Niezwykle utalentowany wokalista Mike Livas pozamiatał wraz z zespołem o nazwie Bloodorn, ale trzeba pamiętać, iż jego macierzysta kapela to Silent Winter i to z nią ma już na koncie 3 albumy. W tym roku Bloodorn zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko i to nie tylko dla Silent Winter, ale dla całego gatunku z pogranicza heavy/power metalu. Na pierwszych dwóch płytach było pełno patentów Helloween, na nowym "Utopia" jest tego mniej. Jest sporo elementów greckiej sceny metalowej. Ta epickość, ta nutka tajemniczości, pomysłowość i gdzieś tam pójście w rejony podniosłe, trochę może choćby progresywne. 3 lata czekania i jest nowe dzieło greckiego Silent Winter, który z każdym rokiem rośnie w siłę i staję się jednym z najważniejszych zespołów power metalowych młodego pokolenia.
Okładka tradycyjnie pełna wdzięku i miłych dla oka motywów. Mike jest i tutaj niezniszczalny. Co za niesamowity głos. Trafia idealnie w mój głos i mogę go słuchać bez przerwy. Ta technika, drapieżność i urozmaicenie. Oj sieje zniszczenie. Podobnie jak i wcześniej, tak i tu zadbano o brzmienie z najwyższej półki. No jest moc! Potęga Silent Winter to nie tylko znakomite partie wokalne, to też pomysłowe i imponujące partie gitarowe w wykonaniu Papadimitriou i Balanosa. Panowie wzajemnie się uzupełniają i wiedza jak porwać słuchacza i dostarczyć power metal najwyższych lotów. W 2024 roku nowym klawiszowcem została Maria Moscheta. Jej partie dodają całości przestrzeni i nieco takiej lekkości.
Kto ma wątpliwości co do potęgi Silent Winter to zapraszam do posłuchania zawartości. Band zna się na rzeczy i wie jak podziałać na zmysły miłośników gatunku. Band zaczyna od klasycznie brzmiącego "we Burn The Future" i jest dużo patentów Helloween. Stary dobry europejski power metal osadzony w greckim brzmieniu. Mike śpiewa również w Keeepers of jericho, czyli zespole który gra covery Helloween. Już wiadomo skąd te wpływy Helloween. Killer na dzień dobry, jak ja to kocham. Przebojowy "Hellstorm" to taki ukłon trochę w stronę Firewind i same klawisze jakoś przypominają klimatem ekipę Gusa G. Grecki rozmach, tą epickość można poczuć w powalającym "Hands Held High" i jest hołd dla Manowar. To już coś więcej niż zwykły utwór. Majstersztyk w swojej dziedzinie. Lekki i przebojowy jest "Reign of the Tyrants", który troszkę zalatuje Stratovarius i Firewind. Te partie wokale Mike;a są po prostu genialne. Agresja, szybkość, rozpędzona sekcja rytmiczna i ostry riff to cechy killera "Manifest of God". Tak się gra power metal i nic więcej tutaj nie trzeba dodawać. Podniosły, klimatyczny "Reborn" to też ukłon w stronę dokonań Kaia Hansena, ale jest też podniosłość i coś z symfonicznego power metalu. Hit goni hit. Bardziej rockowo jest w "Heart is lonely Hunter" i to raczej słabszy moment na płycie. Symfonicznie, troszkę jakby w stylu Powerwolf jest w epickim "Silent Shadows". Finał rozwala system. Wkracza agresywny i rozpędzony "Utopia" i to taki Helloween czy Gamma Ray na sterydach. Melodia oddająca klimat Helloween, ale jest agresywnie, gwałtownie i z pazurem. Czad!
Silent Winter jest nie do zatrzymania. Po raz trzeci zachwyca. Po raz trzeci dowozi znakomity album w kategorii power metal. Chciałoby się rzec, iż Mike jest powodem sukcesu tej formacji. Jednak nie, tutaj cały zespół ma coś do powiedzenia. Każdy z tych muzyków jest utalentowany i ma w sobie to coś. Razem tworzą zgrany band, który sieje zniszczenie i pokazuje iż power metal wciąż może być atrakcyjny i siać zniszczenie. Taki rodzaj power metalu jaki prezentuje właśnie Silent winter czy bloodorn idealnie trafia w mój gust. Kolejna perełka roku 2024! Troszkę słabiej niż znakomity bloodorn.
Ocena: 9.5/10