„Saksofonem przez życie” – rozmowa z Krzysztofem 'Krisem’ Chlipałą o pasji, scenie i muzycznych marzeniach

krknews.pl 8 godzin temu

Kraków od zawsze tętnił muzyką, będąc miejscem, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością. Wśród artystów, którzy kształtują jego muzyczną tożsamość, znajduje się Krzysztof „Kris” Chlipała – instrumentalista, saksofonista, improwizator i pedagog. Na stałe związany z grupą Kraków Street Band. Choć pochodzi z malowniczego Pruchnika na Podkarpaciu, to właśnie Kraków stał się jego muzycznym domem. Tutaj ukończył Akademię Muzyczną, tutaj rozwijał swój styl, a dzisiaj – współpracując z wieloma artystami i występując na scenach w Polsce i za granicą – jest ważnym elementem krakowskiej sceny muzycznej. W rozmowie z KRKNews.pl opowiedział o swojej drodze do muzyki, kluczowych momentach kariery, pasji do saksofonu oraz o wyzwaniach, jakie niesie życie zawodowego muzyka.

​KRKNews.pl: Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką? Co sprawiło, iż wybrałeś saksofon jako instrument?

Krzysztof „Kris” Chlipała: Moja muzyczna droga nie była tak bardzo oczywista jak się to wydaje. Pochodzę z małej, malowniczej miejscowości Pruchnik na Podkarpaciu, a saksofon pojawił się przez przypadek. Mój tato uwielbia ten instrument i kupił sax. Przygodę z saksofonem zacząłem dopiero w wieku 14 lat i początkowo myślałem, iż będę grał tylko dla siebie – nie sądziłem, iż stanie się to moim sposobem na życie. Kiedy rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej I st. w cyklu 4-letnim – złapałem tz. „bakcyla” na dobre. Każdą wolną chwilę spędzałem grając na saksofonie. W dwa lata zrobiłem trzy klasy szkoły muzycznej I st. W tym momencie kończyłem gimnazjum i byłem na etapie wyboru szkoły średniej.

Mój nauczyciel ze szkoły muzycznej I st. w Jarosławiu Pan Andrzej Grębosz doradził mi, żeby pojechać na egzaminy wstępne do szkoły muzycznej II st. w Przemyślu. Udało mi się pomyślnie zdać egzaminy do SM II st. i trafiłem do liceum muzycznego pod opiekę wspaniałego nauczyciela saksofonu Pana Jacka Szotta, od którego dostałem nieocenioną pomoc, nie tylko muzyczną – za co jestem mu wdzięczny. Tam też zaczęło się poważniejsze muzykowanie i na tyle uzależniłem się od muzyki, iż do dzisiaj zatracam się w niej bez żadnych granic.

Które momenty w Twojej karierze miały najważniejsze znaczenie dla Twojego rozwoju jako muzyka?

Jednym z kluczowych momentów w moim muzyczno-saksofonowym życiu były studia na Akademii Muzycznej w Krakowie, gdzie wybrałem kierunek: „jazz i muzyka improwizowana” – studiując u prof. dr hab. Ryszarda Krawczuka, wiele się nauczyłem.
Kolejnym ważnym momentem w mojej saksofonowej karierze była kooperacja z pop-rockowym zespołem „Ich Troje”, gdzie występowałem przez kilka lat. Dało mi to bardzo duże doświadczenie sceniczne grając wielokrotnie dla sporej widowni. Niesamowite przeżycia, które do dzisiaj wywołują u mnie uśmiech na twarzy.

Następnym krokiem w przód jest kooperacja z zespołem Kraków Street Band, którego jestem członkiem od 2017 roku. Gramy razem do dzisiaj – koncertowaliśmy m.in na: „Rawa Blues Festival”, „Pol’and’Rock Festival”, „Jazz Fest” w Gronau (Niemcy), „Live At Heart Festiwal” (Szwecja), „XVI Gdynia Blues Festival” … Mam przeczucie, iż uda się nam jeszcze wiele muzycznie zdziałać z tą ekipą w przyszłości.

