[Relacja] Pełen emocji wieczór z The Plot In You, Currents, Saosin oraz Cane Hill

cityfun24.pl 3 dni temu

Listopad jest naprawdę koncertowo mocnym miesiącem. Dopiero co złapaliśmy oddech po Nothing More, a już przychodzimy do Was z kolejną relacją, a adekwatnie jedną z dwóch.

19 listopada na długo pozostanie w mojej pamięci z kilku względów. Dwa z nich to względy stricte muzyczne i nie boję się przyznać, iż chodzi tutaj o The Plot In You oraz o Saosin. Niczego nie zarzucam absolutnie dwóm pozostałym bandom, a Cane Hill jest zawsze przeze mnie miło wspominany. Dużo dywagowało się w przestrzeni internetowej, czy TPIY powinni być headlinerem znajdując się pośród dużo ważniejszych rzekomo zespołów, ale to oni są właśnie w peaku swojej twórczości i absolutnie zasługują na to, aby przynajmniej raz zobaczyć ich na żywo. Jest to w tej chwili jeden z najbardziej otwartych muzycznie zespołów i moim zdaniem, mają jasną pozycję na współczesnej scenie metalcore’owej, co zdecydowanie udowodnili środowego wieczoru.

Ale zacznijmy od Saosin! jeżeli znajdują się tu słuchacze po 30stce, których wychowywało mtv i 4fun.tv na początku lat 2000, na pewno wiedzą o czym mówię. Ja sama nie zliczę ile razy oglądałam na zapętleniu teledysk do You’re Not Alone wypłakując sobie serce, czy zdzierałam gardło wykrzykując „we’re speaking different voices”. Saosin był wtedy dla mnie jednym z ważniejszych zespołów (zaraz obok 30stm i The Used) i skrycie wierzyłam, iż kiedyś uda się ich zobaczyć na żywo. W środę dorosła ja znalazła się pod sceną aby uradować swoje nastoletnie serce. Czy było idealnie? Tak. Ale czy było perfekcyjnie pod względem wokalno-muzycznym? Oczywiście, iż nie. Ale nie o to tego wieczora chodziło. Nikt chyba nie spodziewał się nie wiadomo jakiej formy po ponad 20 latach na scenie (oczywiście znamy legendarne przypadki!), ale nie miało to najmniejszego znaczenia. Trochę bolało, iż tłum był dość drętwy – ale wynikało to chyba z tego, iż ludzie po prostu nie znali twórczości tej legendarnej grupy. Dla mnie było to przeżyciem o całkiem sporym ładunku sentymentalno- emocjonalnym. Choć do headlinera było jeszcze daleko, to ja już powoli zbierałam serce z podłogi. Nie wstydzę się przyznać, iż na You’re Not Alone uroniłam łezkę, krzycząc ze stojącym obok przyjacielem tekst w niebogłosy.

@dontyou.mind @saosin – bury your head #saosin #buryyourhead #fyp ♬ dźwięk oryginalny – dontyoumind

Koncert The Plot In You był wyczekiwany przeze mnie od lat. Poprzednim razem grupa gościła w Polsce w 2018 roku, i choć uwielbiałam ich już wtedy, wraz z biegiem czasu moja miłość tylko rosła w siłę. w tej chwili to jeden z trzech najważniejszych dla mnie zespołów – zaraz obok Fontaines D.C oraz Mouth Culture. Najnowsze EPki tylko podkręcały apetyt i sprawiały, iż tak bardzo nie mogłam doczekać się ich powrotu do naszego kraju. I kiedy to już się stało, zabrakło mi słów! Nie byłam absolutnie gotowa na tą emocjonalną bombę, która zostanie na mnie spuszczona już na samo „dzień dobry” wraz z pierwszym wykrzyczanym przez Landona Tewersa wersem Don’t Look Away otwierającego ich seta. O tym, iż Tewers jest wybitnym artystą mogłabym napisać cały artykuł, dlatego zostawię to na inną okazję. Ale facet ma w głosie coś, dzięki czemu brzmi cholernie przekonująco i rozdrapuje jakieś nie do końca zagojone rany, jednocześnie przyklejając na to wszystko plaster. Jest to trudne do określenia, szczerość przemawiająca przez ich utwory totalnie rozkłada mnie na kawałki za każdym razem, gdy tylko ich słucham.

