RECENZJA: "Nic na siłę", czyli Netflix jedzie na polską wieś

filmweb.pl 8 miesięcy temu
Na platformie Netflix możemy oglądać od jakiegoś czasu polską komedię romantyczną "Nic na siłę", którą wyreżyserował Bartosz Prokopowicz. Jak broni się produkcja, w której wystąpili Anna Szymańczyk, Anna Seniuk, Mateusz Janicki i Artur Barciś? Przeczytajcie naszą recenzję filmu!


Wsi spokojna, wsi wesoła! (recenzja filmu "Nic na siłę", reż. Bartosz Prokopowicz)



Kto zmieniłby pracę w prestiżowej restauracji i wygodne życie w kulturalnym Wrocławiu na dojenie kóz i zbieranie jajek w podlaskiej wsi? Oliwia (Anna Szymańczyk) prawdopodobnie będzie musiała. Pilny telefon - babcia umarła. Dwa dni wyproszonego u szefa urlopu. Niechciana konieczność i przykry obowiązek. Na miejscu trochę udawanej żałoby i garść prawdziwych pretensji. Oliwię z babcią Haliną Madej (Anna Seniuk) łączyły przed laty silna więź i emocjonalna bliskość, ale czas i odległość nadwyrężyły tę relację. Bardzo wiele się zmieniło, przede wszystkim w życiowych priorytetach Oliwii, którą porwał wielkomiejski pęd. Halina jednak zawsze widziała we wnuczce spadkobierczynię swojej zwierzęcej hodowli i produkcji sera - choćby kiedy bardzo się od siebie oddaliły. Nie chcę zdradzać za wiele (choć to raczej oczywiste jak urokliwość podlaskich krajobrazów), ale Oliwia zacznie się wahać, co zrobić ze swoją przyszłością. Szczególnie gdy sielską codzienność wzbogaci romantyczny poryw serca.

Wieś w polskim kinie ma dwa przejaskrawione i biegunowo odmienne oblicza. Wyjazd na prowincję to często traumatyczne doświadczenie. Patologiczny alkoholizm, małostkowość, powybijane okna, knucie i zdrady na porządku dziennym, kosa i konflikt wiszące w powietrzu. To w dużej części spadek po wybitnym kinie Wojciecha Smarzowskiego ("Wesele", "Dom zły"), ale też obraz ciągle żywy w społecznej wyobraźni. W "Nic na siłę" Bartosz Prokopowicz sięga po drugi, równie nierealistyczny stereotyp: wsi spokojnej, wsi wesołej. Idealizowanej krainy z bocianami dodającymi majestatu, gdzie chmury rzadko zasłaniają słońce, gdzie ciężka praca wywołuje zawsze uśmiech, gdzie sąsiedzkie i rodzinne relacje są niezachwiane (albo chwieją się bardzo delikatnie), gdzie wszędzie panuje porządek a tradycja spaja lokalną wspólnotę. Wieś Boćki w "Nic na siłę" to odludzie, pozbawiona zasięgu plama na mapie. Z jednym sklepem, strażacką remizą i ciasnymi domkami. A wszystko jednak jak z katalogu IKEI.


Jeśli pojawiają się jakieś problemy i kłopotliwe sytuacje, wynikają one z nieporozumień i niegospodarności, nigdy ze szczerze złych intencji. To kino ze szczęśliwym początkiem i szczęśliwym zakończeniem. Pokoleniowy konflikt w rodzinie Madejów to więc niewinna sprzeczka i gra w to, kto kogo przechytrzy - wsparta drobnymi uszczypliwościami oraz niezniszczalnym fundamentem miłości babci do wnuczki i wnuczki do babci. Chociaż po wsi błąka się dwójka szwagrów (Paweł Koślik, Piotr Rogucki) - zawsze lekko bądź mniej lekko podchmielonych i marzących o rozkręceniu bimbrowego biznesu - to normalka i żadna niedogodność. Obydwaj do rany przyłóż. Pewnie nie raz pianie koguta budziło ich ze słodkiego snu w rowie, ale zawsze wyglądają na stylizowanie niezdarnych i estetycznie obleśnych. Koszulki wyprasowane, śladu błota na spodniach, swetry dobrane na wymiar. choćby mordobicie na festynie wpisuje się w barwny lokalny koloryt. Wieś jak się patrzy.

Całą recenzję autorstwa Macieja Niedźwiedzkiego przeczytacie TUTAJ.

"Nic na siłę" - zwiastun






"Nic na siłę" - o czym opowiada film?



Szefowa kuchni Oliwia, zwabiona podstępem na wieś, aby ratować gospodarstwo babci, zakochuje się w przystojnym rolniku, który skrywa pewien sekret. W obsadzie znaleźli się m.in. Anna Szymańczyk, Anna Seniuk, Mateusz Janicki i Artur Barciś
Idź do oryginalnego materiału