Czy jest jakiś konkretny gatunek muzyczny, w którym czujesz się najlepiej? Jakie style są Ci najbliższe?

Gatunki muzyczne, które są najbliższe mojemu sercu to: Funky, Funky-Rock, Blues-Rock, Smooth-Jazz, Rock, Soul, Nowoczesny Jazz, R&B, Jazz-Rock. Często występuje jako muzyk sesyjny w różnych składach, projektach, zespołach – wiec żeby sprostać wymaganiom, staram się poruszać w wielu stylistykach muzycznych.

Jak przygotowujesz się do koncertu? Czy masz jakieś sposoby na koncentrację i redukcję stresu?

Mój proces przygotowań do każdego koncertu, to przede wszystkim przygotowanie techniczne – czyli wyćwiczenie swoich partii saksofonu do perfekcji. Duże koncerty wymagają sporej koncentracji, żeby zrealizować wszystko co mamy zaplanowane indywidualnie i zespołowo.
Uwielbiam występować na dużych scenach i dla dużej publiczności, ponieważ energia jaka panuje na koncercie, wpływa na mnie bardzo pozytywnie. Lubię adrenalinę, która towarzyszy mi podczas takich wykonów.

Największe wyzwania jakie napotykasz podczas występów na żywo? Jak radzisz sobie ze stresem przed występem?

Występy na żywo są obarczone dużym stresem. Wielokrotnie znajomi pytają mnie: czy ja się jeszcze stresuję? Zawsze odpowiadam tak samo, iż stres towarzyszy mi zawsze i podczas każdego publicznego występu – najważniejsze jest to, żeby nauczyć się z nim grać koncerty. Stres nie może paraliżować, trzeba umieć go opanować i to zawsze jest dla mnie spore wyzwanie. W walce ze stresem, bezpośrednio przed wyjściem na estradę pomaga mi wyciszenie się i uspokojenie.

Czy masz jakieś szczególne wspomnienia związane z pracą z innymi muzykami na scenie? Jakie są Twoje doświadczenia z wspólnych projektów?

Mam przyjemność pracować z wieloma muzykami, co jest wspaniałym doświadczeniem. A we współpracy z innymi – ważne jest dla mnie nie tylko to, jak świetnymi są muzykami, ale również jak dogadujemy się poza sceną, w trasie, busie, przed występem, lub po jego zakończeniu.

Ze wspomnień najcześciej zostają te zabawne, a wręcz śmieszne sytuacje około koncertowe. Przytoczę jedną z takich historii: Z pewną grupą muzyczną mieliśmy zaplanowany koncert w Bydgoszczy przy okazji Narodowego Święta Niepodległości 11 listopada. Ruszaliśmy bardzo wcześnie rano z Krakowa, ponieważ po popołudniu było zaplanowane rozkładanie instrumentów i próba dźwięku, rzecz jasna wieczorem koncert. Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce wykonu, a podczas rozkładania sprzętu perkusista wypowiada zdanie, które zostało mi w głowie do dzisiaj: „słuchajcie…wiecie co się stało? Nie wziąłem blach…” Chodzi oczywiście o talerze, które są nieodzowną częścią zestawu perkusyjnego.

Sytuacja była o tyle trudna, iż to było święto i nie było możliwości jechać do sklepu muzycznego, żeby pożyczyć cokolwiek… Na szczęście graliśmy w Domu Kultury i gdzieś w magazynie mieli „stare jak świat” talerze do perkusji, a iż to jest niezwykle zdolny perkusista, zabrzmiał zawodowo. Tak wiec skończyło się happy end’em. Po koncercie było śmiechu co nie miara z tej sytuacji.

​Występujesz na różnorodnych wydarzeniach – od koncertów po eventy korporacyjne. Jak dostosowujesz swoją muzykę i styl gry do różnych okazji?

