W najnowszym odcinku programu "Movie się" recenzujemy film "Kos". To opowieść o Tadeuszu Kościuszce, który w 1794 roku wraca do Polski, by wzniecić powstanie. Za kamerą stanął Paweł Maślona, a w rolach głównych wystąpili Jacek Braciak, Bartosz Bielenia, Jason Mitchell, Robert Więckiewicz i Agnieszka Grochowska. Jak spodobał nam się film i czy sprawiedliwe jest porównywanie go do kina Quentina Tarantino? O "Kosie" dyskutują Julia Taczanowska, Michał Walkiewicz i Jakub Popielecki.
Choć tonalnie film fruwa po całej skali i kręci bączki, to z takim rodzajem estetyczno-intelektualnej demolki trudno dyskutować. Stojący za kamerą Paweł Maślona ma wystarczające oparcie w precyzyjnym tekście Michała A. Zielińskiego, by odpalać inscenizacyjne fajerwerki bez obaw o fundamenty całej konstrukcji. Nie dziwi mnie w najmniejszym stopniu, iż Kościuszko jest tutaj szeryfem na Dzikim Wschodzie, z którego stopniowo uchodzi powietrze (Jacek Braciak fantastycznie wygrywa tę emocjonalną deflację samym spojrzeniem). Ani to, iż Robert Więckiewicz z podkręconym wąsem, półką żółtych zębów i bon motem na każdą okazję celuje w XIX-wiecznego Hansa Landę. Zaskakujący jest natomiast fakt, iż pomimo tych hopsztosów w popkulturowym gabinecie luster, Maślona i Zieliński są w stanie zamienić rzeczone figury w bohaterów z krwi i kości. Widać to zwłaszcza w relacji Kosa z Domingo (inspirowanym postacią wyzwolonego niewolnika Jeana Lapierre'a) – pozbawionej wielkich słów i deklaracji, rozpisanej na delikatne gesty czułości i solidarności. A także w zaskakującej trajektorii wątku Ignaca, który przypomina o podwójnym znaczeniu "chocholej" symboliki – staje się uosobieniem zarówno rewolucyjnego przebudzenia, jak i wspólnotowej porażki (...).
Przeczytajcie całą recenzję Michała Walkiewicza pod tym linkiem.
Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Do kraju wraca generał Tadeusz "Kos" Kościuszko (Jacek Braciak), który planuje wzniecić powstanie przeciwko Rosjanom, mobilizując do tego polską szlachtę i chłopów. Towarzyszy mu wierny przyjaciel i były niewolnik, Domingo (Jason Mitchell). Tropem Kościuszki wraz z listem gończym podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz, Dunin (Robert Więckiewicz), który za wszelką cenę chce schwytać generała, zanim ten wywoła narodową rebelię. W tym samym czasie młody chłop, Ignac (Bartosz Bielenia), szlachecki bękart, marzy o nadaniu herbu i majątku przez swojego nieprawego rodzica, Duchnowskiego (Andrzej Seweryn), który tuż przed śmiercią uwzględnia go w testamencie. Gdy ojciec umiera, chłopak musi uciekać przed swoim przyrodnim bratem, Stanisławem (Piotr Pacek), który nie chce dopuścić do realizacji ojcowskiej woli. Ignac kradnie testament i ma tylko dwa dni, aby stawić się z nim przed sądem i udowodnić swój tytuł szlachecki. W trakcie ucieczki Ignac spotyka na swojej drodze Domingo, a między mężczyznami tworzy się silna więź porozumienia, mimo iż obaj nie znają nawzajem swojego języka. Razem trafiają do dworku Pułkownikowej (Agnieszka Grochowska), gdzie Kościuszko ukrywa się, czekając na negocjacje z magnatami. Kos jest nieufny wobec Ignaca i trzyma go w areszcie, jednak w decydującym momencie to właśnie w rękach niepozornego szlacheckiego bękarta będą leżały losy powstania. Gdy nadejdzie chwila próby, Ignac będzie musiał wybrać – czy dalej podążać za swoim herbowym marzeniem i dziedzictwem ojca, czy też przyłączyć się do "Kosa" Kościuszki i walczyć z nim o najwyższą stawkę.
