To niemal niewiarygodne, by w odstępie zaledwie sześciu miesięcy wydać swoje dwa największe, artystycznie i komercyjnie, albumy. Tak jednak stało się w przypadku grupy Sparks, której "Propaganda" ukazała się jeszcze w tym samym roku kalendarzowym, co "Kimono My House". Tym razem znów udało się przebić do brytyjskiego Top 10, choć ostatecznie płyta pokryła się tylko srebrem, a nie złotem, jak poprzednia. W Stanach sukces był bardziej umiarkowany, choć 63. miejsce to i tak największe tam osiągnięcie zespołu braci Mael. Może udałoby się zajść nieco wyżej, gdyby amerykański wydawca bardziej postarał się z singlami i zamiast wypuszczać na małej płytce przegięte "Achoo", wybrałby nieco normalniejsze "Never Turn Your Back on Mother Earth" oraz "Something for the Girl with Everything", które były przebojami po drugiej stronie Atlantyku.
Muzycznie "Propaganda" nie różni się wiele od "Kimono My House". Tym razem Sparks nie wymyśla się na nowo, tylko układa nowe utwory z dokładnie tych samych elementów, co poprzednio. I można by to potraktować za wadę, gdyby materiał okazał się wyraźnie słabszy. Tymczasem to kolejny niezwykle udany zbiór piosenek. Wciąż tak samo chwytliwych, bezpretensjonalnych, energetycznych, świadomie balansujących na granicy kiczu i artyzmu, pełnych humoru - czy to w samej melodyce, kampowym wykonaniu, czy też tekstach, świadczących o sporym dystansie muzyków do siebie oraz swojej twórczości. Dominującą rolę pełnią tu oczywiście falsetowe wokale Russella Maela i pastiszowe pianino Rona Maela, jednak reszta składu - wzmocnionego drugim gitarzystą Trevorem White'em i nowym basistą Ianem Hamptonem - idealnie dopełnia muzyczną wizję braci. Głównie Rona, bo to on skomponował cały materiał, z pewną pomocą Russella w trzech kawałkach ("Reinforcement", "Thanks But Not Thanks" i "Bon Voyage").
Czytaj też: [Recenzja] Sparks - "Kimono My House" (1974)
Wszystkich utworów jest jedenaście, choć tytułowa "Propaganda" to niespełna półminutowa introdukcja a capella. Ale jak świetnie rozpisane są tu partie wokalne, jak wspaniale jest to zaśpiewane, a ile w tym lekkości i humoru. Szkoda tylko, iż nie rozwinięto tego w pełnoprawny utwór. Pozostałe nagrania to już - pod względem formy i długości - popowe piosenki, melodycznie o sporym potencjale komercyjnym, ale na poziomie aranżacji oraz wykonania pełne kampowego szaleństwa. Raz ocierają się o hard rocka ("At Home, at Work, at Play", "Don't Leave Me with Her"), kiedy indziej o klimaty musicalowe ("Reinforcement", "B.C.") lub podniosłe ballady o quasi-barokowym rozmachu ("Never Turn Your Back on Mother Earth"), a choćby klimaty symfonicznego rocka ("Bon Voyage") i antycypację nowej fali ("Something for the Girl with Everything"), jednak wszystkie te kawałki spaja w spójną całość ich groteskowy, prześmiewczy charakter. Bywa ta muzyka autentycznie głupawa - np. w piosence o kichaniu "Achoo" czy tandetnym motywie "Who Don't Like Kids" - ale choćby wtedy nie jest głupia. Igranie z kiczem jest elementem przyjętej przez zespół konwencji, ale muzycy robią to z prawdziwym kunsztem i kreatywnością.
"Propaganda" jest albumem tak samo dobrym, jak jego poprzednik w dyskografii Sparks. To naprawdę imponujące, iż bracia Mael zdołali tak gwałtownie przygotować kolejną płytę z równie wyrazistymi kompozycjami. Na reedycjach i w streamingu można znaleźć jeszcze dwie bonusowe strony B singli - "Alabamy Right" i "Marry Me" - bardzo przyjemne piosenki, może nie tak dopracowane, jak podstawowy materiał, ale poziomu na pewno nie zaniżają. Mniej potrzebnym dodatkiem jest natomiast siedmiominutowy wywiad z muzykami.
Ocena: 8/10
Sparks - "Propaganda" (1974)
1. Propaganda; 2. At Home, at Work, at Play; 3. Reinforcements; 4. B.C.; 5. Thanks But No Thanks; 6. Don't Leave Me Alone with Her; 7. Never Turn Your Back on Mother Earth; 8. Something for the Girl with Everything; 9. Achoo; 10. Who Don't Like Kids; 11. Bon Voyage
Skład: Russell Mael - wokal; Ron Mael - instr. klawiszowe; Adrian Fisher - gitara; Trevor White - gitara; Ian Hampton - gitara basowa; Norman "Dinky" Diamond - perkusja
Producent: Muff Winwood