„Schron” Adriana Kolerskiego w Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu

magazynszum.pl 10 miesięcy temu

Czuje się (…), jakbym nie stał przed swoim domem, ale przed samym sobą pogrążonym we śnie
i miał szczęście głęboko spać, mogąc nadto w tym samym czasie bacznie strzec siebie
.

Franz Kafka, Jama

Eksploracja postindustrialnego otoczenia Szczecina, rodzinnego miasta Adriana Kolerskiego, spowodowała u niego zderzenie wyobrażeń i realności. Obserwacja postępującej ruinizacji dawniej tętniących życiem terenów przystoczniowych – bezpośrednio sąsiadujących z osiedlem, na którym się wychował – czy odkrycie podziemnego bunkra ulokowanego niemal tuż pod jego domem, zmieniły sposób postrzegania przez artystę pozornie dobrze znanego mu otoczenia. Jego badanie, dokonywane po latach, sprawiło iż odkryło ono swoje nowe oblicze, stało się trudne do rozpoznania, jakby „wykoślawione”. Nowy kontekst sprawił, iż zaczęło być dziwne i osobliwe. Owo wrażenie niesamowitości miejsc i przedmiotów, de facto reprezentujących rzeczywistość, stało się esencją projektu Kolerskiego prezentowanego w Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu.

Adrian Kolerski „Schron", widok wystawy, fot. Jakub Seydak, dzięki uprzejmości Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu
Adrian Kolerski „Schron", widok wystawy, fot. Jakub Seydak, dzięki uprzejmości Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu
Adrian Kolerski „Schron", widok wystawy, fot. Jakub Seydak, dzięki uprzejmości Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu
Adrian Kolerski „Schron", widok wystawy, fot. Jakub Seydak, dzięki uprzejmości Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu

Aranżacja wystawy, przypominająca nieco scenografię z filmu science-fiction zanurzonego w dystopijnej atmosferze, odzwierciedla wizję świata nieprzyjemnego, szorstkiego, chropowatego. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż – podobnie jak Kafkowska jama czy przeciwatomowy schron – przestrzeń ekspozycji jak lustro odbija sytuację wewnętrzną człowieka, w mniemaniu którego na horyzoncie przyszłych zdarzeń majaczy prognozowane zagrożenie. Obrazy i obiekty aluzyjnie kreślą jego nastroje, sytuację i aspiracje. Na pierwszy plan wybija się potrzeba asekuracji na wypadek zagrożenia, uchronienia siebie oraz zachowania przed zniszczeniem swego materialnego dziedzictwa. Sygnalizują to m.in. zaangażowane przez artystę materiały: elementy wysłużonych kamizelek ratunkowych (Kapok 2) czy karton i taśma klejąca, używane do zabezpieczenia tego, co trzeba przechować na później (obrazy Bez tytułu). Z kolei w tytule serii Kapsuła / Sarkofag dostrzeżemy nawiązanie do szczelnie zamkniętego pojemnika czy wyizolowanej części statku kosmicznego, zapewniających przetrwanie w separacji od negatywnego wpływu czynników zewnętrznych. Obrazy umieszczone przez Kolerskiego w tych swoistych „opakowaniach” przypominają dane zapisane na Voyager Golden Record – płycie wypuszczonej w Kosmos na pokładzie sondy badawczej NASA. Szereg przechowywanych tam informacji zobrazować ma znalazcom (ludziom z przyszłości czy obcym cywilizacjom) rozmaitość form życia i kultur na naszej planecie. Pytaniem pozostaje jednak, jak – analogicznie do zamkniętych w kapsułach obrazów – zostaną one odczytane, będąc przecież pozbawione kontekstu. Może pozostaną „martwe”, a sarkofag nie tyle je przechowa, ile stanie się ich trumną?

Adrian Kolerski „Schron", widok wystawy, fot. Jakub Seydak, dzięki uprzejmości Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu
Adrian Kolerski „Schron", widok wystawy, fot. Jakub Seydak, dzięki uprzejmości Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu
Adrian Kolerski „Schron", widok wystawy, fot. Jakub Seydak, dzięki uprzejmości Galerii Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu

Prace prezentowane na wystawie łączą bliższe lub dalsze skojarzenia ze znanymi nam przedmiotami. Obrazy-atrapy, np. Bez tytułu (Właz), są syntetyczną formą nawiązującą do rzeczywistych obiektów, jednak znaczenie poszczególnych realizacji i odgrywana przezeń rola są otwarte na spekulację, a ich status – rzadko sprecyzowany. Dzieje się tak, bowiem prace Kolerskiego, choć zdradzają związki z formami odnoszonymi do codziennego doświadczenia (np. materac w Formie Osiedlowej), nie są dosłownym substytutem realnych obiektów. Przybierają także kształty nie dające się jednoznacznie określić, przez co są podatne na domysły co do swojego charakteru. Uznajemy je za niby-realne, ale prawdopodobnie dysfunkcyjne. Działają raczej w sposób niezgodny z pierwotnym przeznaczeniem lub oderwały się od zwyczajowo przypisanych im ról. Albo zostały „uśpione”, albo ich użyteczności wymyślono na nowo. Co było tego przyczyną? Może codzienne praktyki straciły na znaczeniu, a solidne struktury egzystencji ustąpiły nietrwałym fundamentom? Zmieniła się dynamika życia i jego cele, co otworzyło nowy etap biografii przedmiotów? Warunki wymusiły konieczność adaptowania i wykorzystywania ich do realizacji zadań, do których nie były pierwotnie przeznaczone?

Obserwowane oddalenie się przedmiotów od świata, do jakiego przynależały, oraz utrata przez nie pierwotnego sensu otwiera pole do tworzenia nowych, nieznanych scenariuszy, do których snucia Kolerski zachęca odbiorców swojej sztuki.

Idź do oryginalnego materiału