Sanatoria to miejsce nie tylko dla seniorów. Bywa, iż pojawiają się tam również młodzi kuracjusze. Dla starszych uczestników to zwykle ciekawostka i powiew odmiany. Klaudia Borczyk, artystka po operacji kręgosłupa, trafiła właśnie do jednego z polskich ośrodków. Swoje wrażenia zaczęła relacjonować w rolkach na Instagramie.
REKLAMA
Nie doświadczysz uzdrowienia, o ile nie przejdziesz gry w turnus
- tajemniczo zagaiła jeden z początkowych postów.
Zobacz wideo "Sanatorium Miłości" z bliska! Oto najpiękniej położone uzdrowisko w Polsce
Jak wygląda życie w sanatorium? Instagramerka opowiada o "dramach z koleżankami"
Na pierwszy rzut oka dzień w sanatorium wydaje się poukładany: śniadanie, gimnastyka, zabiegi i czas na odpoczynek. Jednak, jak opowiadała Klaudia, za kulisami potrafiło się dziać znacznie, znacznie więcej. W jej relacjach przewija się częsty motyw "dram z koleżankami", które szczególnie polubili jej obserwujący. Najwięcej emocji budziła jedna z kuracjuszek, którą młoda artystka zaczęła określać mianem "gwiazdy". Początkowo sympatyczna, gwałtownie pokazała drugie oblicze, gdy Klaudia nie chciała spełniać wszystkich jej oczekiwań.
- Byłam piękna, kiedy trzeba było pójść na dancing. Ale wystarczyło raz odmówić wyjścia na lody, to się zaczynało - relacjonowała. Gdy za pierwszym razem zgodziła się wyjść z sanatoryjną koleżanką, jeszcze nie wiedziała, iż oznaczało to serię dodatkowych obowiązków. Podczas wspólnej przechadzki musiała zrobić "gwieździe" kilkadziesiąt zdjęć na rynku, poprawiając fryzurę i kadry. Więcej nie chciała tego znosić, ale każda odmowa była przyjmowana chłodno. Przy stole pojawiały się kąśliwe komentarze. - Jak się spóźniłam na spacer trzy minuty, to mi przez trzy kolejne posiłki wypominała - mówiła. - A ja się już z tobą niuniuś nie umówię, bo ty się cały czas spóźniasz - Klaudia w półuśmiechu wspominała jej słowa.
Codziennością stały się też niby-żarty, które gwałtownie zaczęły ją męczyć. - Oj, coś dzisiaj apetyt sprzyja, nie? To już trzecia kanapeczka. Ale nie obrażaj się, bo ja tylko żartowałam - miała słyszeć niemal codziennie. Do tego dochodziło ciągłe przerywanie jej wypowiedzi i sprowadzanie rozmów do historii o wnukach, pieczeniu ciast czy opowieści z życia innych kuracjuszek. Zamiast spokojnej rehabilitacji, Klaudia znalazła się w samym środku relacji, które przypominały odcinki telenoweli, pełne emocji, drobnych przytyków i rywalizacji o uwagę.
Jak wygląda pobyt w sanatorium? Trzeba nastawić się na interesujące zwroty akcji
Drugą istotną postacią w jej nagraniach stała się kuracjuszka, którą nazwała "Daisy". Relacje z nią były równie trudne. - Dwa razy weszła mi do łazienki. Abstrahując, iż kilkukrotnie weszła do mojego pokoju bez pukania, jak do siebie - mówiła Klaudia. Bywało też, iż dawała jej do zrozumienia, iż spędza w łazience zbyt dużo czasu. Sytuacja eskalowała, gdy mimo zapalonego światła wparowała do toalety i usłyszała tylko krótkie "zajęte". Uciekła niepyszna i choćby nie przeprosiła.
Podobne napięcia pojawiały się także podczas wspólnych ćwiczeń czy rozmów. Klaudia przyznała, iż uratował ją fakt, iż dostała jednoosobowy pokój - własny azyl, w którym mogła odetchnąć od sanatoryjnych znajomości. Dancingi, które miały być rozrywką, często przeradzały się w źródło kolejnych nieporozumień. Starsze kuracjuszki próbowały angażować ją w zabawę na swoich zasadach. - Tańcz, a nie robisz zdjęcia - usłyszała, gdy wyjęła telefon na jednej z zabaw. Zdarzało się też, iż traktowano ją jak najmłodszą "pomocnicę", prosząc o przynoszenie drinków z baru.
Nic dziwnego, iż jej nagrania przyciągnęły uwagę w sieci. Pod filmami pojawiło się wiele komentarzy.
Żyję dla tego sanatoryjnego contentu
- pisała jedna z obserwatorek. Inna dodała:
Uwielbiam ten content. Przed chwilą nadrobiłam od początku Twoją sanatoryjną przygodę.
Były też głosy, które komentowały zachowanie kuracjuszek:
Jak to są Twoje najlepsze koleżanki w tym sanatorium, to nie chciałabym poznać reszty.
Nie brakowało także osób, które podzieliły się własnymi historiami.
Brzmi, jakby Pani się przypadkiem spiknęła z moją teściową. Proszę się cieszyć, iż to tylko turnus
- komentowała jedna z użytkowniczek. Dla wielu osób te relacje okazały się świetną rozrywką, ale też lekcją na przyszłość. Część z nich otwarcie przyznała, iż jadąc do uzdrowiska, wykupi dodatkowo jednoosobowy pokój, by schować się przed "dramami" i unikać podobnych przygód. Co najbardziej kojarzy Ci się z sanatorium? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.












