Serce anioła, dusza horroru. Ten film po latach wciąż uwodzi

film.interia.pl 2 dni temu
Zdjęcie: materiały prasowe


Powracający po 38 latach na ekrany "Harry Angel" Alana Parkera to dzieło absolutnie kultowe, którego twórcy udało się mistrzowsko połączyć czarny kryminał z okultystycznym horrorem. Oglądanie tego obrazu po latach uzmysławia, jak wielki wpływ miał na kino lat 90. i 2000. Do fascynacji mrocznym dreszczowcem przyznaje się m.in. Christopher Nolan, a jego echa odnaleźć można choćby w okrzykniętym jedną z ciekawszych premier I połowy bieżącego roku - "Grzesznikach" Ryana Cooglera.


"Harry Angel" to ekranizacja najsłynniejszej powieści, zmarłego w 2017 roku Williama Hjortsberga w oryginale noszącej tytuł "Falling Angel", a przez Alana Parkera przemianowanej na "Angel's Heart" czyli "Serce Anioła". Polski tytuł filmu i powieści koncentruje się na jej bohaterze - prywatnym nowojorskim detektywie Harrym Angelu (Mickey Rourke), który w 1955 roku na zlecenie francusko-amerykańskiego biznesmana Louisa Cyphre'a (Robert de Niro) podejmuje się odnalezienia Johnny'ego Favorite'a, niegdyś słynnego piosenkarza, który w wyniku wojennych obrażeń stracił pamięć, a następnie zniknął z prywatnego szpitala, w którym przechodził rekonwalescencję. Angel wyrusza śladami Favorite'a, które z Nowego Jorku zaprowadzą go do Nowego Orleanu, w świat wyznawców voodoo i czarnej magii. Reklama


"Harry Angel": po latach dzieło absolutnie kultowe


To jeden z tych rzadkich obrazów, które z każdym kolejnym seansem nie przestają intrygować, odsłaniając przed widzem nowe warstwy i interpretacyjne tropy, podobnie jak o kilka lat starszy, i również odwołujący się do kina noir "Łowca Androidów" Ridleya Scotta. Oba filmy łączy nie tylko postać samotnego detektywa, który próbuje rozwikłać wielopiętrową kryminalną szaradę, ale także fakt, iż w momencie premiery poniosły frekwencyjną porażkę, by po latach zyskać status dzieł absolutnie kultowych. W Polsce również tytuł ten przemknął przez ekrany schyłkowego PRL-u, prawdziwą furorę robiąc na pirackich kasetach VHS. A dziś ma szanse zaistnieć w kinach w zupełnie nowej epoce.


I choć od premiery filmu Parkera upłynęło już blisko 40 lat, to jest to jeden z tych tytułów, o których można powiedzieć, iż absolutnie opierają się upływowi czasu. To zasługa nie tylko intrygującej fabuły i sprawnej reżyserii, ale także wizualnej narracji i efektownych kreacji aktorskich.
Będący wówczas na topie dzięki rolom w "9 i pół tygodnia" Adriana Lyne'a oraz "Ćmie barowej" Barbeta Schroedera Mickey Rourke tworzy na ekranie jedną z najbardziej ikonicznych postaci detektywa w historii kina. Jego Harry Angel to idealny miks chandlerowskiego cynika z dotkniętym traumą wojennym weteranem, którego osobowość utrzymują w ryzach kolejne dawki alkoholu. A zapadająca w pamięć m.in. dzięki starannie wypielęgnowanym paznokciom demoniczna kreacja Louisa Cyphre'a w wykonaniu Roberta De Niro to absolutny majstersztyk dyskretnej grozy. Zaś ekranową paletę dopełniają Charlotte Rampling jako flirtująca z czarną magią Margaret Krusemark oraz 19-letnia Lisa Bonet w roli praktykującej voodoo Epiphany Proudfoot. Zrealizowana z udziałem jej i Rourke'a ekranowa scena seksu po dziś dzień uchodzi za jedną z najbardziej hipnotyzujących i krwawych w historii kina. A w momencie premiery wywołała interwencję cenzury.


Do fascynacji filmem Alana Parkera przyznaje się m.in. Christopher Nolan


Wizualna warstwa filmu to zasługa stałego współpracownika Parkera - operatora Michaela Seresina, który najpierw prowadzi nas mrocznymi ulicami deszczowego Nowego Jorku, by następnie rozsadzić ekran duszną atmosferą słonecznego Nowego Orleanu. A wrażenia potęguje niepokojąca muzyka Trevora Jonesa, w której na pierwszy plan wybijają się zawodzące dźwięki saksofonu Courtneya Pine'a.


Obraz Parkera przez lata inspirował wielu twórców, na czele z Christopherem Nolanem, który garściami czerpał z "Harry'ego Angela" podczas pracy nad debiutanckim "Memento". Dziś zaś zaliczany jest do filmowej klasyki gatunku southern gothic, który ostatnio znowu jest na topie dzięki znakomitym "Grzesznikom" Ryana Cooglera. A z Hollywood co jakiś czas docierają plotki o możliwym remake'u kultowego klasyka. W 2020 roku, trzy lata po śmierci autora literackiego pierwowzoru Williama Hjortsberga, ukazała się powieściowa kontynuacja - "Angel's Inferno", w której Harry wyrusza do Paryża, by wytropić Louisa Cyphre'a. I choć na filmowy sequel z De Niro i Rourke nie ma szans, niewykluczone, iż za jakiś czas Angel powróci w zupełnie nowej odsłonie.
Tymczasem warto rozkoszować się w kinach odświeżonym oryginałem w wersji 4K. Seans "Harry'ego Angela" po latach jest jak raczenie się szklaneczką 40-letniego bourbona, który wyśmienicie się zestarzał, a jego nuty smakowe i zapachowe z czasem stały się jeszcze bardziej złożone i intrygujące.
8/10
"Harry Angel", reż. Alan Parker, USA 1987, dystrybutor: Reset, premiera kinowa po latach: 10 października 2025 roku.
Idź do oryginalnego materiału