[Recenzja] Naked City - "Grand Guignol" (1992)

pablosreviews.blogspot.com 1 dzień temu


Grand Guignol był osławionym paryskim teatrem, który od końca XIX wieku aż do lat 60. wystawiał wyłącznie naturalistyczną przemoc, grozę i horror. Jakże idealny tytuł dla albumu Naked City, której muzyka nierzadko brzmi jak muzyczna tortura. Sadystyczne zapędy muzyków zdradzały już fragmenty debiutanckiego "Naked City", wydanego jeszcze pod nazwiskiem Johna Zorna. Potwierdziło je natomiast kolejne wydawnictwo w tym składzie - pierwsze pod grupowym szyldem - czyli "Torture Garden", wypełnione czterdziestoma dwoma miniaturami na pograniczu grindcore'u i free jazzu, czasem z dodatkiem innych wpływów oraz sporą dawką humoru. Dziewięć kawałków z "Torture Garden" to powtórki z debiutu, a wszystkie pozostałe powtórzono z kolei na "Grand Guignol".

Dość interesująca jest historia powstania tamtego wydawnictwa. Podczas prac nad "Naked City" Zorna zafascynowała maksymalna kompresja muzyki - podpatrzone u kapel grindcore'owych kawałki trwające choćby po kilkanaście sekund. Saksofonista wymyślił sobie, iż kolejna płyta będzie składać się wyłącznie z takiego materiału. Przedstawiciele Elektra Records, jego ówczesnej wytwórni, z obawy przed komercyjną wtopą postawili weto… a potem i tak zgodzili się sfinansować nagrania. Zorn następnie oddał je za darmo brytyjskiemu Earache i amerykańskiemu Shimmy Disc, nie domagając się choćby tantiem ze sprzedaży "Torture Garden". prawdopodobnie stąd decyzja o włączeniu tego materiału do repertuaru "Grand Guignol", by jednak coś na nim zarobić. Raczej niewiele, ponieważ album wydała wyłącznie japońska wytwórnia Avant. Jedyne wznowienie ukazało się w 2005 roku, ale tylko w ramach boksu z kompletną dyskografią Naked City, opublikowanego przez własną wytwórnię Zorna, Tzadik.

Czytaj też: [Recenzja] John Zorn - "Naked City" (1990)

Powtórka z "Torture Garden" to dwadzieścia jeden minut chaosu - zmieniających się co kilka, kilkanaście sekund motywów. Dominuje brutalne granie, z dzikimi wrzaskami Yamatsuki Eye'a, freejazzowym saksofonem Zorna, metalowymi riffami Billa Frisella i oraz intensywną grą sekcji rytmicznej z Fredem Feithem na basie i Joeyem Baronem na bębnach, często jednak łagodzone chociażby psychodelicznymi organami Wayne'a Horvitza. Są też inne urozmaicenia, jak całkiem chwytliwe, hard-rockowe riffy i solówki z "Blood Is Thin", wstawki w stylu longue z "Osaka Bondage" czy humorystyczne surf-rockowe motywy z "The Prestidigitator". Humoru jest zresztą więcej, także w samych tytułach, jak "Jazz Snob: Eat Shit", który muzycznie faktycznie jest jak pokazanie środkowego palca słuchaczom jakiegoś kawiarnianego smooth jazzu. Cała ta część płyty jest jak przeskakiwanie po stacjach radiowych, z których każda gra niby inną, ale jednak podobną muzykę. Oczywiście abstrahując od tego, iż to zupełnie nieradiowa estetyka.

Jednak te 32 kawałki to zaledwie 1/3 całego materiału z "Grand Guignol". Kolejna jedna trzecia to utwór tytułowy, który samodzielnie trwa kilka krócej, bo niespełna 18 minut. Jednak nie tylko pod względem długości stanowi przeciwieństwo materiału z "Torture Garden". Rzecz to trudna do jednoznacznego sklasyfikowania. Zaczyna się od brutalnych partii bębnów z wręcz ambientowym tłem, następnie przechodząc w swobodną improwizację o noise'owym brzmieniu, czasami idącą w elektroakustyczne eksperymenty, ale przerywaną też bardziej sprecyzowanym graniem, raz bliskim metalu, kiedy indziej surf rocka czy jazzu. Zwłaszcza te surfowe motywy wypadają bardzo zgrabnie, a przy tym są tak oderwane od całości, iż tylko potęgują wrażenie kompletnego szaleństwa. Utwór jest całkowicie instrumentalny, ale we wspomnianym boksie jest też wersja z dodanymi wokalizami Mike'a Pattona. Wokalista Faith No More pokazuje tu swoje najbardziej zwariowane oblicze, co najmniej dorównując wariactwom Eye'a.

