[Recenzja] Sparks - "Kimono My House" (1974)

pablosreviews.blogspot.com 2 miesięcy temu


Jeśli wciąż traktować radio i prasę muzyczną jako wyznacznik popularności danego twórcy, to Sparks jest w Polsce zespołem praktycznie nieznanym. Co może dziwić o tyle, iż muzyka tej grupy ma niesamowity potencjał komercyjny, a o jego wpływie można naprawdę długo pisać. Do inspiracji lub zachwytu nad Sparks przyznawali się muzycy takich zespołów, jak Depeche Mode, Devo, Duran Duran, Faith No More, Joy Division i New Order, Sex Pistols, Siouxie and the Banshees, The Smiths czy Sonic Youth, a jego miłośniczką jest także Björk. W latach 70. grupa odnosiła zresztą całkiem spore sukcesy w tej cywilizowanej części świata. Początki nie były jednak obiecujące.

Kwartet powstał w Los Angeles jeszcze pod koniec poprzedniej dekady - w samym środku eksplozji psychodelicznego rocka - z inicjatywy braci Mael: wokalisty Russella i klawiszowca Rona. W tamtym czasie grupa była pod silnym wpływem brytyjskich kapel w rodzaju Pink Floyd, The Who czy The Kinks i dopiero szukał własnego stylu. Debiutancki album - wydany jeszcze pod szyldem Halfnelson, choć gwałtownie wznowiony pod nazwą Sparks - nie odniósł sukcesu, pomimo zaangażowania w roli producenta samego Todda Rundgrena. Przepadło też kolejne wydawnictwo, "A Woofer in Tweeter's Clothing".

Czytaj też: [Recenzja] Queen - "Queen II" (1974)

Rozczarowani bracia Mael postanowili przenieść się do Wielkiej Brytanii, gdzie - wsparci przez lokalnych muzyków: gitarzystę Adriana Fishera, basistę Martina Gordona i bębniarza Normana Diamonda - gwałtownie stali się jednym z najbardziej cenionych przedstawicieli tej bardziej ambitnej odsłony glam rocka, obok Davida Bowie, Roxy Music czy Queen. Ta ostatnia grupa supportowała zresztą Sparks podczas pierwszych brytyjskich koncertów, pod koniec 1972 roku. I niewątpliwie mocno się wówczas zainspirowała Amerykanami, którzy już na swoich wczesnych albumach prezentowali podobne podejście do muzyki, choć w pełni rozwinęli własny styl dopiero na "Kimono My House" (tytuł nawiązuje do piosenki "Come On-a My House" Rosemary Clooney), pierwszej płycie nagranej po przeprowadzce braci Mael. Pochodzący z niej "This Town Ain't Big Enough for Both of Us" niewątpliwie mógł być inspiracją dla "Bohemian Rhapsody", natomiast "Thank God It's Not Christmas" został skontrowany ze sporym opóźnieniem w wiadomym świątecznym hicie.

Sparks i Queen łączyło przede wszystkim zamiłowanie do pastiszu, mieszania różnych stylów i wysokich, androgenicznych wokali. O ile jednak Brytyjczycy bywali często nadto eklektyczni, to Amerykanie potrafili zachować na przestrzeni danego wydawnictwa artystyczną spójność. Zupełnie na serio uważam, iż Queen był lepszy w singlach, a Sparks w albumach. "Kimono My House" to wydawnictwo zdecydowanie równiejsze, niż wydane w tym samym roku "Queen II" i szczególnie bałaganiarski "Sheer Heart Attack". Na tamtych płytach łatwo natomiast wskazać wybijające się fragmenty, a tutaj wszystko może się ze sobą zlewać, bo poszczególne kawałki w kwestii aranżacji najczęściej różnią się jedynie niuansami. Co jednak w żadnym razie nie odbiera mi przyjemności ze słuchania.

Czytaj też: [Recenzja] David Bowie - "Hunky Dory" (1971)

"Kimono My House" aż kipi energią, luzem, optymizmem oraz świetnymi melodiami. Rozpoczynające album "This Town Ain't Big Enough for Both of Us" i "Amateur Hour" rzeczywiście były sporymi przebojami (odpowiednio 2. oraz 7. miejsce na UK Singles Chart), a kolejne, włącznie z najbardziej odjechanym "Equator", również mogłyby nimi być. choćby dołączone na kompaktowych reedycjach i w streamingu strony B singli - "Barbecutie" i "Lost and Found" - to materiał na potencjalne hity. Jednocześnie zawarta na albumie muzyka okazuje się całkiem kunsztowna, oferując interesujące harmonie, dynamiczne kontrasty, a przede wszystkim sprytnie adaptując rożne style - najczęściej hard rocka i staromodny pop, zwykle w tym samym kawałku - na potrzeby własnej estetyki. I robi to moim zdaniem bardziej przekonująco niż Queen pod tym względem, iż wszystko składa się tu w koherentną całość, zamiast ciągłego przeskakiwania z jednej stylistyki do kolejnej.

Oczywiście, jest ta konwencja Sparks mocno kampowa. Te wszystkie falsety - a Russell Mael śpiewa tu niemal wyłącznie w ten sposób - czy czasem wręcz głupawe melodyjki (przoduje w tym zwłaszcza "Talent Is an Asset" - ogólnie niezły kawałek, trochę jakby choćby antycypujący nową falę), niewątpliwie mogą zniechęcać część słuchaczy. Zwłaszcza tych wychowanych na Trójce czy Teraz Rocku, którym wpojono, iż im utwór smutniejszy i dłuższy, tym lepiej. Może ta słaba promocja Sparks w naszym kraju wynika właśnie z humorystycznego charakteru tej muzyki? W każdym razie "Kimono My House" nie pozostawia cienia wątpliwości, iż zespół operuje tu kiczem w sposób całkowicie świadomy, starając się podporządkować pod niego wszystkie inne elementy i tworząc bardzo konsekwentne dzieło. Sparks uczynili z kiczu swój atut, który dodał ich utworom charakteru, pewnej dozy szaleństwa, ale też pozwolił twórcom po prostu bawić się tą muzyką. Efekt brzmi bardzo naturalnie, nie czuć w tym żadnego pozerstwa czy pretensjonalności.

"Kimono My House" pomimo (a także dzięki) swojej dziwności i kampowości - które same w sobie są świetne, tylko trzeba to załapać - to jednocześnie rewelacyjna płyta pop, która brzmi, jakby słuchało się jednego przeboju za drugim. O tym, iż faktycznie jest to muzyka o sporym potencjale komercyjnym, najlepiej świadczą wyniki sprzedaży. Te w Wielkiej Brytanii starczyły na 4. pozycję w tamtejszym notowaniu oraz złotą płytę. Sparks został też w końcu dostrzeżony w swojej ojczyźnie, choć tam album doszedł tylko do 101. miejsca.

Ocena: 8/10



Sparks - "Kimono My House" (1974)

1. This Town Ain't Big Enough for Both of Us; 2. Amateur Hour; 3. Falling in Love with Myself Again; 4. Here in Heaven; 5. Thank God It's Not Christmas; 6. Hasta Mañana, Monsieur; 7. Talent Is an Asset; 8. Complaints; 9. In My Family; 10. Equator

Skład: Russell Mael wokal; Ron Mael - instr. kalwiszowe; Adrian Fisher - gitara; Martin Gordon - gitara basowa; Norman "Dinky" Diamond - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Muff Winwood


Idź do oryginalnego materiału