Bo tak to właśnie jest. Człowiek obserwuje ptaki, studiuje je wręcz i po drodze odkrywa, jak wiele z ptaków znajduje w samym sobie. I odwrotnie, jak wiele człowieka jest w innych przedstawicielach świata fauny. Nie tylko w ptakach czy ssakach. Natura tak to sprytnie urządziła, żeby się zbytnio nie namęczyć.
Żadna ze mnie ornitolożka czy to ptasiara. Za to o zachowaniu, mentalności czy emocjach zwierząt i ludzi czytać lubię ogromnie. Zwłaszcza gdy ktoś ma tak lekkie (nomen omen) pióro jak Noah Strycker. A na koniec zostają wrażenia ogólne. Oraz współczucie dla pingwinów, podziw dla albatrosów czy obawa, byśmy nie skończyli jak kolibry.
Jedyne, czego mi brakowało, to zdjęć ptaków. Są w książce rysunki, ale nieliczne i czarno-białe. Wiem, iż jest internet, jednak nie po to czytam książkę, by się co chwilę od niej odrywać.
Info dla osób niewidomych: na kremowym tle mamy tytuł wypisany zielonymi, lśniącymi literami . Po lewej czaplę z profilu, po prawej małego, czarno rudego ptaszka z brzoskwiniowym brzuszkiem. choćby nie będę udawać, iż wiem, kto zacz;)






__wm.jpg)