Siostra Joanny Kołaczkowskiej wspomina jej odejście. "Trzymałam ją za rękę"

gazeta.pl 3 godzin temu
Joanna Kołaczkowska zmarła 17 lipca. W najnowszym wywiadzie bliscy artystki opowiedzieli o ostatnich miesiącach jej życia.
Joanna Kołaczkowska zmarła 17 lipca 2025 roku po kilkumiesięcznej chorobie. Artysta zmagała się z nowotworem. Jej śmierć pozostawiła w sercach najbliższych oraz fanów wielką pustkę. W ostatnich miesiącach życia Kołaczkowska mogła jednak liczyć na nieocenione wsparcie. W nowym wywiadzie bliscy gwiazdy wypowiedzieli się na ten temat.


REKLAMA


Zobacz wideo Przejmujące sceny na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. Tłum przyjaciół żegna artystkę


Joanna Kołaczkowska zmarła w otoczeniu bliskich. "W jej odchodzeniu nie było smutku, płaczu ani rozpaczy"
- Rozmawiałyśmy o chorobie spokojnie, bo Asia nie chciała rozpaczy. Staraliśmy się być silni, by nie pokazywać jej naszego bólu i łez - wyznała w rozmowie z "Twoim Stylem" Małgorzata Olejarz, przyjaciółka Kołaczkowskiej. - "Przyjedź do mnie, Gosiu", powiedziała, więc pojechałam i byłam do samego końca. Chodziłyśmy na spacery, żartowałyśmy, wspominałyśmy, gadałyśmy głupoty, robiłyśmy ćwiczenia oddechowe i głosowe, nagrywałyśmy sobie improwizowane słuchowiska. Cieszyła się z tego - dodała, opowiadając o życiu artystki w czasie choroby.
Na temat sytuacji w domu Kołaczkowskiej wypowiedział się również mąż Olejarz - Jacek. Mężczyzna także przyjaźnił się z gwiazdą kabaretu Hrabi. - W jej odchodzeniu nie było smutku, płaczu ani rozpaczy. Było coś innego: śmiech, ciepło, rozmowy, wygłupy - opisał w wywiadzie. - Jej dom stał się miejscem, w którym nagle zrobiło się gwarno. Ktoś coś gotował, ktoś żartował… I w tym wszystkim Asia - obecna, spokojna, uśmiechnięta. Była szczęśliwa, kiedy widziała nas razem - żartujących, gadających głupoty, wspominających dawne czasy - wyjawił dalej znajomy artystki.


Siostra Joanny Kołaczkowskiej opowiedziała o odejściu artystki. "W sercu usłyszałam jej głos"
W tym samym wywiadzie na poruszające wyznanie zdecydowała się również siostra Kołaczkowskiej - Agnieszka Kamys. Opowiedziała o wzruszającej chwili, która miała wydarzyć się kilka dni przed śmiercią artystki. - Na cztery dni przed jej odejściem wydarzyło się coś, czego nie potrafię nazwać inaczej niż spotkaniem na granicy światów - wyjawiła Kamys. - Trzymałam ją za rękę, zamknęłam oczy i poprosiłam: "Asia, jeżeli chcesz, mów do mnie". I wtedy w sercu usłyszałam jej głos. Spokojny, pewny. Powiedziała, iż nic ją nie boli i jest spokojna. A kiedy spytałam, gdzie jest, odpowiedziała: "Stoję przed bramą". Widziałam tę bramę. Ogromną, ciężką, nowoczesną, zbudowaną z dwóch monumentalnych płyt w kolorze écru. Przez otwarte wrota widać było światło i ludzi, którzy wchodzili tam powoli, w swoim tempie. Powiedziałam jej: "Asia, dalej już nie pójdę, musisz iść sama". I ona poszła - dodała siostra artystki.
Idź do oryginalnego materiału