„Sally” – tajemnica skryta pod gwiazdami | Recenzja | Millennium Docs Against Gravity 2025

filmawka.pl 1 dzień temu

Gdy tylko pojawił się program 22. edycji Festiwalu Filmowego Millennium Docs Against Gravity, rzuciłam wszystko, co w tamtej chwili robiłam i zaczęłam wczytywać się w opisy tytułów każdej kolejnej sekcji. Pamiętam, iż moim pierwszym odczuciem było momentalne przekonanie, iż tegoroczna selekcja jest absolutnie nie z tej ziemi. Nie sądziłam jednak, iż nieco podświadomie na swój pierwszy seans wybiorę Sally – film kosmiczny zarówno dosłownie, jak i w przenośni.

Sally w reżyserii Cristiny Costantini to poruszająca fuzja archiwalnych materiałów oraz eleganckich wywiadów. Film przybliża postać Sally K. Ride – pierwszej Amerykanki, która w 1983 roku poleciała w kosmos. Celem jej misji było umieszczenie na orbicie satelitów telekomunikacyjnych Anik-C2 oraz Palapa-B, jednak wzmianki o tym na próżno szukać w filmie. Choć nie należy ujmować osiągnięciom i zasługom Sally Ride, zainteresowania dokumentu leżą daleko od naukowego, specjalistycznego materiału.

Przede wszystkim przez pryzmat Tam O’Shaughnessy, opowiedziana została historia największej tajemnicy astronautki. Sally i Tam przez 27 lat (od 1995 roku) były dla siebie życiowymi partnerkami, jednak przez skrytość Ride i wyraźne stawianie przez nią granic, informacja ta ujrzała światło dzienne dopiero po jej śmierci w 2012 roku po siedemnastu miesiącach walki z rakiem trzustki. Matka bohaterki określiła ją choćby jako „very private, close-mouthed”, natomiast ślub Sally z Stevenem Hawley’em skwitowano słowami „great PR move”.

Film Costantini porusza wiele wątków, które bulwersują po dziś dzień. Na archiwalnych nagraniach wywiadów z Sally oraz jej koleżankami z NASA co rusz usłyszeć można nietaktowne pytania reporterów, którzy nie pytają o ich pracę per se, a o to, jak to jest być kobietą w NASA; kobietą w tak zmaskulinizowanym środowisku. Bardzo symbolicznym gestem stało się odmówienie przyjęcia bukietu przez Sally po jej lądowaniu na Ziemi. Czy kwiaty zaoferowano jej kolegom z załogi? Myślę, iż jest to pytanie co najmniej retoryczne.

fot. „Sally” / materiały prasowe Millennium Docs Against Gravity

W dokumencie pojawia się teza, iż Sally była stonowaną kobietą, wręcz nieustraszoną, za czemu konsekwentnie towarzyszy selekcja kadrów oraz wybranych zdjęć. Jeden z niewielu momentów, w których Ride czuła się niepewnie, to ostatnie chwile przed startem. Można sobie wyobrażać, iż kobieta nabrała wrażliwszego usposobienia w obliczu choroby, jednak Tam otwarcie przyznaje, iż słabnąca Sally pozostawała sobą. Z tego też powodu film nie odpowiada wprost na pytanie, dlaczego Ride ukrywała swoją tożsamość seksualną przed światem. „Just let Sally be Sally” – słyszymy w ostatnim akcie.

Cristina Costantini potraktowała Sally K. Ride z niezwykłym, rzadko osiąganym w dokumentalnej surowości wyczuciem, niemalże z troską. Film nie jest tendencyjny, nie narzuca żadnego konkretnego spojrzenia na główną bohaterkę. Stanowi jej piękne sportretowanie, bez zbędnego patosu. Myślę, iż jest to zasługa Tam, która wspomina swoją partnerkę z ogromem miłości. Zdaje się, iż kobiety chciały przekuć ciężar swojego sekretu w realne wsparcie dla małych dziewczynek i zarażać je miłością do nauki. Marzenie to ziściło się w założonej przez nie Sally Ride Science Academy.

Sally zaszczepia jednak w widzu poczucie goryczy i niesprawiedliwości. Jakim cudem kobieta, której powierzano coraz bardziej odpowiedzialne oraz niebezpieczne zadania, mogąca podziwiać Ziemię przez okno wahadłowca, mówiąca o poczuciu wolności, jakie daje jej stan nieważkości, nie mogła być w pełni sobą? Winę można zrzucać na kanwę czasów, w jakich żyła, natomiast nie ma sensu udawać, iż dzisiaj, teraz, gdy to piszę, osoby queerowe mogą oddychać pełną piersią i patrzeć w przyszłość bez strachu o to, kim są. Życzę sobie, by historia Sally stała się przyczynkiem do rozmyślań nie tylko przez wzgląd na jej zasługi dla NASA, ale też przez brzemię, z jakim wybrała żyć, patrzeć w oczy ukochanej kobiety. Nikt nie powinien być zmuszony do podobnych dylematów i szukania wolności wysoko, ponad chmurami, zagłuszając swoje prawdziwe pragnienia zastępczymi rozwiązaniami.


korekta: Łukasz Al-Darawsheh


Tekst powstał w ramach współpracy partnerskiej przy 22. edycji Festiwalu Filmowego Millennium Docs Against Gravity.

Idź do oryginalnego materiału