Recenzja – Punisher Epic Collection: Krąg krwi – podwaliny kultowego bohatera

pixelpost.pl 1 rok temu

Zdecydowana większość czytelników Pixelposta to osoby, które nie tylko pamiętają czasy 8-bitowych konsol, ale również gustują w komiksach z jednego uniwersum, gdy triumfy święciły takie osoby jak Norm Breyfogle czy Todd McFarlane.

W skrócie – jesteście idealnym targetem dla drogich jak ciężka cholera, ale cudownie wydanych albumów z serii Epic Collection, dostarczanych przez Dom Pomysłów. Do tego zacnego grona dołączył ostatnio Punisher. Czy zmiótł tym samym wszystko wokół sobie dobrze znanym wzorem, czy może siła rażenia tego komiksu przypomina zbrojenie się na większego zwierza? Że niby potencjał całkiem duży, ale strzelać jeszcze nie bardzo jest z czego?

Uspokajam. Punisher Epic Collection: Krąg krwi to album, którego nie trzeba się wstydzić. Mało tego, dojrzali czytelnicy myślami wracający do pierwszej polskiej okładki Pogromcy, będą w siódmym niebie. To dlatego, iż zawiera w sobie zeszyty z serii Punisher #1–5 (z 1986 roku), Punisher #1–10 (z roku 1987), komiks Daredevil #257 oraz powieść graficzną Marvel Graphic Novel: Punisher – Assassin’s Guild z 1988 roku. I faktycznie, chociaż muzealne to już wydania, a szorstka stylistyka tych zeszytów niekoniecznie musi się podobać wszystkim, tak mając świadomość tego, iż liczą one ponad 35 lat przyznać trzeba, iż poziom trzymają naprawdę niezły. Ot, taki to trochę Sylvester Stallone. Najlepsze lata ma już za sobą, ale niejedna osoba w jego wieku chciałaby tak wyglądać.

Rysunki mocno oddają ducha tamtych czasów. Osadzone są oczywiście w trendach minionej epoki, ale jednocześnie nakreślają brutalność postaci oraz mocny, momentami przytłaczający charakter przedstawionych historii. Takich, w których trup ścieli się gęsto, a główny bohater wychodzi najczęściej bez szwanku z beznadziejnych w całej rozciągłości sytuacji. A przecież, jak wszyscy pamiętamy, Frank Castle nie dysponuje żadnymi nadnaturalnymi mocami, jedynie perfekcyjnym wyszkoleniem wojskowym. Poszczególne zeszyty w tym zbiorze cechuje również to, iż nie ma w nich elementów humorystycznych; na pierwszy plan wysuwa się bezpardonowa misja zwalczania wszystkich mafijnych cyngli, co odpowiednio mocno podbija sensacyjny klimat opowieści.

Kto dostarcza nam te albumy? Zerknijmy! Ze znanych nazwisk z pewnością należy wskazać Johna Romita Jr. (Daredevil: The Man Without Fear, wiadomo) oraz Whilce’a Portacio, którego szkic nabrał sensowniejszych kształtów na planszach X-Men dostarczanych nam niegdyś przez TM-Semic. Ze scenarzystów kojarzyć możecie Ann Nocenti, pracującą z Jimem Lee nad jego wersją X-Ludzi. Co nie znaczy, iż reszta scenarzystów lub rysowników nie trzyma poziomu. Naturalnie tak jest. Należy jedynie pamiętać, iż nie można mierzyć skalą obecnych trendów komiksów wydanych szmat czasu temu. Jest dobrze, choć nieco trudno. I sztywno. I ogólnie dziwnie jakoś… Jakby styl retro celowo został pomieszany z tandetą.

Kupując ten potwornie ciężki album otrzymujesz kawał historii komiksu, a ta nie zawsze broni się równomiernie. W Punisher Epic Collection: Krąg krwi nie zabraknie dobrych historii prowadzonych przez dymki Duffy’ego, nie zabraknie też pojedynku z Daredevilem, który akurat był tym fragmentem komiksu, który przekartkowałem. Nie zabraknie również znaku rozpoznawczego Egmontu, czyli masy dodatków, niepublikowanych artów, oryginalnych okładek, przedruków krótkich (pseudohumorystycznych) pasków, które dodają recenzowanemu zbiorowi komiksów dodatkowych punktów zacności. Zbiorowi, które i bez tego byłoby gratką dla ludzi pragnących poznać początki kultowego bohatera. Ale też takiemu, które trafi do całkiem innego pokolenia fanów historii obrazkowych, które niekoniecznie musi docenić wydania sprzed 35 lat…

Podsumowanie: Idealne wprowadzenie do złożonej postaci Franka Castle. To, jak zaznaczyłem w tytule, podwaliny pod doskonale kojarzonego w tej chwili herosa, pierwotnie pełnego scenariuszowych sprzeczności. Rzucenie okiem na to, w jaki sposób kształtowała się jego historia jest niezwykłym doświadczeniem. Przekonanie, iż obecni odbiorcy docenią wznowienie jest natomiast mocno ryzykowne.

Gatunek: amerykański komiks superbohaterski

Scenariusz: Ann Nocenti, Steven Grant, Jo Duffy, Mike Baron

Rysunki: Klaus Janson, David Ross, Michael Zeck, John Romita Jr, Mike Vosburg, Whilce Portacio, Jorge Zaffino

Wydawca: Egmont / Klub Świata Komiksu

Liczba stron: 504

Format: twarda oprawa, 170×260 mm

Ceny okładkowe: 189,99 zł

Ocena: Można

Idź do oryginalnego materiału