Tak, to prawda przekrój zleceń muzycznych jakie wykonuje jest dosyć duży. Do każdego koncertu, czy występu na evencie z zespołem, bądź występu solo z DJ’em przygotowuję się indywidualnie. Koncerty z Kraków Street Band, to głównie muzyka autorska, wiec wszystkie utwory, które gramy musimy stworzyć, zaaranżować. Często zajmuję się wymyśleniem i napisaniem partii saksofonu, czy sekcji dętej. Na eventach gra się głównie evergreeny, przeboje muzyki polskiej i światowej, dlatego też trzeba znać najpopularniejsze sola saksofonowe do takich hitów jak: „Simply The Best”, „The Time of My Life”, „I Will Always Love You” czy „Baker Street”. Natomiast ze wspomnianym DJ’em dominuje improwizacja i interakcja. Wszędzie, gdzie gram staram się dopasować stylistycznie.

Najbardziej wyjątkowy występ?

Grałem sporo fantastycznych koncertów, ale najbardziej zapadły mi w pamięci dwa, które wyzwoliły we mnie niesamowicie duże i pozytywne emocje. Pierwszym z nich był koncert z grupą „Ich Troje” w Chicago na Halloween w 2009 roku. Koncert odbywał się w wielkim obiekcie, na ogromnej scenie, a sala liczyła kilka tysięcy ludzi – niepowtarzalne przeżycie.
Drugie wydarzenie to koncert, który zagrałem niedawno z Kraków Street Band. Zespół w 2023 roku świętował 10-lecie i zagraliśmy piękny koncert w Krakowskim klubie Studio z zaprzyjaźnionymi artystami: Wojciech Waglewski, Kwiat Jabłoni, Jorgos Skolias i Marek Raduli. Klub był wypełniony po brzegi, a energia jaka płynęła na scenę od publiczności dawała tyle adrenaliny, iż zostanie to w mojej pamięci na długo…

Jakie reakcje publiczności są dla Ciebie najbardziej satysfakcjonujące? Jakie momenty sprawiają, iż czujesz się spełniony na scenie?

Podczas koncertu bardzo często wykonuję partie solowe na saksofonie. Każde entuzjastyczne reakcje publiczności po zagraniu solówki jest dla mnie niezmiernie motywujące. Najcześciej występuję z zespołem Kraków Street Band i duża większość koncertów kończy się owacjami na stojąco, te momenty są magiczne kiedy widzę euforia i uśmiechnięte twarze ludzi przybyłych na koncert. Daje to mocnego energetycznego kopa. Takie chwile sprawiają, iż moja muzyczna praca i codzienne ćwiczenie na instrumencie ma sens. Uwielbiam też rozmowy pokoncertowe, a wymiana doświadczeń słuchacza z wykonawcą jest bezcenne.

Jakie miejsca lub sceny masz na swojej liście marzeń, w których chciałabyś jeszcze wystąpić? Co sprawia, iż te miejsca są dla Ciebie tak wyjątkowe?

Nad tym pytaniem musiałem zastanowić się chwilę dłużej. Przychodzi mi do głowy kilka miejsc i sal koncertowych, gdzie jeszcze chciałbym wystąpić – myślę tutaj o dużych salach światowej sławy, ale moim zdaniem najważniejsza jest publiczność. Czasem w małym klimatycznym klubie jest tak dobra, niepowtarzalna atmosfera i energia, iż czuję się naprawdę wyjątkowo.

Wielokrotnie mam chwilę zadumy i wspominam ile wspaniałych miejsc na świecie udało mi się odwiedzić z moim saksofonem i ile muzycznych marzeń spełnić. Jestem bardzo wdzięczny losowi. Teraz staram się pracować nad swoim saksofonowym językiem. Skupiam się nad tym, aby moje występy były na najwyższym poziomie i nie zatrzymuję się. Dostaję sporo różnych propozycji do ciekawych projektów, poza tym bardzo prężnie działamy z Kraków Street Band i odwiedzamy różne fantastyczne miejsca.

Co takiego ma saksofon, iż stał się Twoim głównym instrumentem? Jakie emocje i brzmienie starasz się przekazać swoją grą?

