Okazuje się, iż artysta od urodzenia nosi inne pierwsze imię, o którym niemal nikt nie wiedział – i którego nigdy nie używał. Co więcej, wyjaśnił też pochodzenie swojego dwuczłonowego nazwiska, które dla wielu wciąż pozostaje zagadką.
W ostatnim półfinale muzycznego show, który odbył się 10 maja, Karpiel-Bułecka udzielił kilku wywiadów za kulisami programu. To właśnie wtedy dziennikarze zapytali go o… formalne brzmienie jego imienia. Odpowiedź zaskoczyła wszystkich – choćby zagorzałych fanów Zakopower.
„Jestem Łukasz Sebastian Karpiel. Bułecka to przydomek rodowy, który nadają u nas na Podhalu” – powiedział artysta w rozmowie z serwisem Jastrząb Post.
Jak tłumaczy muzyk, w jego rodzinnych stronach wiele osób nosi to samo nazwisko – „Karpiel” – i wcale nie musi to oznaczać pokrewieństwa. Aby ich od siebie odróżnić, przyznaje się im tzw. przydomki rodowe, które mogą przechodzić z pokolenia na pokolenie. Tak właśnie narodziło się połączenie „Karpiel-Bułecka”.
Sebastian (czy raczej – Łukasz) zaznaczył, iż nikt z jego bliskich ani znajomych nigdy nie używał jego pierwszego imienia. Drugie imię – Sebastian – od dzieciństwa „wyparło” to urzędowe. I jak sam przyznał, nie ma z tym żadnego problemu.
„Nigdy nikt nie mówił do mnie Łukasz, tylko Sebastian. I drugie imię wyparło pierwsze, z czego się cieszę” – dodał z uśmiechem.
To nie pierwsza taka sytuacja w świecie show-biznesu, kiedy gwiazdy ujawniają swoje drugie – lub rzadziej używane – imię. Jednak w przypadku Karpiela-Bułecki zdziwienie fanów było wyjątkowo duże, bo Sebastian to dla nich nie tylko imię, ale niemal znak firmowy artysty z Podhala.
Wielki finał 16. edycji „Must Be The Music” już w piątek, 16 maja. Dla Sebastiana będzie to ostatni występ w roli jurora w tym sezonie. Czy powróci w kolejnym? Tego na razie nie wiadomo, ale pewne jest jedno – fani artysty zyskali właśnie nowy temat do rozmów: Sebastian? A może jednak Łukasz?