[Recenzja] Unwound - "Repetition" (1996)

pablosreviews.blogspot.com 1 tydzień temu


Unwound to rzadki przykład rockowej kapeli, która przez całą karierę, z płyty na płytę bardzo fajnie się rozwijała, konsekwentnie ujawniając coraz większe aspiracje artystyczne. "Repetition", piąty z siedmiu albumów grupy, to ten moment, gdy post-hardcore'owe korzenie wciąż są czytelne, ale myślenie muzyków znacznie już wykracza poza schematy tej stylistyki. O ile wcześniejsze płyty równie dobrze mogły zostać zarejestrowane na żywo, tym razem na szerszą skalę wykorzystano możliwości studia, eksperymentując z brzmieniem, m.in. po raz pierwszy wzbogacając je o partie instrumentów klawiszowych.

Nie znaczy to bynajmniej, iż muzyka Unwound straciła tu swoją bezkompromisowość, ciężar, energię i nerwową atmosferę. Wciąż dominują tu krzykliwe partie wokalne Justina Trospera, jego jazgotliwa gitara oraz masywna gra basisty Vernona Rumseya i perkusistki Sary Lund. Sekcja rytmiczna jest zresztą znakomicie zgrana i to ona napędza te utwory, a bas zwykle przejmuje rolę melodyczną, podczas gdy wyemancypowana gitara nierzadko pełni bardziej sonorystyczną funkcję, wzbogacając brzmienie noise'owymi zgrzytami, piskami czy innym rzężeniem - choć nie brakuje też bardziej tradycyjnych partii. Nadaje to muzyce bardziej przestrzennego charakteru. Same kompozycje nie są jeszcze szczególnie rozbudowane - to przyniosły dopiero kolejne płyty, natomiast tu poszczególne utwory przybierają piosenkową formę lub opierają się na tytułowych repetycjach. Za to sporo w nich fajnego operowania dynamiką, którym pozwala się cieszyć znakomita produkcja.

Czytaj też: [Recenzja] Unwound - "Leaves Turn Inside You" (2001)

To z "Repetition" pochodzi najsłynniejszy i może faktycznie najlepszy kawałek Unwound, "Corpse Pose". Choć partie instrumentalistów nie są tu skomplikowane, to sprawiają wrażenie bardziej pokręconych niż w rzeczywistości. Utwór jest zbudowany na wyrazistej ostinatowej zagrywce basu, z ciekawym brzmieniem gitary, ogólnie bardzo intensywny, momentami przynoszący trochę post-hardcore'owej agresji, a jednocześnie wyjątkowo melodyjny i na swój sposób chwytliwy. Nie tylko w tym utworze zespół zdaje się przykładać większą niż dotąd wagę do melodii, czego przykładem są też np. "Unauthorized Autobiography", "Loved Common Denominator" czy "For Your Entertainment". W chwili wydania albumu największym zaskoczeniem dla miłośników poprzednich wydawnictw musiał być jednak "Lady Elect", utwór wyraźnie łagodniejszy, o bardziej melancholijnym nastroju, choć w środkowej cześci nabiera nieco ostrości, zatapiając się w jakby shoegaze'owej ścianie dźwięku. Innym wyróżniającym się utworem jest najmocniej repetycyjny "Fingernails on a Chalkboard", gdzie pełne pasji wykonanie instrumentalne, trochę w stylu Gang of Four, kontrastuje z kompletnie beznamiętnym wokalem. Całkiem udanym urozmaiceniem okazują się także instrumentalne przerywniki, jak dubowy "Sensible", przywołujący skojarzenia z wczesnym PIL, czy "Go to Dallas and Take a Left" z kakofoniczną końcówką bliską jazzu free.

Reszta materiału, choć nie wymieniam jej z tytułów, również wypada bardzo solidnie, broniąc się zwłaszcza pełnym zaangażowania wykonaniem świetnie zgranego tria oraz dopracowanym brzmieniem. Chociaż w dyskografii Unwound "Repetition" jest swego rodzaju albumem przejściowym, to właśnie tutaj zaczyna się ten najciekawszy okres w twórczości kapeli. To tutaj po raz pierwszy muzycy położyli większy nacisk na melodie oraz zaczęli eksperymentować z brzmieniem, choć wszystko to wciąż jeszcze w ramach post-hardcore'owej stylistyki wcześniejszych wydawnictw.

Ocena: 8/10


Unwound - "Repetition" (1996)

1. Message Received; 2. Corpse Pose; 3. Unauthorized Autobiography; 4. Lowest Common Denominator; 5. Sensible; 6. Lady Elect; 7. Fingernails on a Chalkboard; 8. Murder Movies; 9. Next Exit; 10. Devoid; 11. Go to Dallas and Take a Left; 12. For Your Entertainment

Skład: Justin Trosper - wokal i gitara; Vernon Rumsey - gitara basowa; Sara Lund - perkusja
Gościnnie: Steve Fisk - instr. perkusyjne
Producent: Steve Fisk i John Goodmanson


Idź do oryginalnego materiału