Setlista była skomponowana w taki sposób, iż nie było choćby czasu w oddech. Piosenki były niczym wystrzeliwane z karabinu naboje w naszą stronę. I to nie absolutnie w złym kontekście! Bardziej od tej „mechaniczności”, mam na myśli tutaj moc rażenia, bo ta była zdecydowanie potężna. Tewers nie należy do jakichś wielkich mówców, więc był raczej oszczędny w słowa, co w tym wypadku w ogóle mi nie przeszkadzało. Tego dnia broniła się muzyka. Tak naprawdę jednym momentem wytchnienia był początek Silence, kiedy wokalista usiadł w kącie sceny na krześle, w ręku miał gitarę i oświetlało go jedynie blade światło lampki. Stworzyło to tak niesamowicie intymny klimat, iż człowiek czuł, jakby słowa były kierowane tylko i wyłącznie do niego. Tekst tej piosenki uderzył we mnie tego wieczoru z dziesięciokrotną siłą, choć już wcześniej niesamowicie się z nim utożsamiałam.

Potem zostało wyciągnięte chyba najmocniejsze działo grupy, czyli Forgotten. W zestawieniu z delikatnym początkiem Silence nabrało to mocy, którą trudno ubrać w słowa.

I have spent my life chasing things that had only brought me pain
In the end, when I’m dead, hope it was for something

Słowa te wykrzyczane wraz z tłumem brzmiały oczyszczająco. Jest w tym coś wyzwalającego, kiedy zdzierając sobie gardło dajesz ujście tym najgłębiej skrywanym emocjom.

@dontyou.mind @The Plot In You – forgotten #theplotinyou #tpiy #fyp ♬ dźwięk oryginalny – dontyoumind

Całość była na tyle dynamiczna, iż ściskany przeze mnie szczelnie kartonik z napisem „PLS (PLAY) TAKE ME AWAY” nie miał szans na to, aby go zaprezentować. Na otarcie swoich łez powiem tylko, iż Landon widział go na Instagramie. Zdaję sobie sprawę, iż prawdopodobnie nie zmieniło by to kompletnie niczego i nie wpletliby mojego ulubionego kawałka ot tak, bez przygotowania, ale chciałam to zrobić dla siebie. Żeby pokonać jakieś własne bariery w głowie.

Mimo iż od koncertu minęło kilka dni, trudno wciąż jest mi się pozbierać i zebrać myśli. Cieszę się, iż było mi to przeżyć, a znaczyło to dla mnie naprawdę dużo. Wszystko współgrało idealnie – scena, światła.. konfetti. Trochę tylko zabrakło mi jakiegoś słowa od zespołu na koniec – był to ostatni koncert na trasie, dlatego gdzieś tam głęboko miałam nadzieję, iż może chociaż dostaniemy jakąś piosenkę na bis, cokolwiek. Jednak nic takiego nie nastąpiło. But that’s okay – zdaję sobie sprawę, iż po tak intensywnej trasie grupa jest zmęczona, Tewers był dodatkowo chory – a w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nie powinniśmy wymagać od siebie rzeczy niemożliwych. Podsumowując powiem tylko, iż moje serce zostało tego wieczora rozbite na milion maleńkich kawałków i od nowa złożone w całość.

Pozostaje mieć nadzieję, iż The Plot In You nie każą czekać na swoją wizytę kolejne 7 lat. Bo wiecie, Saosin obiecali nie tylko nową płytę w przyszłym roku, ale również trasę!

Idź do oryginalnego materiału