Niedziela, 9 listopada. Pierwsze uderzenie głębokiej jesieni, pochmurny, deszczowy wieczór na warszawskiej Woli. Tracę resztki godności pracującego przed komputerem millenialsa, znaczy się, biegnę na autobus. I wtem — zatrzymują mnie ludzie z mikrofonami. Lecą flesze, mikrofon nagle znajduje się przed nosem. Pada pytanie.