Dlaczego saksofon? Jak już wcześniej wspomniałem – jest to trochę przypadek, ponieważ mój tato lubi saksofon i kupił mi sax. A zanim się on pojawił, w domu był keyboard i akordeon – na tych instrumentach też umiem grać. Być może jak dostałbym jakiś inny instrument, to grałbym na czymś innym – nie wiem? Nigdy nie zastanawiałem się nad tym. Po prostu zakochałem się w saksofonie i jego brzmieniu. Za każdym razem kiedy biorę instrument w ręce i zaczynam grać – ciągle mnie inspiruje.

​Jak dobierasz repertuar na różne eventy? Czy masz jakieś ulubione utwory, które zawsze pojawiają się w Twoim setliście?

Oczywiście, iż mam swoje bardziej i mniej ulubione utwory, które wykonuje. Nie będę tutaj wymieniał tytułów, ponieważ nie o to chodzi. Wydaje mi się, iż każdy muzyk ma taki ranking.
Dostaję propozycję występów w różnych miejscach i na różnych uroczystościach, dlatego też do każdej setlisty podchodzę indywidualnie.

Czy jest jakiś artysta lub zespół, który szczególnie Cię inspiruje? Jakie postacie w świecie muzyki wywarły wpływ na Twoje granie?

Uwielbiam słuchać wielu saksofonistów i zespołów, ale kiedy przeszło 20 lat temu usłyszałem barwę saksofonu Davida Sanborn’a zakochałem się bez pamięci. Brzmienie i sposób grania tego saksofonisty inspiruje mnie za każdym razem, kiedy słucham Jego nagrań. Każdy kto zna tego Artystę wie, iż jest to postać nietuzinkowa, o brzmieniu które rozpoznaje się po jednym dźwięku. Zawsze wracam do nagrań mojego saksofonowego Idola.

Co robisz, by utrzymać koncentrację i pozytywną energię podczas intensywnych występów? Jak dbasz o swoje samopoczucie przed dużymi koncertami?

Zawsze jestem bardzo pozytywnie nastawiony do świata i taki też staram się być na scenie. Muzyka i granie na saksofonie jest moją wielką pasją i kocham to robić – dodatkowo jak mogę w ten sposób realizować się zawodowo, to spełnienie moich marzeń. A żeby dobrze zadbać o swoje samopoczucie przed każdym wykonem, staram się wypocząć, co nie zawsze się udaję. Bardzo ważne jest dla mnie przygotowanie muzyczne do koncertu. jeżeli mam opanowany program, swoje partie i jestem należycie przygotowany, daje mi pewność siebie potrzebną na estradzie.

Każdy koncert wyciska mnie jak cytrynę. Duża koncentracja i skupienie podczas trwania koncertu mocno eksploatują i szczególnie po dużych koncertach jestem bardzo zmęczony, ale też niezmiernie szczęśliwy. Kiedy docieramy do hotelu, zwykle bardzo późno i kładę się do łóżka, często nie mogę zasnąć. Po udanych koncertach, gdzie jest dużo adrenaliny, emocje buzują we mnie jeszcze na długo po występie.

Jakie rady dałbyś młodym muzykom, którzy marzą o karierze w branży?

Nie tylko młodym muzykom, a każdemu młodemu człowiekowi wybierającemu swoją drogę zawodową mogę poradzić jedno: obrać cel i dążyć do niego! prawdopodobnie będzie wiele wzlotów i upadków, ale najważniejsze, to mieć plan na siebie i go realizować. Wcześniej, czy później każdy, kto ma jakiś konkretny cel – osiąga go. Przede wszystkim trzeba uzbroić się w cierpliwość, być wytrwałym w działaniu, codziennie ćwiczyć na instrumencie, żeby być coraz lepszym. Stawiać przed sobą nowe wyzwania, podnosić poprzeczkę, dążyć do celu i spełniać swoje muzyczne marzenia! Tego życzę wszystkim młodym artystom – spełnienia swoich najskrytszych marzeń.

Idź do oryginalnego materiału