Cykl "Ciężkie poniedziałki" S02E09
"Individual Thought Patterns" to czterdzieści minut niemal nieustannego metalowego łomotu. Zresztą właśnie tu Death osiągnął apogeum brutalności. To najbardziej agresywna płyta zespołu, na co wpływ miała narastająca wściekłość Chucka Schuldinera: na (ponoć) mijające się z prawdą artykuły prasowe na jego temat, na byłych współpracowników, którzy publicznie zarzucali mu bycie apodyktycznym liderem, a także na przemysł fonograficzny, przez który czuł się wyzyskiwany. Doszedł do tego jeszcze poważny konflikt z menadżerem, niemal przeniesiony na salę sądową. "Individual Thought Patterns" posłużył Schuldinerowi do rozładowania tego skumulowanego wkurwu, zarówno na poziomie tekstów, jak i wyjątkowo, choćby jak na Death, intensywnego oraz zjadliwego wykonania.
Jednocześnie jest to jednak metal w najbardziej inteligentnym i artystycznym wydaniu. Przy czym te artystyczne ambicje nie polegają tu bynajmniej na rozciąganiu utworów w nieskończoność i przeplataniu ciężaru pseudo-progowym smęceniem. Żaden z utworów nie przekracza długości pięciu minut, ale w każdym z nich dzieje się więcej, niż u innych grup przez cały album. Zmian motywów czy tempa w obrębie dowolnego kawałka jest mnóstwo, ale są dobrze przemyślane - nagrania wciąż są bardzo zwarte i zachowana zostaje konsekwencja. adekwatnie tylko wstęp "Destiny" z czystym brzmieniem gitar oraz podniosłe klawisze w intrze "Out of Touch", przełamują ten jadowity charakter albumu.
Czytaj też: [Recenzja] Death - "Human" (1991)
No dobrze, jeszcze niektóre z solówek Andy'ego LaRocque - gitarzysty pożyczonego z grupy King Diamond - wnoszą na płytę trochę melodyjności. Co ciekawe, wszystkie jego partie zostały zaimprowizowane w studiu bez większych przygotowań. Muzyk choćby nie znał wcześniej pełnych kompozycji, a jedynie fragmenty, do których miał się dograć. Pomimo tego jego popisy stanowią w pełni integralną część każdego z utworów. Trochę szkoda, iż Schuldiner potraktował LaRocque jak muzyka sesyjnego, mającego jedynie wypełnić przestrzeń w wyznaczonych miejscach, bo większy wkład mógłby być naprawdę ciekawy.
Jednak największym bohaterem "Individual Thought Patterns", większym choćby od lidera, jest dla mnie powracający do składu po krótkiej przerwie Steve Di Giorgio, który zagrał tu jedne z najlepszych partii basu w historii metalu. Gra w złożony, dość techniczny ale wyrafinowany sposób. Jego instrument wydaje się przy tym mocno wyemancypowany, momentami jakby niezależny od gry pozostałych muzyków, a przy tym idealnie z nią się zazębiający. Coś takiego normą jest w jazzie, ale w metalu stanowi prawdziwy ewenement. Naprawdę świetny był też pomysł, by DiGiorgio zagrał na basie bezprogowym. Dzięki temu album ma nie tylko jedne z najlepszych partii basu, ale też jedne z najciekawiej brzmiących w całym metalu.
Czytaj też: [Recenzja] Death - "Leprosy" (1988)
Dla porządku należy dodać, iż ówczesnego składu Death - bardziej już solowego projektu Schuldinera niż prawdziwego zespołu - dopełnił Gene Hoglan, wcześniej bębniarz w thrashowym Dark Angel. Jego gra doskonale dopełnia się z riffami lidera. kooperacja układała im się na tyle dobrze, iż Chuck postanowił zatrzymać perkusistę przy sobie na jeszcze jeden album.
"Individual Thought Patterns" bardzo udanie rozwija to, co tak swietnie udało się już na "Human", czyli połączenie deathmetalowej brutalności z naprawdę niegłupimi kompozycjami oraz ponadprzeciętnym wykonaniem. Tym razem pozostało bardziej intensywnie, jeszcze brutalniej, ale jednocześnie muzyka Death osiągnęła wyższy poziom skomplikowania, a wręcz nabrała pewnej finezji, którą najłatwiej usłyszeć w partiach basu. Całość jest przy tym cholernie równa, bez słabszych momentów, choć także bez fragmentów wyraźnie wybijających się ponad pozostałe.
Ocena: 8/10
Death - "Individual Thought Patterns" (1993)
1. Overactive Imagination; 2. In Human Form; 3. Jealousy; 4. Trapped in a Corner; 5. Nothing Is Everything; 6. Mentally Blind; 7. Individual Thought Patterns; 8. Destiny; 9. Out of Touch; 10. The Philosopher
Skład: Chuck Schuldiner - wokal i gitara; Andy LaRocque - gitara; Steve Di Giorgio - gitara basowa; Gene Hoglan - perkusja
Producent: Scott Burns i Chuck Schuldiner