Rozwód zmiótł Magdalenę jak walec. Uwielbiała męża i nie spodziewała się ciosu w plecy. A jednak zdradził ją – z jej najlepszą przyjaciółką. W jednej chwili straciła dwie osoby, którym zaufała. Wiara w mężczyzn legła w gruzach. Kiedyś, słysząc, iż „wszyscy zdradzają”, machała ręką: „Mój Krzysiek jest inny”. Teraz zdrada wypaliła w niej pustkę, a ona przysięgła sobie nigdy więcej nie otwierać serca.
Wychowywała córkę, Olę. Były mąż regularnie płacił alimenty, czasem widywał się z dziewczynką, ale nie palił się do ojcostwa. Magdalena pogodziła się z samotnością do końca życia. Zaczęła choćby znajdować w tym gorzką satysfakcję – życie bez mężczyzny wydawało się prostsze. Ale los lubi przekreślać plany.
Na urodzinach koleżanki z pracy w małej kawiarni w Lublinie Magdalena spotkała Jacka – brata jubilatki. On też przeszedł przez rozwód i, ku jej zdziwieniu, jego syn Tomek mieszkał z nim, a nie z matką. Jacek wyjaśnił: chłopak sam wybrał ojca, a była żona, zajęta nowym związkiem, nie protestowała. Dla niej nastolatek był tylko ciężarem.
Ten wieczór obudził w Magdalenie dawno zapomniane ciepło. Poczuła dreszczyk, motyle w brzuchu – uczucie, którego nie znała od lat. Jacek też nie pozostał obojętny. Oboje, poranieni przez przeszłość, bali się nowych emocji, ale iskra między nimi zapłonęła niepowstrzymanie.
Jacek wyprosił u siostry numer Magdaleny i, zebrawszy się na odwagę, zadzwonił. Nie nazywając tego randką – słowo wydawało się śmieszne w ich wieku – zaproponował spotkanie. Poszli do przytulnej restauracji, rozmawiając do zamknięcia, nie zważając na czas. Potem była kolejna randka, i jeszcze jedna…
Pewnego dnia Ola została u ojca, a Magdalena zaprosiła Jacka do siebie. Po tej nocy wiedzieli – nie chcą się już rozstawać. Ich miłość, delikatna i dojrzała, stała się ucieczką od przeszłości. Ale był jeden problem – dzieci.
Oboje mieli nastolatków. Tomek, syn Jacka, był rok starszy od Oli. Różne charaktery, pasje, znajomi. Na początku spotykali się tylko we dwoje, czasem wychodzili z dziećmi, ale z bólem zauważali: Ola i Tomek nie byli obojętni – ledwo ukrywali niechęć.
Po półtora roku Jacek nie wytrzymał. Oświadczył się Magdalenie. Kochał ją tak mocno, iż czuł się jak nastolatek, ale pragnął prawdziwej rodziny, nie takiej jak z byłą żoną. Ukradkowe spotkania i telefony go nie satysfakcjonowały. Magdalena, oszołomiona, przytaknęła. I ona marzyła o zasypianiu obok ukochanego, wspólnym śniadaniu, filmach wieczorami.
Przedyskutowali wszystko. Mieszkanie w dwupokojowych kawalerkach było niemożliwe – nastolatkom różnej płci potrzebne były osobne pokoje. Sprzedali mieszkania, dołożyli oszczędności Jacka i kupili przestronny dom na lubelskich przedmieściach. Pozostało najtrudniejsze – powiedzieć dzieciom.
Postanowili zrobić to osobno, by złagodzić cios. „Nie chcę mieszkać z Jackiem i jego synem!” – oburzyła się Ola. „Spotykajcie się jak dotąd! Po co wam ślub i ten dom?” Magdalena rozumiała córkę, serce ściskało jej się z żalu. Dla matki Ola musiała pogodzić się z obcymi. Ale wiedziała: za kilka lat córka opuści gniazdo, a co zostanie jej? Pustka? Wokół pełno było matek, które poświęciły się dla dzieci, by potem żądać tego samego. Magdalena nie chciała takiego losu. Stanowczo, ale łagodnie powiedziała: „Decyzja zapadła. Ale zawsze będę cię słuchać, a ty jesteś dla mnie najważniejsza.”
Ola nadąsała się, ale nie protestowała. Jej ojciec, niedawno ożeniony, dzwonił coraz rzadziej, a dziewczyna czuła się porzucona. Po długiej rozmowie niechętnie się zgodziła, ufając, iż matka jej nie zdradzi.
U Jacka rozmowa nie była łatwiejsza. „Dlaczego mam mieszkać z jakąś dziewczyną i jej matką?” – burknął Tomek. „Bo kocham Magdalenę” – spokojnie odparł ojciec. „W takim razie wyprowadzam się do mamy!” – rzucił syn. „Proszę bardzo. – Jacek się nie ugiął. – Ale będzie mi przykro, jeżeli uciekniesz przed trudnościami. Poza tym u mamy będziesz się tłoczyć w kawalerce, a my kupujemy dom. Chciałem postawić na podwórku bramkę, żebyśmy mogli grać.” Tomek, pomrukując, ustąpił. „Ale nie licz, iż będę traktował Olę jak siostrę.” – „Wystarczy mi szacunek.” – odparł ojciec.
Ola też oznajmiła, iż Tomek jest jej niepotrzebny i nie ma zamiaru się z nim zadawać. Ślub wzięli cicho, w gronie najbliższych. Dzieci siedziały w restauracji z kwaśnymi minami, pokazując, jak bardzo nienawidzą tego pomysłu.
Po tygodniu rodzina wprowadziła się do nowego domu. Dziecięce pokoje urządzono zgodnie z ich gustami – były tak różne, jak ich właściciele. Ola, skowronek, wstawała o świcie, kręciła się po domu, gdy wszyscy spali. Tomek, nocny marek, przesiadywał przy komputerze do północy, a w weekendy spał do południa. Ola nie znosiła ryb, Tomek mógł je jeść trzy razy dziennie. Ona kochała japońskie pop i mangę, on słuchał punka i oglądał horrory. Nie mieli nic wspólnego. Każda rozmowa kończyła się sprzeczką o błahostki.
Ale Ola niespodziewanie zżyła się z Jackiem. Jej ojciec prawie zniknął z życia, a męska uwaga była jej potrzebna. Jacek, choć wymagający, traktował ją jak własną córkę, czasem rozpieszczając bardziej niż Tomka. „To dziewczynka” – tłumaczył. Tomek z kolei zbliżył się do Magdaleny. Jego matka nigdy się nim nie zajmowała, a teraz, pochłonięta nowym związkiem, zupełnie o nim zapomniała. Magdalena potrafiła słuchać, nie oceniać, i niedługo Tomek zaczął się przed nią otwierać.
Magdalena i Jacek mieli nadzieję, iż dzieci się zaprzyjaźnią, ale po pół roku nic się nie zmieniło. Wracali osobno, w szkole trzymali się innych grup, wieczory spędzali w swoich pokojach. Rodzice pogodzili się – nie muszą się lubić, byleby nie walczyli.
Wszystko zmienił jeden incydent. Oli zaczął się narzucać natrętNadgorliwy wielbiciel z równoległej klasy nie dawał jej spokoju – zasypywał ją wiadomościami, czekał pod szkołą, a gdy Ola stanowczo odmówiła, chwycił ją za rękę z groźbą w głosie.