[Recenzja] Swans - "The Great Annihilator" (1995)

pablosreviews.blogspot.com 1 tydzień temu


Cykl "Ciężkie poniedziałki" S03E09

Chronologiczne słuchanie dyskografii jest zwykle sensownym pomysłem. Można w ten sposób prześledzić stopniową ewolucję wykonawcy. W przypadku Swans ten progres od pewnego momentu przebiegał jednak kompletnie chaotycznie. Przejście od brudnego, agresywnego "Filth" do zawierającego bardziej klimatyczne i melodyjne momenty "Children of God" było w miarę płynne, z zachowaniem pewnych rozpoznawalnych cech. Potem był jednak całkowity zwrot stylistyczny na "The Burning World", by dopiero na kolejnych "White Light From the Mouth of Infinity" i "Love of Life" spróbować zagrać coś pomiędzy. "The Great Annihilator" to kolejny album przejściowy - pomiędzy stylem z "Children of God" a "The Burning World" - tyle iż tym razem bliższy tego poprzedniego. Inaczej mówiąc, rozwój Swans wydawałaby się bardziej sensowny, gdyby płyty z okresu 1987-95 ukazały się w następującej kolejności:
  • "Children of God",
  • "The Great Annihilator",
  • "White Light From the Mouth of Infinity",
  • "Love of Life",
  • "The Burning World".

W czasie nagrywania "The Great Annihilator" zespół był w rozsypce. W sytuacji ciągłych problemów z płynnością finansową, wynikających z braków komercyjnych sukcesów, trudno było utrzymać stały skład. Ówczesny Swans to w zasadzie duet Michaela Giry i Jarboe, wspierany przez zmieniających się instrumentalistów. Na sesje "The Great Annihilator" udało się jednak ściągnąć paru wcześniejszych wspołpracowników - gitarzystów Normana Westberga i Clintona Steele'a, basistę Algisa Kizysa - a także pozyskać świetnego bębniarza Billa Rieflina, wówczas byłego muzyka Ministry, a w przyszłości współpracownika Roberta Frippa oraz King Crimson.

Czytaj też: [Recenzja] Swans - "White Light From the Mouth of Infinity" (1991)

"The Great Annihilator", podobnie jak dwa poprzednie albumy, przeplata łagodniejsze, nierzadko akustyczne granie z bardziej energetycznymi, ostrzejszymi kawałkami, ale tym razem z większym udziałem tych ostatnich. Nie jest to, oczywiście, powrót do tego brutalnego grania z początków kariery. Pewne echa tej intensywności i mechanicznej powtarzalności słychać w "I Am the Sun" czy "Alcohol the Seed", jednak łagodny wokal Giry, a także chórki Jarboe w pierwszym i klawisze w drugim, to już elementy późniejszego stylu Swans. Inne żywsze fragmenty najczęściej wpisują się w estetykę gotyckiego post-punku, jak "Celebrity Lifestyle", "Mind / Body / Light / Sound", "Telepathy" czy tytułowy "The Great Annihilator". Z łagodniejszych utworów warto wyróżnić natomiast upiorną balladę "Killing for Company", zainspirowaną prawdziwą historią seryjnego mordercy ze Szkocji, który zabijał, jak twierdził, z poczucia samotności. Równie świetny klimat ma także "She Lives!", gothic country z różnymi nawiedzonymi dźwiękami. Warto jeszcze zwrócić uwagę na wyjątkowo subtelny instrumental "Warm" oraz na wyjątkowo zgrabną piosenkę "Blood Promise".

Jest jednak "The Great Annihilator" płytą nieco zbyt długą ze swoimi 75 minutami i szesnastoma ścieżkami, które niekoniecznie trzymają równy poziom. Na pewno wyrzuciłbym stąd "Mother's Milk" - za ten nieznośnie egzaltowany śpiew Jarboe - i "My Buried Child", za pretensjonalną, tandetną atmosferę. Ogólnie jest to jednak całkiem przyjemna płyta. Po "The Burning World" to właśnie "The Great Annihilator" jest zestawem najlepiej napisanych, najbardziej wyrazistych piosenek, jaki do tamtej pory ukazał się pod szyldem Swans.

Ocena: 7/10


Swans - "The Great Annihilator" (1995)

1. In; 2. I Am the Sun; 3. She Lives!; 4. Celebrity Lifestyle; 5. Mother/Father; 6. Blood Promise; 7. Mind / Body / Light / Sound; 8. My Buried Child; 9. Warm; 10. Alcohol the Seed; 11. Killing for Company; 12. Mother's Milk; 13. Where Does a Body End?; 14. Telepathy; 15. The Great Annihilator; 16. Out

Skład: Michael Gira - wokal, gitara, efekty; Jarboe - wokal, instr. klawiszowe, efekty; Clinton Steele - gitara; Norman Westberg - gitara; Algis Kizys - gitara basowa; Bill Rieflin - perkusja i instr. perkusyjne, efekty
Gościnnie: Ted Parsons - perkusja (3,4,15); Martin Atkins - perkusja (8); Nicky Skopelitis - gitara (9); John Sarfell - pianino (9)
Producent: Michael Gira


Idź do oryginalnego materiału