MOVIE SIĘ: Jak podobał nam się "Kos"?
"Kos" - przeczytajcie recenzję filmu
Choć tonalnie film fruwa po całej skali i kręci bączki, to z takim rodzajem estetyczno-intelektualnej demolki trudno dyskutować. Stojący za kamerą Paweł Maślona ma wystarczające oparcie w precyzyjnym tekście Michała A. Zielińskiego, by odpalać inscenizacyjne fajerwerki bez obaw o fundamenty całej konstrukcji. Nie dziwi mnie w najmniejszym stopniu, iż Kościuszko jest tutaj szeryfem na Dzikim Wschodzie, z którego stopniowo uchodzi powietrze (Jacek Braciak fantastycznie wygrywa tę emocjonalną deflację samym spojrzeniem). Ani to, iż Robert Więckiewicz z podkręconym wąsem, półką żółtych zębów i bon motem na każdą okazję celuje w XIX-wiecznego Hansa Landę. Zaskakujący jest natomiast fakt, iż pomimo tych hopsztosów w popkulturowym gabinecie luster, Maślona i Zieliński są w stanie zamienić rzeczone figury w bohaterów z krwi i kości. Widać to zwłaszcza w relacji Kosa z Domingo (inspirowanym postacią wyzwolonego niewolnika Jeana Lapierre'a) – pozbawionej wielkich słów i deklaracji, rozpisanej na delikatne gesty czułości i solidarności. A także w zaskakującej trajektorii wątku Ignaca, który przypomina o podwójnym znaczeniu "chocholej" symboliki – staje się uosobieniem zarówno rewolucyjnego przebudzenia, jak i wspólnotowej porażki (...).
Przeczytajcie całą recenzję Michała Walkiewicza pod tym linkiem.
O czym opowiada "Kos"?
Wiosna 1794 roku, w Polsce wrze. Do kraju wraca generał Tadeusz "Kos" Kościuszko (Jacek Braciak), który planuje wzniecić powstanie przeciwko Rosjanom, mobilizując do tego polską szlachtę i chłopów. Towarzyszy mu wierny przyjaciel i były niewolnik, Domingo (Jason Mitchell). Tropem Kościuszki wraz z listem gończym podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz, Dunin (Robert Więckiewicz), który za wszelką cenę chce schwytać generała, zanim ten wywoła narodową rebelię. W tym samym czasie młody chłop, Ignac (Bartosz Bielenia), szlachecki bękart, marzy o nadaniu herbu i majątku przez swojego nieprawego rodzica, Duchnowskiego (Andrzej Seweryn), który tuż przed śmiercią uwzględnia go w testamencie. Gdy ojciec umiera, chłopak musi uciekać przed swoim przyrodnim bratem, Stanisławem (Piotr Pacek), który nie chce dopuścić do realizacji ojcowskiej woli. Ignac kradnie testament i ma tylko dwa dni, aby stawić się z nim przed sądem i udowodnić swój tytuł szlachecki. W trakcie ucieczki Ignac spotyka na swojej drodze Domingo, a między mężczyznami tworzy się silna więź porozumienia, mimo iż obaj nie znają nawzajem swojego języka. Razem trafiają do dworku Pułkownikowej (Agnieszka Grochowska), gdzie Kościuszko ukrywa się, czekając na negocjacje z magnatami. Kos jest nieufny wobec Ignaca i trzyma go w areszcie, jednak w decydującym momencie to właśnie w rękach niepozornego szlacheckiego bękarta będą leżały losy powstania. Gdy nadejdzie chwila próby, Ignac będzie musiał wybrać – czy dalej podążać za swoim herbowym marzeniem i dziedzictwem ojca, czy też przyłączyć się do "Kosa" Kościuszki i walczyć z nim o najwyższą stawkę.