Recenzja serialu “Facet z zasadami” na Netflix. Czy to nowe “House of Cards”?

hdtvpolska.com 1 tydzień temu
Jeżeli czekaliście na serial, który będzie stąpać po ścieżce wytyczonej przez “House of Cards”, to Netflix ma dla Was propozycję. Czy to produkcja równie dobra, co jeden z pierwszych oryginalnych seriali platformy? Recenzja "Faceta z zasadami".


Seriale na Netflix - recenzja nowości "Facet z zasadami". Warto obejrzeć?
Jeff Daniels wraca na Netfliksa, ale tym razem nie wysłano go na dziki zachód. Zamiast tego, akcję serialu ustawiono w Atlancie w czasach aktualnych i uczyniono go niezwykle bogatym człowiekiem. Croker zbudował prawdziwe imperium, prowadzi kilka firm, posiada lukratywne kontrakty i budynki. Ale doszedł do tego w dużym stopniu polegając na kredytach, a najwyraźniej niedawno skorzystał z kolejnego. W sumie zadłużenie wynosi ponad 1 miliard dolarów, a wierzyciele zaczynają oczekiwać wypłacalności.

Tu zaczynają się problemy postaci Danielsa, ponieważ ta nie chce rezygnować z wystawnego życia, własnych odrzutowców i nie zamierza wyprzedawać majątku, mimo iż eksperci mu to sugerują, by załagodzić sytuację. Jednocześnie śledzimy także losy zwykłego człowieka, którego auto miało zostać odholowane z powodu parkowania w niedozwolonym miejscu. Sytuacja skomplikowała się, ponieważ doszło do napaści na policjanta, gdy ten pojawił się na miejscu. Stan Georgia słynie z panujących tam okoliczności i gdy mężczyzna stanął przed sądem, okazuje się iż czarnoskóry nie może liczyć nie tylko na przychylne traktowanie, ale najwyraźniej i na zwykłą sprawiedliwość. Zamiast kilkudziesięciu dni aresztu czeka go walka w sądzie.

“Facet z zasadami” to serial wpisujący się w najnowsze trendy Netfliksa. Fabuła serialu nie jest tak skomplikowana i uknuta, jak te bardziej wymagające produkcje. Twórcy nie tłumaczą zawiłości finansowych czy prawnych, sięgają po najprostsze wyjaśnienia i metafory, a postacie są dość skrajnie jednowymiarowe. Od czasu do czasu natrafimy na pewien wyjątek od tej reguły, ale to raczej pojedyncze i sytuacyjne przebłyski, aniżeli rozpisana z pełną determinacją historia poszczególnych bohaterów. Nie sposób też nie zauważyć, iż całość nie ma na celu głębszej analizy przypadku jednego czy drugiego mężczyzny, ponieważ obydwie sytuacje są raczej tylko zarysowane - celem serialu jest zapewnienie widzowi rozrywki i to raczej mało wymagającej. Intrygi nie są łamigłówkami, wiemy do czego dążą obydwie strony i tak naprawdę do czego będą zdolne się posunąć, by osiągnąć to, co sobie zamierzyły.
Warstwa wizualna i techniczna serialu stoi na zadowalającym poziomie, ale nie uświadczymy tu raczej wybitnych sekwencji czy kadrów - kilka pomysłów może się podobać, ale nie starano się usilnie uczynić z “Faceta z zasadami” produkcji artystycznej. Udźwiękowienie również staje na wysokości zadania, ale nie dostajemy nic ekstra, nic wyjątkowego, co sprawiłoby, iż rzeczywiście poczulibyśmy się w centrum akcji. To odrobinę zaskakujące, ponieważ Netflix wielokrotnie dawał popis możliwości audiowizualnych w swoich nieflagowych tytułach, ale tym razem tego nie dostajemy.

Fani Jeffa Danielsa na pewno będą zaskoczeni akcentem, z jakim porozumiewa się pan Charlie Croker, tym bardziej iż południowy dialekt pogłębia się, gdy bohater wpada w spiralę irytacji, stresu i permanentnej nerwowości. Czuje, iż próbuje mu się odebrać coś, na co ciężko zapracował, zaś z drugiej strony tabelki mówią same za siebie - finansowo nie wiedzie mu się najlepiej i Croker robi niewiele, by tę sytuację od ręki naprawić. Drugi z wątków nie jest mniej intrygujący , a można by choćby rzec, iż jest bardziej przyziemny, ze względu na problemy zamkniętego w więzieniu mężczyzny - Conrada Hensley’a (Jon Michael Hill). Taki miks pozwala łatwo wkręcić się w seans i zobaczenie całego sezonu od razu nie będzie raczej trudne dla kogokolwiek. “Facet z zasadami” to relatywnie lekki, rozrywkowy i przyjemny do oglądania serial, który daje sporo frajdy. Dlaczego wspomnieliśmy, iż to po części spadkobierca i sukcesor “House of Cards”? Od tamtej pory Netflix nie nakręcił nic podobnego, a postać Jeffa Danielsa przypomina odrobinę Franka Underwooda, który (na pewnym etapie) nie dopuszczał do siebie widma porażki i odcinał się od rzeczywistości dążąc uparcie do swoich celów. To nie ten sam poziom i tematyka, ale fajnie wreszcie dostać choć namiastkę powoli zapominanego hitu Netfliksa.


Filmy, seriale i serwisy VoD - przeczytaj więcej:
Idź do oryginalnego materiału