Tegoroczna edycja Konkursu zapowiada się rekordowo – zarówno pod względem liczby zgłoszeń, jak i różnorodności prezentowanych prac. O tym, dlaczego tradycja szopek krakowskich jest tak ważna dla miasta, oraz o wyzwaniach, jakie niesie organizacja tak wydarzenia, rozmawiamy z Michałem Niezabitowskim, dyrektorem Muzeum Krakowa, który od lat jest jednym z najgorętszych orędowników tej niezwykłej tradycji.
Iga Sady, KRKNews.pl: Tegoroczny konkurs zapowiada się wyjątkowo. Czy spodziewaliście się takiej liczby zgłoszeń?
Michał Niezabitowski: Szczerze mówiąc, trochę nas to zaskoczyło. Już w zeszłym roku myśleliśmy, iż osiągnęliśmy szczyt – wtedy zgłoszono 229 szopek, niemal bijąc rekord z 1988 roku, kiedy to było 230 prac. A w tym roku? 245 zgłoszeń! To absolutny rekord – i ogromna radość. Szczególnie cieszy nas 73 szopki wykonane przez dorosłych, bo to najtrudniejsza kategoria.
Która kategoria w tym roku wzbudziła największe emocje?
Zdecydowanie szopki młodzieżowe. Przez lata mieliśmy problem z zachęceniem młodych ludzi do udziału, a w tym roku zgłoszono aż 20 prac w tej kategorii. To ogromny skok w porównaniu do poprzednich lat. Wyjątkowa jest też liczba szopek rodzinnych – 29 prac, co pokazuje, iż szopkarstwo wciąż potrafi łączyć pokolenia.
Taka liczba zgłoszeń to powód do dumy, ale i wyzwanie. Jak radzicie sobie z organizacją?
Logistyka przy takim wydarzeniu to zawsze spore wyzwanie. Szczególnie iż każda szopka jest unikatowa i wymaga odpowiedniego miejsca ekspozycji. Już teraz zastanawiamy się, czy w przyszłości nie będziemy musieli rozszerzyć wystawy poza Pałac Krzysztofory. Ale wie pani co? To byłby wspaniały problem!
Czym szopki krakowskie wyróżniają się na tle innych tradycji świątecznych?
To nasza wizytówka – nigdzie na świecie nie ma takich szopek. Są wyjątkowe, bo łączą tradycyjne elementy sceny Bożego Narodzenia z architekturą Krakowa. To coś, co nas definiuje, co budzi dumę. Dzięki szopkom mieszkańcy Krakowa czują się częścią czegoś większego, ponadczasowego. I co ważne – każda szopka opowiada swoją własną historię, jest nośnikiem wspomnień i tradycji.
A co z nowoczesnymi interpretacjami? Czy mają swoje miejsce w tym konkursie?
Oczywiście. Właśnie dlatego stworzyliśmy kategorię „Szopka Ow.” To przestrzeń dla artystów, którzy chcą eksperymentować i bawić się formą, ale jednocześnie pozostają wierni esencji szopkarstwa. W tym roku zgłoszono aż 37 prac w tej kategorii – to pokazuje, iż tradycja i nowoczesność mogą iść w parze.
Patrząc na ewolucję szopek, czy są granice, których nie można przekroczyć?
Każda sztuka ma swoje ramy, ale te ramy mogą być elastyczne. Dla szopek krakowskich najważniejsze są dwa elementy: odwołanie do Krakowa i obecność sceny Bożego Narodzenia. To fundament, który się nie zmienia. Poza tym jednak – artyści mają pełną swobodę. Jak pokazały ostatnie lata, ta swoboda może przynieść naprawdę niezwykłe efekty.
Jaką wartość, poza estetyczną, mają szopki dla Krakowa?
Mają wartość symboliczną. To coś, co buduje poczucie wspólnoty. Szopki to most łączący przeszłość z teraźniejszością. Każdy krakowianin ma swoje wspomnienia związane z szopkami – czy to z dzieciństwa, czy z rodzinnych spacerów. To tradycja, która przypomina nam, dlaczego Kraków jest miejscem, w którym warto żyć.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i zapraszam wszystkich do Krzysztoforów – naprawdę warto zanurzyć się w ten magiczny świat szopek.