Na okładce tygodnika przedstawiony jest Bogdan Rymanowski oraz zapowiedź artykułu, który opisuje kontrowersje wokół jego ostatnich programów. "Brednie u Rymanowskiego. Do swojego kanału na YouTubie zaprasza antyszczepionkowców, wyznawców teorii spiskowych i głosicieli antynaukowych bzdur. Wierzy im czy cynicznie ich wykorzystuje dla klików i pieniędzy" – czytamy.
Okładka oraz doniesienia na temat dziennikarza wywołały gorącą dyskusję w mediach społecznościowych.
Ta okładka "Newsweeka" zdenerwowała Bogdana Rymanowskiego
Autor tekstu Dawid Karpiuk przedstawił Rymanowskiego jako gwiazdę Polsatu i Radia ZET, ale jednocześnie postać w świecie polskich mediów, która coraz bardziej sprzyja środowiskom prawicowym i sympatykom teorii spiskowych.
Według autora odbiorcy są zaskoczeni zmianą, jaka zaszła w narracji Rymanowskiego. Wcześniej miał on prezentować raczej stonowany wizerunek. "Newsweek" zwraca uwagę, iż w programach dziennikarza kilkukrotnie pojawiali się goście o kontrowersyjnych poglądach.
Bogdan Rymanowski od lat jest obecny w ogólnopolskich mediach. w tej chwili pracuje w Polsat News i Radiu ZET, a także prowadzi własny kanał na YouTube: Rymanowski Live. Powodem ostatnich kontrowersji stał się przede wszystkim wywiad dziennikarza z profesor Grażyną Cichosz.
Rozmowa ta ma dziś ponad 2 miliony wyświetleń. W trakcie wywiadu profesor kwestionowała zalecenia żywieniowe. Z jej ust padły m.in. takie tezy: "oleje roślinne są rakotwórcze, tyjemy od insuliny, a nie od kalorii, szczepienia powodują autyzm". Wypowiedzi te spotkały się z ostrą krytyką ekspertów. W tym wszystkim "oberwało się" także Bogdanowi Rymanowskiemu.
Dziennikarz zabrał głos. Wpis wywołał burze w mediach
Po zamieszaniu, które wybuchło m.in. na platformie X dziennikarz zabrał głos. "1. Wolność słowa. Albo jest, albo jej nie ma. Tertium non datur. 2. Każdy zasługuje na wysłuchanie. Żadni "policjanci myśli" nie mogą dyktować dziennikarzowi kogo może, a kogo nie może zapraszać" – napisał.
"3. Wierzę w zdolność moich widzów do samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków. Cieszę się, iż Rymanowski Live ma już 450 tysięcy subskrypcji" – wyliczał dalej dziennikarz. "4. Dopiero się rozkręcam" – dodał.
Na słowa Rymanowskiego odpowiedziało m.in. stowarzyszenie Demagog, które walczy z fake newsami:
"Wolność słowa nie oznacza braku odpowiedzialności. Dla dziennikarza oznacza to nie tylko relacjonowanie, ale też aktywną rolę: fact-checking oraz prostowanie treści, które są szkodliwe lub fałszywe" - czytamy.
"Gdy platformy i media dają zbyt szerokie pole dla dezinformatorów i umożliwiają szerokie skalowanie takich treści – zwłaszcza tych, które mogą wpływać na nasze zdrowie lub życie, to jest to niewłaściwe i nieodpowiedzialne. W kontekście niedawnych treści widzimy, iż dezinformacja może rozchodzić się szybko, jeżeli nie ma żadnej selekcji, korekty czy odpowiedzialnego moderowania" - dodano.
Dziennikarz Jakub Wiech tak skomentował sprawę: "Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowa to anarchia. W tym momencie w mediach można kłamać prawie do woli, a jedyną przeszkodą w tym zakresie jest dziennikarz, który albo sprowadzi gościa do pionu, albo pozwoli mu kłamać dalej, usłużnie podstawiając mikrofon".
"To może pan się jednak odkręci. Wolność słowa nie polega na podstawianiu mikrofonu każdemu i nieweryfikowaniu jego twierdzeń, bo to anarchia albo stand up. Skoro widzowie mają sami wszystko weryfikować, to po co pan tam jest?" – napisał dziennikarz Marcin Łuniewski.
Nie brakowało też wpisów, w których broniono Rymanowskiego. "Ataki na Bogdana Rymanowskiego pokazują jedno - niezależne dziennikarstwo jeszcze nie zginęło. W czasach medialnych baniek warto doceniać tych, którzy zadają trudne i dociekliwe pytania każdemu, niezależnie jakie ma poglądy. Bo celem prawdziwego dziennikarstwa jest informowanie opinii publicznej i tworzenie przestrzeni do debaty" – brzmi wpis byłego premiera Mateusza Morawieckiego.
"Oglądam, słucham i cenię, nie tylko warsztat dziennikarski, ale również szacunek do każdego gościa, którego Pan zaprasza. Ludzie myślący sami potrafią wyciągać wnioski z każdej takiej rozmowy. Na tym polega wolność słowa i stwarzanie przestrzeni do samodzielnego myślenia" – brzmi wpis byłej marszałek Sejmu Elżbiety Witek.






