
Płyta tygodnia 24.03-29.03
Po dziwnym, eksperymentalnym "Ugly Season" - łączącym art pop z elementami współczesnej poważki, ambientu czy jazzu - Michael Hadreas, lepiej znany jako Perfume Genius, wraca do przystępniejszego grania. Zapowiadające "Glory" single mogły wręcz sugerować bardzo zachowawczy materiał. Dotyczy to szczególnie "It's a Mirror" i "No Front Teeth", które są po prostu melodyjnymi piosenkami, łączącymi akustyczne, nieco folkowe brzmienia z rockowymi zaostrzeniami. W tym drugim gościnnie udziela się choćby folkowa pieśniarka Aldous Harding, której duet z Hadreasem kieruje kawałek w bardzo mainstreamowe rejony. To jednak naprawdę świetnie napisane piosenki, z wyrazistymi, ładnie poprowadzonymi melodiami, niepopadające w muzyczny lub tekstowy banał. W dodatku o ile instrumentalnie są bardzo solidne - i słychać w nich bardziej zespołowe podejście (swoją drogą, w składzie jest prawdziwy weteran, Jim Keltner, który grał ze Stonesami i Dylanem) - tak charakterystyczny i charyzmatyczny śpiew lidera wnosi te utwory na wyższy poziom.
Czytaj też: [Recenzja] Perfume Genius - "Ugly Season" (2022)
"Glory" to jednak nie tylko konwencjonalnie zaaranżowane piosenki. Już w "Clean Heart", trzecim i ostatnim singlu, zaczyna się dziać nieco więcej. Formalnie to wciąż prosty, melodyjny kawałek, ale już trochę bogatszy brzmieniowo, z bardzo przyjemnym dodatkiem instrumentów klawiszowych, a choćby wejściami harmonijki. Następny na płycie "Me & Angel" jest wprawdzie kolejnym nagraniem o bardziej podstawowym, klasycznym brzmieniu - zgrabną balladą fortepianową - jednak druga połowa płyty przynosi zwrot w bardziej art- i ambient-popowe rejony. choćby jeżeli w takim "Full On" wpływy folkowe są wciąż czytelne, to mniej w tym mainstreamu, a więcej psychodelicznego oniryzmu i intrygujących brzmień. Z kolei "Left for Tomorrow", "Capezio" i "In a Row" przynoszą subtelny trans w stylu Radiohead oraz bardzo przestrzenne, wielowarstwowe brzmienie. W "Dion" udało się z kolei zadziwiająco połączyć delikatność z aranżacyjnym rozmachem. Ale znalazło się tu także, w postaci "Hanging Out" i tytułowego "Glory", nieco mroku, dziwności oraz odrobina bardziej zgrzytliwych brzmień w stylu poprzedniego albumu.
Jest w tym wszystkim pewien eklektyzm, który czyni "Glory" płytą naprawdę różnorodną, choć niekoniecznie tak niespójną, jak mogłoby wynikać z powyższego opisu. Mimo wszystko udaje się tu zachować spójność, zwłaszcza za sprawą konsekwentnie introspektywnej warstwy lirycznej, która narzuciła tu taki melancholijno-surrealistyczny nastrój, mniej lub bardziej obecny w każdym z utworów. Zarazem nietrudno mi wyobrazić sobie sytuację, iż ktoś poczuje się rozczarowany, bo całość nie brzmi tak prosto, jak pierwsze dwa nagrania. Innych słuchaczy ten piosenkowy początek może z kolei zniechęcić na tyle, iż choćby nie dotrą do tych ciekawszych - pod względem brzmienia czy aranżacji - utworów. A to byłoby jednak dużą stratą.
Ocena: 8/10
Nominacja do płyt roku 2025
Perfume Genius - "Glory" (2025)
1. It's a Mirror; 2. No Front Teeth; 3. Clean Heart; 4. Me & Angel; 5. Left for Tomorrow; 6. Full On; 7. Capezio; 8. Dion; 9. In a Row; 10. Hanging Out; 11. Glory
Skład: Perfume Genius - wokal; Alan Wyffels - instr. klawiszowe; Meg Duffy - gitara; Greg Uhlmann - gitara; Pat Kelly - gitara basowa; Tim Carr - perkusja; Jim Keltner - perkusja
Gościnnie: Aldous Harding - wokal (2)
Gościnnie: Aldous Harding - wokal (2)
Producent: Blake Mills