Scarlett Johansson zadebiutowała w Cannes jako reżyserka! "Wszyscy wyjdą z kina zadowoleni"

film.interia.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: Kadr z filmu Eleanor the Great /materiały prasowe


W niedługim czasie kilka aktorskich gwiazd, znanych chociażby z ról u Woody’ego Allena, Rubena Östlunda czy Davida Cronenberga postanowiło spróbować sił po drugiej stronie kamery, realizując swoje reżyserskie debiuty. Myślę tu o Kristen Stewart, Harrisie Dickinsonie oraz Scarlett Johansson. Z tej trójki najlepiej poradziła sobie ta ostatnia, choć trzeba też uczciwie przyznać, iż wybrała najbezpieczniejszą drogę. "Eleanor the Great" to bowiem typowe kino środka, stworzone z myślą o uniwersalnym guście.


Scarlett Johansson zadebiutowała w Cannes jako reżyserka


Chwilami bawi, kiedy indziej wzrusza, ale przez cały czas, przede wszystkim za sprawą głównej bohaterki, angażuje naszą uwagę. Recepta na ten film nie była zbyt skomplikowana, ale też nie ma co czynić z tego powodu jakiegoś zarzutu. Nie każdy od razu musi eksperymentować z formą, bawić się filmowym językiem czy za wszelką cenę szukać własnego, unikalnego głosu, czemu najbliższa z wymienionej trójki była Kristen Stewart. Prosta historia, odpowiednio rozłożone akcenty, ciekawi bohaterowie, którym chcemy kibicować też są w porządku. A z każdym z tych wyzwań Scarlett Johansson poradziła sobie całkiem nieźle. Choć nie ma co ukrywać, ze trafiła na bardzo wdzięczny tekst autorstwa innej debiutantki Tory Kamen.Reklama
W centrum filmu widzimy tytułową Eleanor, energiczną seniorkę, która ostatnie kilka dekad swojego życia spędziła u boku najlepszej przyjaciółki Bessie, noszącej w sobie bolesną traumę. Kobiety są dla siebie wszystkim, budząc się każdego dnia i zasypiając w tym samym pokoju. Zatem kiedy Bessie podupada na zdrowiu, ląduje w szpitalu, a niedługo później umiera, świat Eleanor zmienia się nie do poznania, bo wydaje się, iż tej pustki nie da się już niczym wypełnić.


Jedyną szansą dla bohaterki, by nie pogrążyła się w żalu i samotności jest przeprowadzka do Nowego Jorku, gdzie mieszka jej córka i nastoletni wnuk. Co nie jest chyba takie oczywiste dla każdej ze stron. Raz, iż Eleanor trudno odnaleźć się w nowym miejscu, wszak, jak wiadomo, starych drzew się nie przesadza, dwa iż uosabia ona wszystko to, dlaczego czasami staramy się wykpić z niedzielnego obiadu u babci.
Wychodzi na to, iż w relacji z Bessie, Eleanor wyczerpała całe swoje pokłady życzliwości, bo dla bliskich, zwłaszcza córki, jest opryskliwa, surowa, zrzędliwa i generalnie nic jej się nie podoba. A pozytywne uczucia, bo one istnieją, chowa bardzo głęboko, pod grubą warstwą codziennego sarkazmu i złośliwości.


Daje się wyczuć chemię między aktorkami


Powodzenie filmu Johansson w dużej spoczywa na barkach, wcielającej się w rolę Eleanor dziewięćdziesięciopięcioletniej (!) June Squibb. Aktorki, którą możemy kojarzyć chociażby z filmów Alexandra Payne’a - "Schmidt" czy "Nebraska". I to był dla Johansson strzał w dziesiątkę, bo w oddaniu złożoności pogrążonej w żałobie, ale jednocześnie próbującej dalej funkcjonować bohaterki, jest znakomita.
Od pewnego momentu w tej historii partneruje jej Erin Kellyman, czyli ekranowa Nina. Młoda studentka dziennikarstwa, która początkowo w starszej kobiecie widzi głównie atrakcyjny temat (na skutek pewnego kłamstwa głównej bohaterki), a w miarę rozwoju sytuacji dostrzega też człowieka. W dodatku takiego, z jakim chciałaby się zaprzyjaźnić.


Oglądając "Eleanor the Great" gwałtownie daje się wyczuć chemię między aktorkami, które dzieli kilkadziesiąt lat, więcej niż jedno pokolenie. Niezależnie czy to zasługa Johansson, Squibb czy najmniej doświadczonej z nich Kellyman, miło się na to patrzy, Co w dużej mierze rekompensuje słabsze fabularne momenty, a tych w swoim reżyserskim debiucie amerykańska aktorka także się nie ustrzegła.
Jej film postrzegać można na kilka różnych sposobów. Jako poruszającą opowieść o tłumionej żałobie, pełną humoru historię przyjaźni czy uważne spojrzenie na temat międzypokoleniowego dialogu. I myślę, iż tak ten film będzie działał. Śmiało zatem można odpuścić jeden rodzinny obiad i planować wyjście, obejmujące dziadków, rodziców oraz dzieci. Każde z nich w debiucie Scarlett Johansson znajdzie coś dla siebie i jest spora szansa, iż wszyscy wyjdą z kina zadowoleni.
7/10
"Eleanor the Great", reż. Scarlett Johansson, USA 2025, premiera: Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Cannes 2025.
Idź do oryginalnego materiału