Rosyjskie gry wojenne, czyli jak zwerbować młodych do wojska | Wojna na gry

polityka.pl 8 godzin temu
Zdjęcie: materiały prasowe


Rosja symuluje inwazję na Ukrainę w grze wideo. A to tylko początek zaordynowanego przez Putina wykorzystywania tego medium w celach rekrutacyjnych i wizerunkowych. W cyfrowej wojnie informacyjnej sięga się po najrozmaitsze narzędzia. W mediach społecznościowych, gdzie propaganda rosyjska jest wszechobecna, próba przedstawienia „wyzwolenia” Mariupola jako ziszczenia marzeń jego mieszkańców jest często kontrowana przez aktywistów NAFO (Paszport POLITYKI w kategorii Kultura Cyfrowa) zdjęciem rzędów świeżych grobów z numerami zamiast nazwisk i podpisem: „Zebrane dane o grobach wskazują, iż Rosjanie zamordowali 85 tys. spośród 450 tys. mieszkańców Mariupola. Wiele tysięcy innych zaginęło i uważa się ich za zmarłych”. Rosjanom trudniej tu przebić się ze swoją propagandą, próbują zatem osiągnąć sukces gdzie indziej – tam, gdzie nie są narażeni na natychmiastową reakcję proukraińskich aktywistów.

Zajęcie Mariupola, jeden z kluczowych sukcesów rosyjskich najeźdźców w początkowej fazie inwazji, do dziś należy do głównych tematów ich kłamstw. W wydanej niedawno grze taktycznej „Squad 22: ZOV” można – jako dowódca oddziału sił specjalnych – wziąć udział w walkach odtwarzających „wyzwalanie” miasta. Twórcy gry z SPN Studio podkreślają, iż aby dochować wierności historycznym wydarzeniom, skorzystali z fachowych wojskowych konsultacji. Kto wsparł ich radą? Bohater Federacji Rosyjskiej Władisław „Struna” Gołowin, ekspert od walk o Mariupol, gdzie, jak ustaliło ukraińskie centrum monitoringu zbrodni wojennych Myrotworeć, osobiście mordował cywilów; Władisław „Chaly”, walczący na terenach specjalnej operacji wojskowej od 2014 r., i Daniił „Goodwin” Bezsonow, z ośmioletnim bojowym stażem w Donbasie. Ministerstwo obrony z kolei nadzorowało prace, by mieć pewność, iż gra jest ideowo słuszna.

Oprócz oblężenia Mariupola gra „odtwarza” wydarzenia z początkowej fazy okupacji obwodów donieckiego i ługańskiego w 2014 r.

Idź do oryginalnego materiału