Wbrew możliwym, i jak najbardziej uzasadnionym skojarzeniom, opowieść nie przypomina space opery, ale raczej kryminał noir toczący się w futurystycznych realiach. Pojawiają się protagoniści walczący z własnymi demonami i trudnymi doświadczeniami, spiski polityczne wielkich korporacji dzielących się władzą nad światem, mroczni zabójcy i postacie ogarnięte pożądaniem lub pasją. Można zatem stwierdzić, iż to wszystko już w różnym wydaniu, filmowym, literackimi i komiksowym, było. A jednak „Sfery. Uwertura” nie nużą, wręcz przeciwnie...