Czytaj też: [Recenzja] John Zorn - "Kristallnacht" (1993)

Trzeci segment płyty to z kolei interpretacje dzieł klasycznych kompozytorów, w większości z XIX i XX wieku, jak Claude Debussy, Aleksandr Skriabin, Charles Ives i Olivier Messiaen, ale też renesansowego twórcy Orlando di Lasso. I to ta najbardziej zaskakująca część "Grand Guignol", nie tyle choćby ze względu na dobór materiału, co wyjątkowo subtelnego wykonania. To w zasadzie taka mieszanka muzyki kameralnej, ambientu, dark jazzu i post-rocka, przy czym proporcje między tymi składnikami zależą od konkretnego utworu. Wyjątkiem jest ostatnie z trzech preludiów Skriabina (Op. 74 w rzeczywistości składa się z pięciu, ale dwa ostatnie tu pominięto), "Allegro drammatico", tutaj będące całkiem żwawym i treściwym kawałkiem jazz-rockowym. Wyróżnia się też "The Cage" Ivesa ze względu na udział jazzowego wokalisty Boba Dorougha - znanego m.in. ze współpracy z Milesem Davisem - który prezentuje zdecydowanie bardziej tradycyjne podejście do śpiewu niż Eye czy Patton. Największe wrażenie robią na mnie jednak "La cathédrale engloutie" Debussy'ego i "Louange à l'éternité de Jésus" Messiaena - pierwszy z fantastycznie budowanym nastrojem (a w dodatku antycypujący dzisiejszą muzykę na pograniczu jazzu i ambientu), drugi znakomicie oddający uduchowioną atmosferę oryginału.

"Grand Guignol" to adekwatnie trzy różne, całkiem odmienne projekty połączone w jeden godzinny album, z których jeden w dodatku składa się wyłącznie z wydanego wcześniej materiału. Taka trochę kompilacja, która nie przekonuje mnie jako całość, choć każdy z trzech segmentów zawiera wiele bardzo pomysłowych momentów.

Ocena: 7/10

("Torture Garden" - 6/10)


Naked City – "Grand Guignol" (1992)

1. Grand Guignol; 2. La cathédrale engloutie; 3. Three Preludes Op. 74: Douloureux, déchirant; 4. Three Preludes Op. 74: Très lent, contemplatif; 5. Three Preludes Op. 74: Allegro drammatico; 6. Prophetiae Sibyllarum; 7. The Cage; 8. Louange à l'éternité de Jésus; 9. Blood Is Thin; 10. Thrash Jazz Assassin; 11. Dead Spot; 12. Bonehead; 13. Piledriver; 14. Shangkuan Ling-Feng; 15. Numbskull; 16. Perfume of a Critic's Burning Flesh; 17. Jazz Snob: Eat Shit; 18. The Prestidigitator; 19. No Reason to Believe; 20. Hellraiser; 21. Torture Garden; 22. Slan; 23. The Ways of Pain; 24. The Noose; 25. Sack of Shit; 26. Blunt Instrument; 27. Osaka Bondage; 28. Shallow Grave; 29. Kaoru; 30. Dead Dread; 31. Billy Liar; 32. Victims of Torture; 33. Speedfreaks; 34. New Jersey Scum Swamp; 35. S/M Sniper; 36. Pigfucker; 37. Cairo Chop Shop; 38. Facelifter; 39. Whiplash; 40. The Blade; 41. Gob of Spit

Skład: John Zorn - saksofon altowy, wokal; Wayne Horvitz - instr. klawiszowe; Bill Frisell - gitara; Fred Frith - gitara basowa; Joey Baron - perkusja; Yamatsuka Eye - wokal (9-41); Bob Dorough - wokal (7)
Producent: John Zorn


Idź do oryginalnego materiału