[RELACJA] A Kiss For The Whole World x od Enter Shikari prosto z warszawskiej Progresji!

cityfun24.pl 1 miesiąc temu

Jak najlepiej spędzić końcówkę weekendu, żeby naładować baterie na nadchodzący tydzień? Najlepszą opcją na dostarczenie organizmowi endorfin jest oczywiście koncert. A ten, na którym wczoraj mieliśmy przyjemność być zdecydowanie zostanie w naszej pamięci na długo!

Mowa tu o Enter Shikari, którzy zawładnęli wczoraj warszawską Progresją. Był to ich kolejny występ w naszym kraju, co zauważył choćby na samym początku Rou Reynolds (wokalista grupy) mówiąc, iż nie potrafi zliczyć ile razy grali w tym klubie. Oczywiście jego słowa miały pozytywny wydźwięk, bo po chwili dodał wychwalając Progresję. Ale od początku!

Wstyd byłoby nie poświęcić choć akapitu czy dwóch dla absolutnie cudownej DeathbyRomy, która wystąpiła w roli supportu. Nie miałam zbytnio okazji przyjrzeć się jej twórczości przed koncertem, udało mi się przesłuchać wcześniej zaledwie kilka kawałków i wystarczyło to, żebym przepadła. Choć pierwsze skojarzenia, gdy wraz z zespołem pojawiła się na scenie przywoływały mi na myśl twórczość Poppy, po chwili jednak odeszły w niepamięć. Dziewczyna pokazała, iż muzyka, którą tworzy jest czymś naprawdę wyjątkowym i płynącym prosto z serca. Może nie było tam chwytliwych rytmów i refrenów, które zapadłyby w pamięć od pierwszego przesłuchania, to nie o to w tym wszystkim chodziło.

Dostaliśmy na tacy serce – nieco mroczne, owiane tajemnicami, ale piękne na swój sposób. Mnóstwo piękna, wspaniałej energii i sensualności. zwykle nie jestem fanką damskich grup, czy też adekwatnie damskich wokali i obchodzę je szerokim łukiem lub często po prostu pomijam, tym razem jednak nie mogłam oderwać nie tylko uszu ale i oczu od tego, co DeathbyRomy prezentowała na scenie razem z towarzyszącymi jej muzykami. Kontrastowało to z tym, co za chwilę miało nastąpić, jednak totalnie nas na to przygotowało! Mało tego, zachęciło również do dalszej eksploracji jej twórczości.

Nie sposób nie wspomnieć o piosenkach, które usłyszeliśmy w tak zwanym „międzyczasie” – absolutnie nie wiem, kto w tym maczał palce, ale do pełnego spectrum zabrakło chyba tylko jakiegoś polskiego akcentu – Było Owner Of The Lonely Heart od Yes (wiecie, historia o Edzie Geinie jest teraz dość popularna), Backstreet Boys, trochę jazzu, czy Livin La Vida Loca Ricky’ego Martina. To wszystko podkręciło tylko atmosferę i podkreśliło fakt, iż zespół jest totalnie nieobliczalny i żadna muzyka mu nie straszna!

Znacie to uczucie, gdy setlistę otwiera wasza absolutnie ulubiona piosenka? Oczywiście w zależności od repertuaru danego artysty czy zespołu, bo czasami wylewa się w tej sytuacji morze łez, a przez całe ciało przechodzi przyjemny dreszcz, a czasami.. Jak jak w przypadku Bloodshot rozpoczynającego wczorajszy koncert wstępuje w nas coś, co trudno nazwać! Człowiek od razu zaczyna skakać w rytm ulubionych dźwięków i zdzierać gardło tak, jakby od tego miało zależeć jego życie. Jak w transie. Nie żeby później tego nie k0ntynuował, ale najbardziej liczy się ten pierwszy moment. Coś jak wejście smoka – na pewno wiecie, o czym mówię. Milenialsi, którzy stanowili wczoraj najbardziej reprezentatywną grupę publiczności pewnie nazwaliby to czymś w stylu „z buta wjeżdżam”.

To było chyba moje trzecie spotkanie face to face z Enter Shikari, i każde z nich coraz mocniej utwierdzało mnie w przekonaniu, iż są to sceniczne bestie, którym trudno dorównać. Setlista naładowana samymi hitami, które wybrzmiewały jeden po drugim, jakby ktoś strzelał w nas z karabinu maszynowego. Live Outside? Juggernauts? Sssnakepit? – proszę bardzo. Nie było chwili, aby złapać oddech. Mosh jaki utworzył się już na początku koncertu był jednym z większych, jakie dane było mi widzieć w tym klubie. I wiecie co? Zabawa nie ustawała do samego końca!

@dontyou.mind

please stand up for the national (emo) anthem @Enter Shikari – sorry you’re not a winner #entershikari #emo #fyp

♬ dźwięk oryginalny – dontyoumind

Na bis otrzymaliśmy debiut na trasie …Meltdown! Chłopaki chyba naprawdę nas uwielbiają! A na samiutki koniec końców.. A Kiss for the Whole World x. To właśnie tak powinno się żegnać swoich fanów – rada dla innych zespołów. Pół żartem- pół serio oczywiście!

Opuściłam Progresję zachwycona! Enter Shikari zdecydowanie wiedzą, jak zagrać koncert tak, żeby człowiek potem zbierał szczękę z podłogi. Gra świateł, lasery, generalnie cała oprawa sceniczna – klękajcie narody! Człowiek momentami czuł się jakby przyszedł na jakiś trance’owy dj set, a nie post-hardcore’owy (czy też, jak sama grupa o sobie mówi, space-metalowy) gig. Lubię to uczucie, gdy nie do końca wiem, czego się spodziewać i czym zostanę zaskoczona. Dlatego własnie chętnie chodzę kilkukrotnie na występy tego samego artysty – z każdego takiego muzycznego spotkania chłonę mnóstwo energii.

Mała przypominajka na koniec:

If you follow the noise, you will find the sound.

Co prawda to tekst z piosenki innego zespołu, ale pasuje tutaj idealnie. Dlatego właśnie muzyka ma tak ogromne znaczenie!

Idź do oryginalnego materiału