Rewolucja Magdy Gessler w Świdnicy z drugim dnem

swidnica24.pl 2 godzin temu

Fani programu „Kuchenne rewolucje” w czwartek, 6 marca mogli obejrzeć wyczekiwany odcinek ze Świdnicy. Magda Gessler próbowała przerobić cocktailbar z hamburgerami i żeberkami na polską gospodę. Od pierwszych minut restauratorka podejrzewała, iż nie wszystko jest tak, jak przedstawia właściciel restauracji Baszta. W tle pieniądze, długi i była dziewczyna.

Ekipie realizującej program w centrum Świdnicy towarzyszyło ogromne zainteresowanie. Na Magdę Gessler fani czekali przed Basztą każdego dnia, a Jakub Kujacz, który udziałem w programie pragnął zdobyć nowych klientów, otrzymywał sporo słów wsparcia. W rozmowie ze Swidnica24.pl przyznał, iż zależy mu na odczarowaniu restauracji w zabytkowej baszcie. Żadnej z osób, która próbowała rozkręcić tu gastronomiczny interes, ta sztuka na dłużej się nie udawała.

– Zrobiłem kurs barmański i szukałem pracy na wakacje. Zahaczałem się od jednego miejsca do drugiego, mocno się rozwijałem, piąłem się do góry i bardzo mi się to spodobało. Ciągły kontakt z ludźmi, dużo dopaminy, praca do późna. Jakoś się wkręciłem i radziłem sobie wówczas, gdy pracowałem w Poznaniu. Doszedłem jednak do szklanego sufitu i uznałem, iż czas pójść na swoje. W założeniu miał to być cocktailbar z jakąś drobną kuchnią, żeby podjeść sobie do drinków, ale wynikł problem z kucharzami. Sam musiałem się kuchnią zająć i zacząłem robić coś, co sam lubię, czyli burgerki, ale jestem otwarty na różne pomysły i smaki – mówił pod koniec sierpnia 2024 roku, przed rozpoczęciem zdjęć.

Co zastała Magda Gessler i jak oceniła wysiłki świdniczanina, można było się przekonać podczas emisji 2. odcinka 30. sezonu „Kuchennych rewolucji” w stacji TVN. Restauratorka skrytykowała surowy wystrój restauracji i suchej nitki nie zostawiła na jego umiejętnościach kulinarnych. Po kilku minutach okazało się, iż w lokal Jakub Kujacz włożył, głównie z pożyczek, ponad 400 tysięcy złotych i ma jeszcze 50 tysięcy zł długów. Skarżył się na ludzi, którzy mieli go oszukiwać i gwałtownie odchodzić. Podkreślał, iż gości jest bardzo mało. Prosił o pomoc.

Restauratorka załamywała ręce i nad właścicielem, i nad brakiem ekipy, z którą można byłoby przeprowadzić rewolucję. Na pomoc przyszli ciotka i znajomy Jakuba Kujacza. W kuchni gwiazda programu skrytykowała wielką beczkę ze starym tłuszczem, a w dużej liczbie naczyń dostrzegła element, który nie zgadzał się w przedstawioną przez właściciela sytuacją. Na scenę wkroczyła była partnerka, która nie ujawniając twarzy ani nazwiska, pod osłona nocy opowiedziała o swojej ciężkiej pracy w restauracji, wkładzie finansowym jej i rodziny, meblach, podarowanych przez ojca. Doszło do konfrontacji, podczas której właściciel podpisał zobowiązanie uregulowania należności.

Rewolucja została przeprowadzona. Inspiracja była jarzębina, wnętrze zmieniło kolor i wystrój, całkowicie miało zmienić się menu. Na kolację, powiększona w trakcie programu ekipa, przygotowała pod okiem Magdy Gessler m.in. barszcz, pstrąga i bitki. – To była bajka – podsumowała gospodyni programu, licząc, ze wszystko co złe, 31-latek ze Świdnicy ma za sobą.

Powrót w październiku okazał się rozczarowaniem. Restauracja była w trakcie likwidacji. – Otworzyła mi pani oczy, trzeba iść do przodu – stwierdził Kujacz i zapowiedział, iż długi pospłaca w inny sposób. Przyznał, iż obroty po rewolucji były, ale wraz z zamknięciem letniego ogródka zrównały się z kosztami. – Popełniłeś harakiri – spuentowała Magda Gessler, podkreślając, iż właściciel miał wszystko i nie zrobił z tym nic. Jakub Kujacz odmówił odpowiedzi, czy załatwił sprawy z byłą dziewczyną, twierdząc, iż realizowane są mediacje.

Baszta pozostaje zamknięta.

/red./

1 z 18
Idź do oryginalnego materiału