[Recenzja] Joni Mitchell - "Court and Spark" (1974)

pablosreviews.blogspot.com 2 miesięcy temu


Przez cały 1973 rok Joni Mitchell postanowiła nie wydawać żadnej nowej muzyki. Ograniczyła też swoją koncertową działalność. Zamiast tego skupiła się na tworzeniu i nagrywaniu nowego materiału. Opublikowany na początku kolejnego roku album "Court and Spark" okazał się największym przedsięwzięciem w jej dotychczasowej karierze. W jego rejestracji uczestniczyła najbardziej dotąd rozbudowana grupa muzyków, obejmująca instrumentalistów grup Crusaders i Tom Scott's L.A. Express, Robbiego Robertsona z The Band czy też Davida Crosby'ego i Grahama Nasha (w studiu nie pojawił się natomiast obecny na wszystkich poprzednich jej płytach Stephen Stills). Muzycznie tym razem Mitchell jeszcze dalej wykracza poza granie folkowe, przede wszystkim dając wyraz swojej fascynacji jazzem, ujawnionej już na poprzednim "For the Roses".

Ciekawostką jest, iż autorka tak wielu chętnie przerabianych przez innych kompozycji, po raz pierwszy sama sięgnęła po cudzy utwór. Zamykający "Court and Spark" kawałek "Twisted" oryginalnie nagrała w 1952 roku Annie Ross, która po prostu zaśpiewała swój tekst do zarejestrowanej trzy lata wcześniej solówki Wardella Graya na saksofonie. Była to wówczas, w połowie XX wieku, popularna praktyka, znana jako vocalese; po polsku można by to nazwać wokalizacją. Nawiasem mówiąc, sama Mitchell kilka lat później napisała własne teksty do kilku pierwotnie instrumentalnych kompozycji Charlesa Mingusa. "Twisted", jedna z ulubionych piosenek Kanadyjki, miała pojawić się już na "For the Roses", jednak ponoć nie bardzo tam pasowała. Ostatecznie znalazła swoje miejsce na bis, jak określiła to artystka, albumu "Court and Spark". Poprzedza ją dziesięć całkiem premierowych, autorskich kompozycji.

Czytaj też: [Recenzja] Joni Mitchell - "For the Roses" (1972)

Gdyby Joni wykonała ten materiał tak, jak na swoich pierwszych płytach - czyli jedynie z własnym akompaniamentem gitary akustycznej lub pianina - to wciąż byłby to świetny album. Artystka po raz kolejny zachwyca świetnie pomyślanymi liniami wokalnymi i swoimi porywającym śpiewem. Jednak te bogatsze, niż do tamtej pory, aranżacje stanowią z reguły kolejny atut. Nie zawsze, bo akurat rock'n'rollowy "Raised on Robbery" wypada strasznie sztampowo, banalnie i w ogóle nie pasuje do całości. Stylistycznie nieco odstaje też wspomniany "Twisted" w klimatach staromodnego jazzu wokalnego, ale jako żart na zakończenie płyty sprawdza się znakomicie; zresztą nie mogę odmówić uroku temu kawałkowi. W dodatku Mitchell naprawdę super zintetrerowała go wokalnie, na luzie i jakby naprawdę dobrze się bawiła podczas tego nagrania,

Mocnym punktem jest na pewno tytułowy "Court and Spark", rozpoczęty niemalże intymnie - jedynie partią pianina i wokalem - ale z czasem dołączają kolejni muzycy, subtelnie urozmaicając ten utwór. "Help Me" natomiast już od samego początku zwraca uwagę bogatym brzmieniem, obejmującym - poza akustykiem liderki - folkowy flet, jazzujące dęciaki oraz rockową gitarę i sekcję rytmiczną. To najwyżej notowany singiel w całkiej karierze Kanadyjki - dotarł do 7. miejsca w Stanach, 6. w Kanadzie - i trudno się temu dziwić, bo to naprawdę ładna, melodyjna piosenka. Trochę mniejszym przebojem (odpowiednio 22. i 16. pozycje w wymienionych krajach) był "Free Man in Paris", kolejna doskonała piosenka, jedna z bardziej dynamicznych na płycie, znów bardzo udanie syntetyzująca folk, rock i jazz. W chórkach udzielają się tu Crosby z Nashem, a na gitarze zagrał José Feliciano.

Czytaj też: [Recenzja] Joni Mitchell - "Blue" (1971)

Bardzo zgrabnymi, uroczymi - mimo nieco gorzkich tekstów - piosenkami są też delikatniejsze "People's Parties" i "The Same Situation" - pierwsza skromniejsza, zdominowana przez gitarę akustyczną, druga wzbogacona smyczkowymi orkiestracjami, ale wcale nie popada przez to w kicz. Trochę mniej przekonująco wyszła orkiestracja w "Down to You", który w pewnym momencie nabiera wręcz przesadnego rozmachu. W międzyczasie następuje jeszcze powrót do bardziej dynamicznego grania w "Car on a Hill", utworze z wyraźniej zaznaczającą obecność sekcją rytmiczną, roztańczonymi dęciakami i ostrzejszymi wejściami gitary, ale przede wszystkim z kunsztownie rozpisanym wielogłosem - to pop najwyższej próby. Aż dziwne, iż nie był to singiel zamiast "Raised on Robbery", który zasłużenie okazał się komercyjną klapą. Niedocenianym kawałkiem wydaje się "Trouble Child", który mógłby być po prostu kolejną ładną piosenką Mitchell, ale folkową delikatność ciekawie skontrastowano tu cięższym, rockowym motywem gitary i elektrycznego pianina, a także jazzującymi solówkami trąbki Chucka Findleya,

"Court and Spark" to najbardziej dopracowany z dotychczasowych albumów Joni Mitchell, choć także nieco nierówny, przez co stawiam go odrobinę poniżej "Blue" czy "Ladies of the Canyon", mniej więcej na poziomie "For the Roses". To jednak wciąż świetny materiał, zawierający jedne z najbardziej wyrazistych i najciekawiej zaaranżowanych kompozycji kanadyjskiej artystki.

Ocena: 9/10



Joni Mitchell - "Court and Spark" (1974)

1. Court and Spark; 2. Help Me; 3. Free Man in Paris; 4. People's Parties; 5. The Same Situation; 6. Car on a Hill; 7. Down to You; 8. Just Like This Train; 9. Raised on Robbery; 10. Trouble Child; 11. Twisted

Skład: Joni Mitchell - wokal, gitara, pianino, klawinet (7); Tom Scott - instr. dęte; Joe Sample - elektryczne pianino, klawinet (9); Larry Carlton - gitara (1-5,7-9,11); Max Bennett - gitara basowa (1,2,5-9,11); John Guerin - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Milt Holland - instr. perkusyjne (1); José Feliciano - gitara (3); Wilton Felder - gitara basowa (3,4); Wayne Perkins - gitara (6); Robbie Robertson - gitara (9); Chuck Findley - trąbka (10,11); Dennis Budimir - gitara (10); Jim Hughart - gitara basowa (10); David Crosby - dodatkowy wokal (3,7); Graham Nash - dodatkowy wokal (3); Susan Webb - dodatkowy wokal (7); Cheech Marin, Tommy Chong - dodatkowy wokal (11)
Producent: Joni Mitchell


Idź do oryginalnego materiału