Recenzja komiksu: Star Wars: Yoda

konsolowe.info 3 godzin temu

Jeden z największych Mistrzów Jedi, Yoda, dostał niedawno swój komiks. Czy warto sięgnąć po przygody tej postaci?

Yoda to z całkowitą pewnością jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci z Gwiezdnych Wojen. Co prawda (z wiadomego powodu) nie występuje ona w najnowszych filmach. Niemniej jednak nie sposób wyobrazić sobie Rycerzy Jedi bez Mistrza Yody. Na przestrzeni filmów nie sięgał on przesadnie często po miecz świetlny. Przede wszystkim korzystał ze swojego umysłu do rozwiązywania konfliktów. Natomiast kiedy już dobył oręża albo używał Mocy, zawsze wiązało się to z niezwykle widowiskowymi, emocjonującymi sytuacjami. Jednocześnie nie wiemy wiele o samej rasie, jaką reprezentuje wspomniana postać. Czy zmienia się to po lekturze najnowszego komiksu? niedługo się przekonacie. Zapraszam do lektury mojej (oczywiście bezspoilerowej) recenzji.

Opowieść

Yoda, jakiego przedstawiono w recenzowanym dziś komiksie początkowo dość istotnie różni się od bohatera, którego znamy z filmów i seriali. Sięgając po opisywany tom, należy nastawić się na cztery opowieści z różnych etapów życia Yody. Pierwsze 3 zebrane w tym tomie zeszyty koncentrują się na sporo młodszym Mistrzu. Co prawda przez cały czas jest on członkiem Rady Jedi. Jego towarzysze z Rady darzą go też niemałym respektem. Uważają nawet, iż pewna sytuacja może być zbyt błaha, aby zajmował się nią ktoś o randze Yody. Jednocześnie nie da się zaprzeczyć, iż Yoda nie zawsze jest tak opanowany, jak moglibyśmy tego oczekiwać. Nie mam bynajmniej na myśli oddawania się ślepemu szałowi i wyżynania całych plemion. Zdarza się mu jednak kierować nie chłodną kalkulacją i oceną sytuacji, a po prostu emocjami. Pierwszym miejscem, które odwiedzi nasz zielony kosmita jest planeta Dagobah. Udaje się na nią, wezwany wołaniami o pomoc zamieszkującej ją rasy.

Nie będę wchodził w spoilery, ale mogę napisać, iż Yoda dostrzeże pewne zalety spokojnego życia z dala od zgiełku. Będzie się też uczył grać na instrumencie, a także stoczy nieco pojedynków. Na następnych stronach zmierzy się spotka się między innymi z Hrabią Dooku. Dowiemy się dzięki temu, jak wyglądała młodość tego Jedi, jeszcze zanim przeszedł na ciemną stronę mocy i przybrał imię Darth Tyranus. Nie brakuje także starcia z pewnym zmechanizowanym przeciwnikiem, aczkolwiek zmaganie to jest zdecydowanie zbyt krótkie. Ogólnie rzecz biorąc, opowieść w Yodzie jest prowadzona sprawnie, aczkolwiek dość spokojnie. Większość stron zajmują pozbawione nerwów rozważania na temat emocji i Mocy (dotyczy to również adeptów Akademii Jedi). Nie znaczy to, iż komiks ten jest zły. Miejcie jednak świadomość, iż walka nie gra tu pierwszych skrzypiec.

Kreska i ilustracje w Star Wars: Yoda

Odległa galaktyka jest oczywiście bardzo zróżnicowana – widać to chociażby w stylu wizualnym recenzowanego dzisiaj komiksu. Na pierwszy plan wysuwa się początkowy konflikt miedzy spokojną rasą, a trapiącą ją najeźdźcami. Agresor zdecydowanie preferuje czerń i czerwień, co momentalnie przywodzi na myśl Sithów. Nie mają oni jednak z nimi wiele wspólnego w kontekście opanowania Mocy i wykorzystywanej broni. Podobnie wyglądała następna opowieść, koncentrująca się na młodości Dooku i jego pomaganiu Yodzie. Nie oznacza to absolutnie, iż nie spotkamy też adekwatnych Sithów na nieco ponad 200 stronach, z jakich składa się ten komiks. Jednym z nich jest sam Darth Sidious. Ogółem uważam, ze dobór kolorów w 4 zeszytach tworzących ten komiks jest bardzo dobry. Z jednej strony wyraźnie można domyślać się, po której stronie stoi dana osoba i jaka jest życiowa filozofia przedstawianej planety. Z drugiej, na szczęście, ilustratorom udało się uniknąć sztuczności w doborze palety kolorów i można się poczuć tak, jakbyśmy po prostu oglądali kolejną część filmowej (bądź serialowej) sagi.

Pozostając jeszcze na chwilę przy serialach, to na szczęście w większości nie zdecydowano się tu na nieco karykaturalne i groteskowe modele postaci. Postawiono na realizm, co sprawia, iż w moim przekonaniu niejeden fan filmów spod szyldu Gwiezdnych Wojen powinien z przyjemnością sięgnąć po ten tom. Niechlubnym wyjątkiem w mojej ocenie jest trzecia opowieść, którą tworzą zeszyty 7 – 9. Niestety, ilustracje są bardzo oszczędne, a postaci wyglądają jakby były wyciągnięte z anime. Boli to szczególnie dlatego, iż zobaczymy tu choćby Mace Windu oraz Obi-Wana Kenobiego. Z kolei ostatni, 10 zeszyt na pewno spodoba się fanom mroczniejszej tematyki. Mnie bardzo przypadł on do gustu.

Podsumowanie

Star Wars: Yoda rozkręca się stosunkowo powoli i początkowo można zrazić się do tego komiksu właśnie przez jego monotonię, czy wręcz melancholię. Wystarczy jednak dać mu szansę, a nie minie wiele czasu i doświadczymy bardzo sprawnie zarysowanej opowieści, nie tylko stanowiącej prequel dla twórczości George’a Lucasa, ale dodatkowo uzupełniającej ją i pozostającej zgodnej z kanonem. Nie żałuję czasu spędzonego z Mistrzem Yodą i polecam lekturę tego tomu wszystkim miłośnikom Gwiezdnych Wojen oraz tytułowej postaci. choćby jeżeli początkowo zachowuje się niekiedy dość zaskakująco w zestawieniu z tym, co wiemy o późniejszych etapach jej życia.

Doceniam również zgodność ze stylistyką przyjętą w filmach. Rada Jedi urzęduje w znanej komnacie (choć, oczywiście, w innym składzie w młodości Yody), Dagobah wygląda tak, jak pamiętamy z wizyty Luke’a Skywalkera na tej planecie – miłośnicy uniwersum wyłapią całą masę smaczków. Na pewno warto mieć ten komiks w swojej kolekcji i mam nadzieję, iż Yoda dostanie jeszcze wiele albumów co najmniej na takim poziomie, na jakim jest dziś opisywany komiks. Po przebrnięciu przez pierwsze trzy zeszyty dostaniemy bardzo udane opowieści, które najbardziej docenią fani filmów z serii Gwiezdne Wojny.

Liczba stron236
Wymiary16,7 cm x 25,5 cm
ScenarzyściCavan Scott, Jody Houser, Marc Guggenheim
IlustratorzyNico Leon, Luke Ross, Alessandro Miracolo, Ibraim Roberson
TłumaczJacek Drewnowski
Typ oprawymiękka ze skrzydełkami
Cenaod 47,67 zł
Komiks do zrecenzowania zapewniło wydawnictwo Egmont.
Idź do oryginalnego materiału