Reżyser „Nocy i dni” trafił do szpitala. Lekarze walczyli o jego życie

radiopogoda.pl 2 miesięcy temu

Jerzy Antczak to jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów. W ciągu wielu lat kariery ukazały się takie jego produkcje, jak: „Dama kameliowa”, „Hrabina Cosel” czy „Chopin. Pragnienie miłości”. Największe uznanie widzów przyniosła mu jednak adaptacja kultowej powieści Marii Dąbrowskiej „Noce i dnie”. Produkcja okazała się ogromnym sukcesem reżysera i zapewniła mu w 1977 roku nominację do Oscara.

Jerzy Antczak w szpitalu. Lekarze długo walczyli o życie reżysera

Reżyser od wielu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracuje jako wykładowca Wydziału Filmu i Telewizji Uniwersytetu Kalifornijskiego. Artysta opiekuje się także swą schorowaną żoną, Jadwigą Barańską.

Jakiś czas temu reżyser informował fanów o kłopotach, z jakimi boryka się aktorka. Nie szczędził trudu, by pomóc wieloletniej ukochanej dojść do pełnej sprawności. Teraz okazało się, iż Jerzy Antczak także podupadł na zdrowiu.

Zobacz także: Irena Santor to żywa legenda. Ujawniono, jaką emeryturę dostaje „na rękę”

Jerzy Antczak zamieścił na Facebooku post, w którym opisał swój pobyt w placówce ratunkowej. Wyszło na jaw, iż życiu reżysera zagrażała groźna bakteria, która znalazła się w jego krwioobiegu.

Dramatyczny wpis reżysera „Nocy i dni”

Kochani przyjaciele, przed godziną wróciłem ze szpitala, gdzie lekarze przez dziesięć dni walczyli z bakterią, która zaatakowała z furią moją krew. Przed sześciu laty na moim pęcherzu wyrósł złośliwy rak i tylko dwie operacje uratowały go przed usunięciem. Od tego czasu co roku jest profilaktyczne badanie, czy nie ma powrotu. Do wnętrza wchodzi kamera i dokonuje oględzin. Dwanaście dni temu miałem takie badanie i pęcherz był idealnie czysty. Ale oto nagle, dwa dni po badaniach, po kolacji poczułem się niedobrze — zaczął swój wpis na Facebooku artysta.

Reżyser zrelacjonował, co działo się z jego zdrowiem. Niektóre informacje mrożą krew w żyłach.

Gdy chciałem wstać, nagle straciłem równowagę i półprzytomnie runąłem na podłogę. Mikołaj wezwał pogotowie, gdzie, po przywróceniu mnie do świadomości, próbowano znaleźć przyczyny mojego stanu. Bez skutku. Przewieziono mnie na Oddział Intensywnej Terapii. Po dwóch dniach lekarze wykryli złośliwy gatunek bakterii i próbowali znaleźć odpowiedni lek. Niestety, bez skutku. Teraz rozpoczęła się lekarska pogoń. Lekarze użyli wszystkich dostępnych środków. Ale co najgorsze, okazało się, iż bakteria dobrała się do serca. Na ekranie, naprzeciw mojego wzroku, widziałem przeraźliwe cyfry, kiery ciśnienie serca wynosiło 30 na 70 – wyznał reżyser w tym samym wpisie.

Na szczęście udało się ustabilizować stan artysty. Jerzy Antczak ma nadzieję, iż niedługo wróci do sprawności.

Na szczęście serce uratowano, natomiast bakteria pożarła 17 procent moich nerek. Skala wygląda tak, iż 80 procent jest całkowicie zdrowe. 15 procent koniec istnienia. Ja przed katastrofą miałem 57 procent, po ataku bakterii mam 40. Zatem moje biedne nery mają trochę zapasu, zanim powiedzą „Juruniu, pora się pakować!” – dodał reżyser na Facebooku.

Idź do oryginalnego materiału