Rodzinne Serce
Rozwód zmiażdżył Ewelinę jak walec. Ubóstwiała swojego męża i nie spodziewała się takiego ciosu w plecy. Ale zdradził ją z własną najlepszą przyjaciółką. W jeden dzień straciła dwie osoby, którym zaufała. Jej wiara w mężczyzn legła w gruzach. Kiedyś, gdy słyszała, iż wszyscy faceci są zdrajcami, wzruszała ramionami: Mój Krzysztof jest inny. Teraz zdrada wypaliła ją od środka, i przysięgła sobie, iż nigdy więcej nie otworzy duszy przed nikim.
Ewelina sama wychowywała córkę, Jagódkę. Były mąż regularnie płacił alimenty, czasem widywał dziecko, ale bez chęci bycia ojcem. Ewelina pogodziła się z losem samotnością do końca. choćby znajdowała w tym gorzką satysfakcję życie bez mężczyzny wydawało się prostsze. Ale los uwielbia burzyć plany.
Na urodzinach koleżanki z pracy w małej kawiarni w Krakowie Ewelina poznała Marka brata solenizantki. On też przeszedł rozwód i, ku jej zaskoczeniu, jego syn, Kacper, mieszkał z nim, a nie z matką. Marek wyjaśnił: chłopak wybrał ojca, a jego była żona, pochłonięta nowym związkiem, choćby nie zaprotestowała. Nastolatek był dla niej balastem.
Ta noc obudziła w Ewelinie dawno zapomniane ciepło. Jak nastolatka poczuła motyle w brzuchu emocję, której nie znała od lat. Marek też nie pozostał obojętny. Oboje, naznaczeni przez przeszłość, bali się nowych uczuć, ale iskra między nimi była nie do zignorowania.
Marek wyprosił numer Eweliny u siostry i, zebrawszy odwagę, zadzwonił. Unikając słowa randka zbyt dziecinnego w ich wieku zaproponował po prostu spotkanie na kawę. Wybrali przytulną knajpę, rozmawiając do zamknięcia, nie zauważając upływu czasu. Było drugie spotkanie, trzecie
Pewnego dnia, gdy Jagódka nocowała u ojca, Ewelina zaprosiła Marka do siebie. Po tej nocy wiedzieli, iż nie chcą się już rozstawać. Ich dojrzała, czuła miłość wydawała się zbawieniem wobec przeszłości. Ale był jeden problem dzieci.
Oboje mieli nastolatków. Kacper, syn Marka, był rok starszy od Jagódki. Różne charaktery, pasje, znajomi. Na początku Ewelina i Marek widywali się czasem z dziećmi, ale gwałtownie zauważyli, iż Jagódka i Kacper nie tylko są obojętni wobec siebie ledwo kryli antypatię.
Po półtora roku Marek nie wytrzymał. Oświadczył się Ewelinie. Kochał ją tak bardzo, iż czuł się jak nastolatek, ale pragnął prawdziwej rodziny, nie takiej jak w pierwszym małżeństwie. Ukrywane spotkania już mu nie wystarczały. Ewelina, zaskoczona, zgodziła się. Też marzyła o zasypianiu przy ukochanym, wspólnym śniadaniu, wieczornych filmach.
Omówili wszystko. W ich małych warszawskich mieszkaniach nie dało się żyć nastolatki przeciwnej płci potrzebowały osobnych pokoi. Sprzedali nieruchomości, dołożyli oszczędności Marka i kupili przestronny dom pod Krakowem. Pozostało najtrudniejsze: powiedzieć dzieciom.
Postanowili zrobić to osobno. Nie chcę mieszkać z Markiem i Kacprem! zaprotestowała Jagódka. Spotykajcie się jak dotąd! Po co ten ślub i dom? Ewelina rozumiała córkę, serce ściskało jej się z żalu. Przez nią Jagódka musiała przyzwyczaić się do obcych. Ale Ewelina wiedziała, iż za kilka lat córka opuści gniazdo i co wtedy? Pustka? Wokół niej matki poświęcały się dla dzieci, by potem wymagać tego samego. Ona odrzuciła taki los. Cicho, ale stanowczo odparła: Decyzja zapadła. Ale zawsze cię wysłucham, i będziesz moim priorytetem.
Jagódka naburmuszyła się, ale nie dyskutowała. Jej ojciec, niedawno ożeniony, dzwonił coraz rzadziej, a ona czuła się porzucona. Po długiej rozmowie w końcu niechętnie się zgodziła, pocieszając się, iż matka jej nie zdradzi.
Z Kacprem rozmowa była równie trudna. Dlaczego mam mieszkać z tą dziewczyną i jej matką? warknął. Bo kocham Ewelinę spokojnie odparł Marek. To się wyprowadzam do mamy! rzucił syn. Jak chcesz odpowiedział Marek. Ale będzie mi przykro, jeżeli uciekniesz, gdy robi się trudno. A poza tym, w jej kawalerce będzie ciasno, a tu mamy dom. Chciałem choćby postawić bramkę, żebyśmy mogli pograć. Kacper w końcu ustąpił. Ale nie licz, iż będę ją traktował jak siostrę. Wystarczy szacunek podsumował Marek.
Jagódka też oświadczyła, iż ma Kacpra gdzieś i nie zamierza z nim gadać. Ślub był skromny, rodzinny. W restauracji dzieci siedziały z ponurymi minami, wyraźnie pokazując, co myślą o tym pomyśle.
Tydzień później wprowadzili się do domu. Pokój Jagódki był pastelowy, pełny książek i japońskich plakatów. Kacper miał ściany w czarno-czerwonych barwach, z plakatami punkowych zespołów. Jagódka wstawała o świcie, włócząc się po domu, gdy inni spali. Kacper nocował przed komputerem, w weekendy wstając koło południa. Ona nienawidziła ryb, on jadł je trzy razy dziennie. Kochała j-pop i mangi, on słuchał punka i oglądał filmy akcji. Żadnych punktów stycznych. Każda rozmowa kończyła się kłótnią.
Ale Jagódka niespodziewanie zżyła się z Markiem. Jej ojciec prawie zniknął, a brakowało jej męskiej uwagi. Marek, choć stanowczy, traktował ją jak córkę, czasem choćby lepiej niż Kacpra. To dziewczyna mówił. Kacper z kolei zbliżył się do Eweliny. Jego matka zawsze była daleka, a teraz, z nowym partnerem, zupełnie o nim zapomniała. Ewelina potrafiła słuchać bez oceniania, i Kacper zaczął jej się zwierzać.
Ewelina i Marek mieli nadzieję, iż dzieci się zaprzyjaźnią, ale po pół roku nic się nie zmieniło. Wracali osobno, w szkole trzymali się innych grup, wieczorami zamykali w pokojach. Rodzice pogodzili się nie trzeba przyjaźni, wystarczy grzeczność.
Wszystko zmieniło się pewnego popołudnia. Natrętny wielbiel Jagódki chłopak z innej klasy postanowił zdobyć ją za wszelką cenę. Nie podobał się jej, a jego zachowanie było niepokojące. Ciągłe wiadomości, liściki w szafce