Rozpoczął się proces dziennikarzy TVN Turbo. Toczy się pod specjalnym nadzorem

gazeta.pl 5 godzin temu
Adam K. i Patryk M. - prezenterzy TVN Turbo stanęli przed sądem oskarżeni o poważne przestępstwa, których szczegóły wstrząsnęły opinią publiczną. Obaj dziennikarze stanowczo zaprzeczają zarzutom.
W Katowicach rozpoczął się proces dwóch znanych dziennikarzy TVN Turbo - Adama K. i Patryka M. Obaj zostali oskarżeni o gwałt na dwóch kobietach, do którego miało dojść w październiku 2024 roku w jednym z apartamentów. Sprawa od początku budzi ogromne publiczne emocje.


REKLAMA


Zobacz wideo Policjanci z Wrocławia zatrzymali kierowcę podejrzanego o gwałt


Ruszyła sprawa dziennikarzy TVN oskarżonych o gwałt. Odbywa się w nietypowym miejscu
Jak informuje "Fakt", proces dziennikarzy TVN Turbo oskarżonych o gwałt rozpoczął się we wtorek, 9 września, w Sądzie Okręgowym w Katowicach i toczy się pod szczególnym nadzorem. Wszystkie rozprawy prowadzone są z wyłączeniem jawności, co oznacza, iż media nie mają dostępu do szczegółów postępowania. Na razie nie wiadomo, jak długo potrwa proces ani kiedy można spodziewać się wyroku. Nietypową cechą tego postępowania jest jego lokalizacja - odbywa się ono w jednostce policyjnej, w specjalnie zabezpieczonej sali pierwotnie przeznaczonej dla groźnych przestępców. - Sąd Okręgowy w Katowicach, V Wydział Karny informuje, iż w sprawie została wyłączona jawność zgodnie z postanowieniem w dniu 16 lipca 2025 r. i wobec powyższego na teren sądu nie zostaną wpuszczone osoby niezwiązane ze sprawą, w tym również media - przekazała w rozmowie z "Faktem", protokolantka sądowa Klaudia Stebel. We wtorek o godz. 9.10 w sądzie pojawił się Patryk M. wraz ze swoim adwokatem, nie udzielając żadnych komentarzy. Na ten moment nie pozostało potwierdzone, czy Adam K. stawił się na rozprawie.


Dziennikarze TVN oskarżeni o gwałt wydali oświadczenia. Twierdzą, iż nie doszło do przestępstwa
Jak się okazuje Adam K. i Patryk M. stanowczo zaprzeczają stawianym zarzutom i twierdzą, iż cała sprawa jest wynikiem manipulacji. Drugi z mężczyzn twierdzi, iż sytuacja rozpoczęła się od osoby, która wcześniej miała żądać od dziennikarzy pieniędzy. "Cała sprawa powstała z inicjatywy jednej osoby, która najpierw nas z ukrycia nagrywała, a na końcu chciała od nas 10.000 zł za milczenie. I to ta osoba właśnie podejrzewa, iż jej koleżanki mogły zostać skrzywdzone. Co ważne: one same tak nie twierdzą" - wyznał mężczyzna. Z kolei Adam K. przyznał, iż żałuje samej obecności w apartamencie kobiet, jednak stanowczo zaznacza, iż nie doszło do przestępstwa. "Mówi się, iż w każdym kłamstwie jest źdźbło prawdy. Tu też. Tak - na zaproszenie kilku pijących już kobiet przeszliśmy się do ich stolika. Tak - skorzystaliśmy z zaproszenia, by pojechać do ich apartamentu. I tak - obaj będziemy się tej sytuacji wstydzić i do końca życia żałować. Ale nie, nie i jeszcze raz NIE absolutnie nie ma mowy o gwałcie ani o żadnym stosunku płciowym (co potwierdzili biegli). Uważam, iż gwałt to jedna z najbardziej obrzydliwych zbrodni i w życiu nie dopuściłbym się do czegoś takiego" - wyznał w swoim oświadczeniu.
Idź do oryginalnego materiału