Sama mierzyła się z rakiem; teraz wskazuje poważny problem. Joanna Górska mówi o kodach pocztowych

viva.pl 1 miesiąc temu

O tym, iż choruje na raka, dowiedziała się w najszczęśliwszym momencie swojego życia. Miała wszystko, pięła się do góry; ale dziś sama podkreśla: nowotwór traktuje wszystkich tak samo równo. Joanna Górska opowiedziała nam przed kamerą VIVY.pl, co dziś stara się robić dla chorych i nad czym musimy popracować, żeby nie przekreślać swoich szans na zdrowie. Apeluje o jedno!

Joanna Górska o nowotworze, leczeniu i „problemie z kodem pocztowym”

Ma za sobą zwycięskie starcie z rakiem, napisała na jego temat książki i prowadzi fundacje. Prowadzi też Pytanie na śniadanie, w którym stara się, aby tematy zdrowotne istniały na wizji jak najczęściej. „Działam bardzo mocno na rzecz profilaktyki; chcę, żeby ludzie dbali o zdrowie. Żebyśmy edukowali, żebyśmy mówili, iż zdrowie jest najważniejsze, bo jak masz zdrowie, masz wszystko. Sama jestem po trójujemnym raku piersi. Noszę swoją bliznę z dumą, bo to jest świadectwo tego, iż dałam radę”, opowiada nam dziennikarka w rozmowie wideo.

Dodaje też, iż widzi pewien problem, przez który nie każdy chory ma szansę na szczęśliwe zakończenie. „Bardzo mi zależy na tym, żeby kod pocztowy nie decydował o tym, kto i jaki ma dostęp do leczenia i do lekarza. […] Co to znaczy? Chodzi o to, iż w momencie, kiedy ktoś z małej miejscowości powinien zacząć leczenie – bo ma diagnozę sam wyczuje, coś niepokojącego na ciele, np. kobieta guz w piersi – to wcale nie pójdzie do lekarza, bo albo się boi, albo są inne ważniejsze rzeczy. Tak niestety jest, iż wszyscy dookoła są ważniejsi - mąż, dzieci, chrzciny, remont, wszystko. Wszystko jest ważniejsze od tego, żeby sprawdzić, co ona w tej piersi ma”, tłumaczy VIVIE.pl Joanna Górska. „Druga sprawa jest taka, iż często szpitale, które mogą dać pomoc, są bardzo daleko od małych miejscowości. Odległość okazuje się dla takiej pacjentki nie do pokonania”.

Prezenterka podkreśla, iż warto motywować swoich bliskich, aby postawili kwestię zdrowia w priorytetach swojej codzienności. Zaznacza też, iż nie jest trudno dostać się do lekarza-onkologa. „Pacjenci nie mają świadomości, iż do niego nie trzeba mieć skierowania. Wystarczy mieć wynik USG”, mówi nam prowadząca Pytanie na śniadanie i przypomina jedną swoją wypowiedź, która została odebrana różnie, a z którą wciąż w pełni się zgadza. „Kiedyś było wielkie poruszenie, jak w wywiadzie powiedziałam, iż jak na NFZ mamy skierowanie na USG na za dwa lata, to „kobieto nie kup sobie spódnicy, tylko zrób sobie USG”. Ludzie pisali, iż jak ja mogę w ten sposób mówić. Ale, proszę Państwa, zdrowie jest naprawdę najważniejsze. Najpierw się zbadaj, później zadbaj o to jak wyglądasz. I właśnie to, iż decyduje kod pocztowy, sprawia, iż dzieją się rzeczy przeraźliwe. Zapytałam ostatnio panią, kiedy się badała i usłyszałam, iż gdy rodziła syna. Ale ten syn ma już 30 lat. [...] To jest wina systemu i tego, iż tutaj w Warszawie nie widzimy sytuacji ludzi w małych miejscowościach”, opowiada nam ulubienica widzów.

Jej historia może być inspiracją dla innych. Joanna Górska nie ukrywa bowiem żadnej z emocji, jakie towarzyszyły jej w chorobie i po niej. Długo na przykład nie umiała się przed sobą przyznać, iż rak to w jej przypadku już przeszłość. Dlaczego? „Jestem już w tej chwili 7 lat po zakończeniu leczenia. Miałam niedawno rocznicę. Ale czy w głowie od razu był spokój? Dopiero jak byłam 5 lat po zakończeniu leczenia, odważyłam się powiedzieć, iż jestem zdrowa. Wcześniej mówiłam, iż jestem w reemisji, bo nie czułam się gotowa stwierdzić jasno”, mówi VIVIE.pl dziennikarka i apeluje. „Teraz jestem 7 lat po, realizuję się, robię to, co chcę, pracuję i funkcjonuję na własnych zasadach, czerpię z życia całymi garściami, bo chce się życia nażyć. […] Doceniajmy choćby to, iż dzisiaj najpierw pada, później nie pada, jest słonecznie, za chwilę jest pochmurnie. Jest po prostu pięknie. I naprawdę nie trzeba mieć raka, żeby pięknie żyć”, podsumowała.

Cały wywiad możesz zobaczyć na górze strony.

Idź do oryginalnego materiału