Jest stylistką i projektantką, ale śmiało mogłaby być gwiazdą rocka. Kto jak nie ona umie walić prawdę prosto z mostu, mając na ustach szczery uśmiech? Jej udział w programie „The Traitors. Zdrajcy” okazał się strzałem w dziesiątkę. Malwina Wędzikowska w intymnej rozmowie opowiada Wiktorowi Krajewskiemu o życiowych zakrętach i wyborach, śmierci i miłości.
Malwina Wędzikowska rodzinnym domu i więzi z mamą. Poruszający wywiad VIVY!
– Czego dowiedziałaś się w terapii?
Nie mamy tyle czasu (śmiech). Terapia jest jak obieranie nieskończonej róży z płatków. Odkrywasz kolejne warstwy, ale to się nie kończy. Z każdą kolejną warstwą wiesz, czym nie jesteś i co nie jest już twoje. U mnie zaczęło się od problemu w stawianiu granic w relacjach. Do tamtej pory wikłałam się w relacje, w których ktoś był bardziej potrzebujący ode mnie, a to jest świetna figura, aby skupiając się na innych, odwrócić się od siebie. Wsparcie od partnera w przypadku tego schematu nie przychodzi, a ty czujesz się coraz bardziej wyczerpany. To iluzja miłości, wszystko ma swoje początki w dzieciństwie, to schemat, który chroni przed bólem odrzucenia, ale uniemożliwia zobaczenie rzeczywistości. A mnie się wydawało, iż to miłość (śmiech).
TYLKO W VIVIE!: Justyna Szyc-Nagłowska i Borys Szyc szczerze o patchworkowej rodzinie: "Pracujemy nad tym nieustannie, bo to jest turboskomplikowane"
– Skoro jesteśmy w tematyce psychoterapii, co byś powiedziała o swoim rodzinnym domu?
Pochodzę z domu, w którym było dużo miłości. Rodzice jednak rozstali się, gdy byłam nastolatką. Miałam ogromne poczucie niesprawiedliwości, iż doszło do takiej sytuacji. Czułam złość do ojca, iż odszedł od mamy. Tata, odkąd pamiętam, skupiony był na pracy. Był chirurgiem, bez przerwy się szkolił w zawodzie, ale do rodziny wagę przykładał mniejszą. Mama miała rokującą karierę jako projektantka biżuterii, ale oddała się domowi w ekstremalnym wydaniu. W pewnym momencie przejęła funkcje taty. Rodzice nie byli zgodnym małżeństwem, ale byli cały czas w akcji. Dużo się kłócili i dużo podróżowaliśmy. Kłótnie rodziców przeżywałam jako coś złego, ale dzisiaj mam wrażenie, iż mimo tych walk o niesparowane skarpetki miałam jednak bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Ciekawość świata, odwaga do ryzyka, miłość do książek i kina, interesujące towarzystwo, w jakim się obracali, to są moje filary. Byłam zła na ojca przez prawie siedem lat, iż tak postąpił i zniszczył nasz dom. A z drugiej strony, gdy przeszła mi złość na ojca, pojawiła się złość na matkę, bo zobaczyłam jej udział w rozpadzie ich małżeństwa. Byłam dla rodziców wielokrotnie okrutna, a terapia pomogła mi to przepracować i wybaczyć zarówno rodzicom, jak i sobie. Doświadczenie terapii rozwinęło też moją empatię.


Malwina Wędzikowska o mamie
– W czym jesteś podobna do mamy?
Niestety – przejęłam wszystkie cechy, których w niej nienawidzę (śmiech). Stawiam potrzeby innych nad swoje, ciężko przychodzi mi proszenie o pomoc, jestem skryta, bo nie chcę obciążać innych swoimi problemami. Szalenie empatyczna, ale potrafię zasadzić taką ripostę, iż nie ma co zbierać, bo zostaje krater po grzybie atomowym (śmiech).
– Jesteście przyjaciółkami?
Dobra relacja z matką jest dla kobiety najważniejsza, podobno, dopiero gdy „przepracuje” matkę, staje się wolnym człowiekiem. Droga do tego w moim przypadku bywała bardzo bolesna, ale było warto. Obie mamy uczulenie na romantyzowanie relacji matka–córka i chwała nam za to.
– O co pokłóciłyście się ostatnio?
No właśnie nie pamiętam, to znaczy, iż jest inaczej niż kiedyś, a my rozmawiamy prawie codziennie. Z przerażeniem myślę o tym, iż jej telefon kiedyś zamilknie, a któraś nasza rozmowa lub kłótnia będzie tą ostatnią.
Cały wywiad do przeczytania w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 5 czerwca.
TYLKO W VIVIE!: Z miłością przez życie. Justyna Szyc-Nagłowska i Borys Szyc o pokonywaniu kryzysów i budowaniu trwałego małżeństwa
