Ze wszystkich płyt pominiętych dotąd w tegorocznych recenzjach, ta została przeze mnie pominięta najbardziej niesłusznie. Ale przynajmniej mogę teraz z pełnym przekonaniem napisać, iż "The Collective" to taki "Blackstar" 2024 roku. Zaskakująco udany i postępowy album artystki, którą można określić mianem rockowego dinozaura. Nie chcę wypominać Kim Gordon wieku, ale David Bowie był o dwa lata młodszy, gdy wyszedł jego ostatni album. A Amerykanka idzie choćby dalej, nie tyle sięgając po inspiracje współczesnymi stylami, co po prostu całkowicie się w nie wpisując. Daleko odchodzi ta muzyka od stylistyki Sonic Youth, dawnego zespołu Gordon, choć poziom hałasu jest tu podobny.
"The Collective" Kim Gordon nagrała we współpracy przede wszystkim ze znacznie od siebie młodszym Justinem Raisenem - multiinstrumentalistą oraz producentem. W tej ostatniej roli Raisen wspierał już takich twórców, jak Charlie XCX czy Yves Tumor, choć ostatnio pracował też z innym dinozaurem, Johnem Cale'em. A samej Gordon towarzyszył już na jej debiutanckiej solówce "No Home Record" sprzed pięciu lat. W przypadku tamtej płyty pojawiały się zarzuty o podobieństwo do dokonań Sonic Youth. "The Collective" brzmi natomiast tak, jakby w odpowiedzi na te zarzuty Gordon postanowiła kompletnie zmienić stylistykę. I dlatego nagrała album hip-hopowy.
Czytaj też: [Recenzja] Sonic Youth - "Sister" (1987)
Ściślej mówiąc, to hip-hop industrialny z elementami trapu i power noise. Raisen dostarczył mocno zgrzytliwe podkłady, z wypuklonymi w miksie, nierzadko zgliczowanymi beatami, dubowymi basami i bliżej nieokreślonymi szumami, w które następnie wtopiono mocno zniekształcone gitary - we fragmentach z mniejszą obróbką studyjną w partiach gitarowych można jednak usłyszeć echa no-wave'owej i noise-rockowej estetyki Sonic Youth. Gordon nie rapuje, ale jej melodeklamacje pasują do tych hip-hopowych podkładów. Zdarza się jej też - najbardziej prominentnie w nieco łagodniejszych "The Candy House" i "Psychedelic Orgasm" - korzystać z autotune'a, dzięki czemu choćby trochę zbliża się do współczesnego mainstreamu. Niekoniecznie podnosi to wartość albumu, ale świadczy o odwadze oraz otwartości artystki. A same utwory i tak są zbyt dziwne, by zaistnieć w głównym nurcie.
Całość, mimo wspomnianych urozmaiceń, może wydawać się nieco zbyt jednostajna. Pasuje to jednak do podstawowych założeń Kim Gordon. "The Collective" jest bowiem albumem koncepcyjnym, zainspirowanym powieścią Jennifer Egan, "Domek z piernika" (org. "The Candy House"), opowiadającą o współczesnych zagrożeniach związanych z technologią czy dezinformacją. Ciężka, zgiełkliwa, monotonna i niepokojąca muzyka, jaką proponuje tu Gordon, doskonale koresponduje z taką tematyką.
Ocena: 8/10
Nominacja do płyt roku 2024
Kim Gordon - "The Collective" (2024)
1. BYE BYE; 2. The Candy House; 3. I Don't Miss My Mind; 4. I'm a Man; 5. Trophies; 6. It's Dark Inside; 7. Psychedelic Orgasm; 8. Tree House; 9. Shelf Warmer; 10. The Believers; 11. Dream Dollar
Skład: Kim Gordon - wokal, gitara (1,3-11); Justin Raisen - programowanie, syntezator (1,3-11), gitara (1,3-5,7,10,11), gitara basowa (1), sampler (2-11), efekty (2,3,8-11), automat perkusyjny (6-8); Anthony Paul Lopez - programowanie (4-10), perkusja (5,6), efekty (5-7); Jeremiah Raisen - programowanie (1,10), syntezator (10); Sarah Register - gitara (8,9); Ainjel Emme - gitara basowa (10); Joe Kennedy - gitara basowa (11), automat perkusyjny (11), programowanie (11); Young Baby Goat - dodatkowy wokal (2)
Producent: Justin Raisen i Anthony Paul Lopez; Jeremiah Raisen (1,10)