Reneé Rapp i jej nowy singiel „Leave Me Alone” – bezkompromisowy manifest wolności

kulturalnemedia.pl 1 dzień temu

Reneé Rapp to gwiazda, która w błyskawicznym tempie podbiła świat muzyki i seriali. Powraca z nowym, ostrym singlem Leave Me Alone.

Artystka, znana z ról w serialu The Sex Lives of College Girls oraz broadwayowskiej wersji Mean Girls, od kilku lat konsekwentnie buduje swoją pozycję w przemyśle muzycznym jako głos młodego pokolenia – bezpretensjonalny, szczery i bezkompromisowy.

Kim jest Reneé Rapp?

Pochodząca z Karoliny Północnej, 25 letnia artystka, Reneé Rapp zaczynała karierę na Broadwayu. Wcieliła się w rolę Reginy George w musicalu Mean Girls, która przyniosła jej nagrodę Outer Critics Circle Award. Prawdziwy przełom przyszedł jednak, gdy dołączyła do obsady serialu HBO Max The Sex Lives of College Girls. Fani pokochali ją jako Leighton – postać pełną sarkazmu i problemów emocjonalnych.

Jednak to muzyka stała się dla Rapp prawdziwym środkiem wyrazu. Jej debiutancki minialbum Everything to Everyone (2022) i studyjny album Snow Angel (2023) pokazały, iż łączy emocjonalną głębię z chwytliwym popem. Nie stroni przy tym od ostrych, często kontrowersyjnych tekstów. Jej wcześniejsze utwory, takie jak emocjonalna ballada Snow Angel czy pełen sarkazmu Poison Poison, pokazały, iż nie boi się poruszać trudnych tematów.

Leave me alone jako singiel zapowiadający nowy album

Leave Me Alone to nowy poziom artystycznej szczerości. To jakby ktoś otworzył notes pełen prywatnych myśli dwudziestokilkulatki żyjącej w świetle reflektorów. Singiel jest pierwszym zwiastunem długo wyczekiwanego albumu. Krążek zatytułowany Bite Me ukaże się 1 sierpnia 2025 roku, a jego premiera zapowiada się jako jedno z najgorętszych muzycznych wydarzeń nadchodzącego lata.

Prowokacja pełna emocji

Utwór zaczyna się prowokacyjnym wyznaniem: I’m a real bad girl but a real good kisser, od razu stawiając słuchacza w pozycji adresata tych pełnych frustracji słów. Rapp nie przebiera w słowach – jej Leave me alone, bitch, I wanna have fun powtarzane jak mantrę w refrenie to współczesna wersja buntu młodzieńczego, tyle iż ubrana w o wiele bardziej wyrafinowane muzyczne szaty. Produkcja łączy w sobie mroczne brzmienia synth-popu z rockową energią, tworząc idealne tło dla jej potężnego głosu.

Idź do oryginalnego materiału