[Recenzja] Manu Dibango - "Soul Makossa" (1972)

pablosreviews.blogspot.com 1 dzień temu


Cykl wakacyjny #7

Tytułowy "Soul Makossa" to prawdopodobnie najczęściej samplowany, interpretowany lub parodiowany kawałek nagrany przez jakiegokolwiek twórcę z Afryki. Sięgali po niego m.in. Michael Jackson, Beyoncé, Jay-Z, Kanye West, Jennifer Lopez, Will Smith, Eminem czy grupy A Tribe Called Quest i Public Enemy, a to dopiero początek długiej listy. Na tantiemach i procesach o nieautoryzowane wykorzystanie utworu Manu Dibango sporo zresztą zarobił, choć już oryginalna wersja była sporym przebojem m.in. w Stanach, Kanadzie, Australii, a także we Francji. "Soul Makossa" jest doskonałym przykładem stylu makossa - mieszanki jazzowych dęciaków, funkowego groove'u oraz elementów muzyki zachodnioafrykańskiej, słyszalnych zwłaszcza w partiach perkusyjnych i wokalnych. Kawałek pierwotnie ukazał się jako strona B singla "Hymne De La 8e Coupe D'Afrique Des Nations", skomponowanego z okazji piłkarskiego Pucharu Narodów Afryki, jednak to właśnie to dodatkowe nagranie niedługo po wydaniu wzbudziło zainteresowanie amerykańskich DJ-ów, od czego zaczęła się jego wielka popularność.

Manu Dibango urodził się w Kamerunie Francuskim, a jako piętnastolatek wyjechał do Francji, aby kontynuować naukę. Po jej ukończeniu miał pójść śladami ojca i zostać państwowym urzędnikiem, jednak po zapoznaniu się z jazzem, wybrał karierę muzyczną. W swoich pierwszych zespołach grał na pianinie, wibrafonie lub mandolinie, ostatecznie decydując się na saksofon. Następnie przeprowadził się do Belgii, gdzie poznał kongijskiego muzyka Josepha Kabasele i wstąpił do jego grupy Grand Kalle et l'African Jazz, wprowadzającej nowe podejście do afrykańskiej muzyki. Pod własnym nazwiskiem Dibango zaczął działać pod koniec lat 60. i pozostawał aktywny aż do śmierci w 2020 roku, do której doszło po zarażeniu koronawirusem. W międzyczasie współpracował m.in. z Felą Kutim i Tonym Allenem, ale też Herbiem Hancockiem, Donem Cherry, Billem Laswellem, a choćby Peterem Gabrielem.

Czytaj też: [Recenzja] Tony Allen with the Africa 70 - "Jealousy / Progress" (2000)

Najbardziej aktywny Manu Dibango był na początku lat 70., gdy publikował po kilka płyt rocznie. Statystyki są jednak trochę zawyżone, ponieważ w poszczególnych krajach inne wytwórnie dysponowały materiałem saksofonisty i tworzyły swoje własne tytuły. Recenzowany album "Soul Makossa" ukazał się w 1972 roku nakładem Atlantic Records w Stanach, Japonii, Indiach, a także w wielu krajach Ameryki Południowej i Europy. Ale nie w Wielkiej Brytanii ani w Kanadzie, gdzie na labelu London Records ukazała się płyta "O Boso", dublująca pięć z siedmiu utworów. Pominięto dwa z największą rolą partii wokalnych - "Lily" oraz tytułowy "Soul Makossa" - za to uwzględniono instrumentale "Wild Man In the City" i "Ngosso", oba oparte na brzmieniach akustycznych, zwłaszcza gitary, a przy tym zdecydowanie bliższe afrykańskiej tradycji, niemal bez zachodnich wpływów. W niektórych krajach, jak we Francji, ukazały się oba te tytuły. Natomiast tylko "Soul Makossa" doczekał się kompaktowego wznowienia - jednego, w 1994 roku. Dziś materiał jest powszechnie dostępny w streamingu.

Choć mogłoby się wydawać, iż podmiana dwóch z siedmiu utworów nie może znacząco wpłynąć na charakter albumu, to w tym przypadku tak właśnie jest. Recenzowana wersja brzmi spójniej pod względem brzmieniowym oraz stylistycznym. Trochę odstaje jedynie "Lily" - łagodna piosenka o pogodnym, afrykańskim nastroju, bez tak ewidentnych wpływów funku czy jazzu, jak w innych utworach. Całkiem inaczej ma się sprawa z "Soul Makossa", gdzie ten egzotyczny klimat, budowany zwłaszcza przez instrumenty perkusyjne, łączy się z funkowym pulsem basu i gitary, a także ekspresyjną, jazzową grą lidera na saksofonie, choćby z lekkimi przedęciami. Uzupełnia to wszystko bardzo charakterystyczna, proto-rapowa warstwa wokalna, która prawdopodobnie najbardziej przyczyniła się do popularności kawałka. W pozostałych utworach śpiew odgrywa już znacznie mniejszą rolę, zwykle są to pojedyncze zaśpiewy, a dominuje świetne granie instrumentalne. Słychać w nich te same wpływy, co w tytułowym nagraniu, ale inaczej rozkładają się proporcje. "Oboso" to przede wszystkim intensywny funk, wzbogacony rockową solówką gitary, a "New Bell" i "Hibiskus" bliskie są ówczesnego jazz fusion, pierwszy w bardziej energetycznym wydaniu, drugi subtelniejszy. Większy nacisk na wpływy afrykańskie położono natomiast w beztroskim "Dangwa", a klimatyczny "Nights In Zeralda" sięga po bliskowschodnią melodykę.

Czytaj też: [Recenzja] James Brown - "Sex Machine" (1970)

Obok albumów muzyków związanych z Africa 70, jak wspomniani Fela Kuti i Tony Allen, "Soul Makossa" to jedna z najlepszych afrykańskich płyt, w najbardziej przekonujący sposób łączących tamtejszą tradycję z nowoczesnymi, zachodnimi stylami czarnej muzyki.

Ocena: 8/10


Manu Dibango - "Soul Makossa" (1972)

1. New Bell (Hard Pulsation); 2. Nights In Zeralda; 3. Hibiscus; 4. Dangwa (Three Points); 5. Lily; 6. Soul Makossa; 7. Oboso

Skład: Manu Dibango - saksofon, wokal; Georges Arvanitas - instr. klawiszowe; Patrice Galas - instr. klawiszowe; Manu Rodanet - gitara (elektryczna); Pierre Zogo - gitara (akustyczna); Manfred Long - gitara basowa; Joby Jobs - perkusja; Freddy Mars - instr. perkusyjne
Producent:


Idź do oryginalnego materiału