Beata Ścibakówna wraz z córką Heleną Englert przyciągnęły sporo uwagi, gdy w styczniu bieżącego roku gruchnęły wieści o obsadzeniu ich w głównych rolach "Hamleta", o czym zdecydował ich mąż i ojciec - Jan Englert. Wystawienie tej sztuki ma być swoistym pożegnaniem artysty z funkcją dyrektora artystycznego Teatru Narodowego. Englert nie mógł się spodziewać, iż decyzja o przyznaniu ról najbliższym doprowadzi do skandalu i oskarżeń o nepotyzm. Choć emocje zaczęły już powoli opadać, do sprawy powrócono w niedzielnym wydaniu "halo tu polsat", w którym pojawiła się Ścibakówna.
REKLAMA
Zobacz wideo Helena Englert zagra chłopca w adaptacji kultowej książki. "Będę mogła troszeczkę zejść na ziemię"
Beata Ścibakówna odpowiedziała na kontrowersje wokół jej rodziny. Odniosła się do Jana Englerta
Szóstego kwietnia w "halo tu polsat" goszczono część ekipy wspominanego "Hamleta", którego premiera odbędzie się już 12 kwietnia. Na kanapie śniadaniówki obok Ścibakówny zasiadł odtwórca głównej roli Hugo Tarres oraz choreograf Tomasz Wygoda. Mimo iż przez większość rozmowy prowadzący program pytali gości o przygotowania do zbliżającej się premiery i szczegóły spektaklu, nie mogło też nie paść pytanie o medialne kontrowersje wokół najbliższych Ścibakówny. Aktorka postanowiła szczerze odpowiedzieć na szeroko omawiane zarzuty dotyczące nepotyzmu i jej męża Jana Englerta.
Ale to wspaniałe! Roman Polański, jak go zapytano, dlaczego wciąż obsadza w filmach swoją żonę, odpowiedział: Dlaczego miałbym cudzą żonę obsadzać?
- stwierdziła Ścibakówna.
Jan Englert dosadnie odpowiedział na zarzuty o nepotyzm. "Chce mieć przy sobie najbliższych"
Przypomnijmy, iż główny zamieszany w sprawę również zareagował na medialną burzę, do której miał doprowadzić. W rozmowie z Piotrem Guszkowskim z "Wyborczej" Englert wyjawił, jak z jego strony wyglądało podjęcie decyzji o przyznaniu roli żonie i córce w "Hamlecie". "Nawet jeżeli obsadzenie własnej córki w spektaklu byłoby nepotyzmem - a według mnie nie jest - jest rzeczą naturalną i powinno być zrozumiane, jeżeli mamy w sobie, choć odrobinę empatii, iż jeżeli ktoś odchodzi, żegna się, to chce mieć przy sobie najbliższych. Koniec, więcej tłumaczyć się nie będę" - odpowiedział aktor, ostatecznie odnosząc się do wszelkiej krytyki ze strony komentujących sprawę.