Scarlett Johansson właśnie negocjuje udział w aktorskiej wersji Zaplątanych. Chyba nie muszę pisać, w jakiej roli?*
*(Dobra, okazuje się, iż muszę, bo sam się tego nie spodziewałem. Scarlett ma bowiem zagrać Matkę Gertrudę, a nie Roszpunkę. Niech was nie zmyli jej kolor włosów. Ja przed chwilą popełniłem właśnie ten sam błąd.)
Co ciekawe, ostatnio stosunki miedzy gwiazdą i studiem były mocno napięte. Poszło o covidową premierę Black Widow na streamingu i związany z nią potężny zawód finansowy obrazu, którego aktorka była także producentką. Wygląda jednak na to, iż obie strony doszły wreszcie ze sobą do porozumienia. Zaskakujący jest także fakt, iż Disney na początku roku wstrzymał produkcję wszystkich nadchodzących remaków, po katastrofalnie przyjętym debiucie Śnieżki z Rachel Zegler. Zatrudnienie Johansson ma im najwidoczniej pomóc przełamać złą passę.
Reszta obsady na ten moment nie pozostało znana. Zostaną ogłoszeni najprawdopodobniej już po zakontraktowaniu Johansson, która wyrasta na główną gwiazdę widowiska, w którym nie zagra choćby głównej roli.
Fascynujące Disneyu, wprost fascynujące... Może to sugerować, iż młodsi członkowie obsady nie będą szczególnie znanymi aktorami, a blichtr związany z posiadaniem najbardziej rozpoznawalnego nazwiska na planie może przypaść właśnie Johansson. Cóż, poczekamy, zobaczymy.
Animowani Zaplątani czekają na was na Disney+.
Źródło: Deadline
.jpg)
