Reżyser "iHostage" zdradza ciekawostki o hitowym thrillerze. Sam pamięta tamten napad

natemat.pl 2 godzin temu
Holenderski thriller "iHostage" podbija w ostatnim czasie platformę Netflix. Film opowiada o zdarzeniu, do którego doszło naprawdę w Amsterdamie w 2022 roku. Pewien mężczyzna napadł na jeden ze znanych sklepów, wziął zakładnika i domagał się okupu. Akcja skończyła się tragicznie. Okazuje się, iż reżyser Bobby Boermans był niedaleko w czasie, gdy dochodziło do szokujących scen.


"iHostage" kilka dni po premierze znalazło się na pierwszym miejscu w rankingu TOP 10 najpopularniejszych filmów w Polsce na platformie Netflix. To trzymający w napięciu thriller inspirowany prawdziwym zdarzeniem. Mowa o napadzie na sklep Apple'a w centrum stolicy Holandii. Sprawcą był 27-latek. Wpadł do budynku i wziął za zakładnika obywatela Bułgarii.

Napastnik miał przy sobie pistolet i kamizelkę, która przypominała materiał wybuchowy. Sam choćby nagłośnił całą akcję, wysyłając zdjęcia do telewizji. Na miejsce przyjechała policja. Padło kilka strzałów. Mężczyzna żądał okupu w wysokości 200 milionów (ok. 928 milionów złotych) w kryptowalutach. Po kilku godzinach, gdy wybiegł z budynku za uciekającym zakładnikiem, potrącił go jeden z przedstawicieli służb specjalnych, który kierował autem. 27-latek zmarł w szpitalu.

Reżyser "iHostage" o kulisach pracy nad thrillerem


Bobby Boermans, który wyreżyserował "iHostage" w rozmowie z portalem Time wyznał, iż mieszkał niedaleko miejsca zdarzenia i dokładnie pamięta tamten dzień. Słyszał strzały, a gdy cała akcja się skończyła, poszedł pod sklep. – Pozostały tylko dziury po kulach w szkle. Ten dziwny widok wciąż we mnie jest. Surrealistyczny spokój po burzy. I ten symboliczny ciężar samego otoczenia – globalna marka, taka jak Apple, znana z czystych, spokojnych przestrzeni. Miejsce o eleganckim designie i spokoju, stało się sceną czegoś naprawdę przerażającego od wewnątrz i na zewnątrz – opowiadał.



Co ciekawe, wspomniany sprawca napadu był już znany funkcjonariuszom. Młody mężczyzna miał za sobą kryminalną przeszłość. Według holenderskiej gazety "Het Parool" był ścigany za posiadanie broni. Ponadto otrzymał wyrok 60 godzin prac społecznych i trzyletni zakaz zbliżania się po tym, jak dopuścił się nękania swojej byłej dziewczyny.

Boermans podkreślił, iż ma nadzieję, iż jego film "wywołała w Holandii istotny dialog na temat rosnącej liczby osób z problemami ze zdrowiem psychicznym, którzy żyją na ulicach".

– Wielu dobrze ustawionych, zwykłych obywateli, często popada w kłopoty z powodu trudności finansowych lub problemów ze zdrowiem psychicznym. Takie osoby są często pomijane przez służby, choć mogły dostać pomoc, zanim posunęły się do tragicznych działań. To rozdziera serce i mam nadzieję, iż nasze rządy zaczną poświęcać więcej czasu, energii i zasobów na poprawę naszych publicznych systemów opieki i kontroli – podsumował reżyser.

Idź do oryginalnego materiału