"Rozwodnicy" na Netflixie. Adwokat kościelny wyjaśnia

kobietaxl.pl 2 dni temu

Film "Rozwodnicy", wyprodukowany przez Netflix, przyciąga uwagę nie tylko z powodu swojej treści, ale również obsady aktorskiej. Magdalena Popławska ("Usta Usta", "Prosta historia o miłości") oraz Wojciech Mecwaldowski ("Juliusz", "Last Minute") wcielają się w role byłych małżonków, którzy po dwudziestu latach od rozwodu decydują się na rozpoczęcie procedury stwierdzenia nieważności małżeństwa w Kościele katolickim. Za reżyserię odpowiada Michał Chaciński, a za scenariusz Radosław Drabik, duet znany z sukcesu "Planety singli". Podejmują oni trudny temat, który dotyka zarówno religijnych procedur, jak i ludzkich relacji.

Remake filmu „Rozwodnicy” od Netflixa

Chociaż "Rozwodnicy" są remakiem litewskiego filmu "Parade" w reżyserii Titasa Lauciusa, fabuła została dostosowana do polskiej rzeczywistości. Popławska i Mecwaldowski świetnie oddają emocje bohaterów, którzy muszą zmierzyć się zarówno z przeszłością, jak i z aktualnymi życiowymi wyzwaniami. Choć ich historia wydaje się zakończona, to kościelna procedura unieważnienia małżeństwa sprawia, iż ich losy ponownie się krzyżują. Relacje z księżmi są przedstawione z humorem, jednak humor ten często ociera się o karykaturę i groteskę, a Kościół zostaje ukazany w sposób satyryczny, co dla niektórych może być zbyt prześmiewcze.

Fabuła filmu „Rozwodnicy”

Proces kościelny, przedstawiony w filmie jako skomplikowany i pełen biurokratycznych przeszkód, staje się tłem dla tragikomicznych sytuacji bohaterów. Stwierdzenie nieważności małżeństwa, temat trudny i nieznany wielu widzom, zostało przedstawione z pewnym dystansem, ukazując nie tylko absurd niektórych przepisów, ale również stereotypowe wyobrażenia o procedurach kościelnych. Pytanie, na ile film wiernie oddaje rzeczywistość, pozostaje otwarte.

Prawda o procesie stwierdzenia nieważności małżeństwa

Film próbuje zobrazować tzw. „rozwód kościelny”, co może być intrygujące dla widzów. Jednak jak to wygląda w rzeczywistości? Jako adwokat kościelny, uczestniczyłem w wielu takich procesach przez ostatnie 15 lat. Moje doświadczenie oraz doktorat oparty na rzeczywistych sprawach sądowych dają mi możliwość przedstawienia innego, bardziej zgodnego z rzeczywistością spojrzenia na to, jak ten proces wygląda.

Film "Rozwodnicy" opowiada o Małgosi i Jacku, którzy po latach od cywilnego rozwodu starają się o stwierdzenie nieważności swojego małżeństwa kościelnego. Już na początku widać językowe nieścisłości – bohaterowie mówią o "rozwodzie kościelnym", co w rzeczywistości nie istnieje. Kościół katolicki nie udziela rozwodów, a termin "unieważnienie sakramentu" również nie jest poprawny. W praktyce badane jest, czy w chwili zawarcia małżeństwa istniały przeszkody, które sprawiały, iż było ono nieważne.

Filmowa scena, w której bohaterowie dostają telefon z zaproszeniem na przesłuchanie na następny dzień, jest całkowicie nierealistyczna. W rzeczywistości wezwanie jest wysyłane z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, a samo przesłuchanie trwa zwykle kilka godzin, a nie kilka minut, jak przedstawiono w filmie.

Scena, w której Małgorzata wyznaje, iż po 20 latach przez cały czas kocha Jacka, nie ma większego znaczenia w kontekście procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Sąd ocenia sytuację z momentu zawarcia sakramentu, a nie późniejsze uczucia.

Rola Obrońcy Węzła Małżeńskiego w filmie również odbiega od rzeczywistości. Nie jest to mediator ani terapeuta, a jego zadaniem jest pilnowanie schematy procedury i argumentowanie na rzecz ważności małżeństwa.

Film pokazuje, iż wystarczy jeden świadek, aby unieważnić małżeństwo, co jest błędne. W rzeczywistości sądy przesłuchują od trzech do sześciu świadków, aby zebrać pełen obraz sytuacji.

Chociaż film ukazuje, iż sprawa może trafić do Trybunału Roty Rzymskiej, przedstawienie procesu jako odbywającego się online jest fikcją. Tego typu procedury są znacznie bardziej formalne.

Choć Netflix próbował połączyć humor z refleksjami na temat miłości i religii, wiele elementów filmu odbiega od rzeczywistości procesów kościelnych, które obserwuję jako adwokat kościelny. Film, choć prawdopodobnie zyska popularność, może pogłębić błędne wyobrażenia o procedurach kościelnych i wprowadzić widzów w błąd co do ich faktycznego przebiegu.

Michał Poczmański
adwokat kościelny
Kancelaria Kanoniczna

Idź do oryginalnego materiału