Początkowo wydawało się, iż w "Królowej przetrwania" Marianna Schreiber skonfliktowała się z Elizą Trybałą. Była uczestniczka "Warsaw Shore" jednak dosyć gwałtownie znalazła nić porozumienia z Agnieszką Kaczorowską. Schreiber po programie zrzuciła bombę i ujawniła tajemnicze liściki, sugerując przy tym, iż mają należeć do Bożenki z "Klanu". Ta nie odniosła się do korespondencji, ale opublikowała na Instagramie wymowny cytat. Jeszcze żona Łukasza Schreibera zorganizowała "Q&A", w którym została zapytana o "aferę listową", jak i samą Kaczorowską. Marianna nie siliła się na uprzejmości.
REKLAMA
Zobacz wideo Kaczorowska o zgrzytach w "Królowej przetrwania". Padło na Schreiber
Marianna Schreiber ujawnia, jak dowiedziała się o tajemniczej korespondencji z dżungli
Marianna Schreiber została zapytana o kulisy "Królowej przetrwania". Internauci byli ciekawi, jak udało jej się wejść w posiadanie zdjęć z tajemniczego notatnika. "Nigdy nie mówiłam, iż to ja zrobiłam te zdjęcia. Telefonu nie miałam podczas programu. Program się skończył, a ja przez cały czas byłam w Tajlandii. Tak samo jak te notatki. W Tajlandii nie ma mnie od września, tak samo jak tych notatek. Co znamienne, osoba najbardziej zainteresowana - nie zaprzeczyła autentyczności tych materiałów" - wyjaśniła freak fighterka. Została również zapytana o to, czy "nie boi się pozwu za udostępnienie korespondencji". Marianna wyjawiła, iż tę sprawę omawiała z prawnikiem.
To nie jest korespondencja, tylko liściki (notatki) dorosłych ludzi 'rzucone w kąt'. Przed udostępnieniem kontaktowałam się ze swoim prawnikiem. Nigdzie też nie zdradziłam pełnych personaliów, tylko posługiwałam się literkami. A to, iż resztę dopowiedziano, odszukano i stwierdzono, to, iż jedna z osób się sama odezwała i przyznała, no to sami widzicie
- odpisała celebrytka.
Marianna Schreiber nie powiedziała ostatniego słowa w kwestii listów?
Celebrytka już wcześniej zapowiadała, iż nie będzie dzielić się resztą korespondencji z fanami. Zaznaczyła, iż to, czego nie pokazała, ma być jeszcze bardziej wstrząsające. "Mam, ale uważam, iż to, co zostało pokazane, wystarczająco świadczy o autorach tych listów. W tym, czego nie pokazałam, są rzeczy gorsze i mówiłam już, iż ze względu na osoby trzecie nie widzę potrzeby, by to eksploatować" - zdradziła. Przy okazji nawiązała do autorki listów. "Szczerze? Nie miałam dobrego zdania o bohaterce tych listów, ale po tym, co w nich przeczytałam, to choćby ja, dorosła kobieta, jestem wstrząśnięta" - dodała.