Wczoraj został udostępniony przedostatni odcinek serialu Pingwin. Zapraszam do lektury mojej recenzji dalszych losów Oza.
Pingwin już od ponad miesiąca jest jednym z najchętniej oglądanych seriali platformy MAX. Nie ukrywam, iż wiązałem z tym projektem niemałe nadzieje. Na szczęście w przeważającej większości dotychczasowe odcinki były bardzo dobre. Z małym potknięciem, w postaci szóstego odcinka, opowieść o drodze Pingwina na sam szczyt jest w mojej ocenie świetnie przedstawiona. Czy podobne zdanie mam po obejrzeniu siódmego, przedostatniego odcinka? Dowiecie się tego z niniejszej – oczywiście wolnej od spoilerów – recenzji. Zapraszam do lektury.
Plany i porażki
W najnowszym odcinku sporą część zajmuje przedstawienie młodości głównego bohatera. Widzimy jak wyglądało dzieciństwo Oza i bynajmniej nie można go określić jako usłane różami. Nie będę oczywiście opisywał, co dokładnie się stało. Mogę natomiast wspomnieć, iż będziemy świadkami pewnego wydarzenia, które drastycznie wpłynie na życie Cobblepota. Czy Pingwin chciał czegoś dokonać? Tego nie napiszę – zapewniam Was jednak, iż choćby pierwsze minuty wczorajszego odcinka wstrząsną niejednym widzem.
W dorosłym życiu Pingwin również nie ma najszczęśliwszego okresu. Pewna sytuacja wymaga on niego natychmiastowego działania i odłożenia emocji na bok. Bez wątpienia jest to niezwykle trudne z uwagi na okoliczności. Szczęście w nieszczęściu jest takie, iż Oz nie jest całkiem sam w starciu z przeciwnościami losu. Ponownie będzie w stanie skorzystać z pomocy kompanów – tak, w liczbie mnogiej. O co dokładnie chodzi? Tego dowiecie się po seansie siódmego odcinka pierwszego sezonu.
Opowieść zmierza do finału
Nie brakuje też scen z udziałem Sofii oraz Maroniego. Nie powinno to dziwić – zbliżamy się przecież do finału sezonu. Kolejny raz Sal jest przedstawiany bardzo dobrze i oglądania wcielającego się w niego aktora w akcji to sama przyjemność. o ile liczyliście na wyeksponowanie Sofii, to na szczęście mam dla Was dobre wiadomości. W szóstym odcinku była ona bez wątpienia wyraźnie zepchnięta na boczny tor. Siódmy odcinek przełamuje ten trend. Mam wrażenie, iż aktorka albo reżyser zmęczyli się wcześniej tą postacią i nie mają na nią do końca pomysłu. Na szczęście teraz Sofia ponownie manipuluje i wykorzystuje wszelkie ludzkie słabości, jakie tylko może do osiągnięcia swoich celów.
Czasem Sofia choćby wyjawi komuś prawdę, ale w sposób, który przysłuży się jej prywatnej sprawie. Zdecydowanie nie jest to postać, którą chciałoby się mieć jako swoją przyjaciółkę, jest na to zbyt niebezpieczna. Podobnie zresztą jak w przypadku wrogości. Nie ma tu złotego środka i Gigante z całkowitą pewnością sporo jeszcze namiesza przed finałem pierwszego sezonu.
Podsumowanie siódmego odcinka serialu Pingwin
Najnowszy odcinek oglądałem z zapartym tchem i przyznaję, iż bardzo zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem napisy końcowe. To powrót do formy sprzed szóstego odcinka i już odliczam dni do najbliższego poniedziałku, kiedy to ukaże się finałowy odcinek tego serialu. Pingwin to jedno z najlepszych rozwinięć DC Comics i zdecydowanie warto go obejrzeć. Prawie godzina, jaką trwa ten odcinek mija niesamowicie gwałtownie i pozostawia nas w oczekiwaniu na finał. Przedostatnia część pierwszego sezonu jest świetna, jestem z niej bardzo zadowolony!
Kadry w recenzji pochodzą z serwisu Filmweb.