Unboxing 3mk LifePods. Rozsądny niezbędnik
Słuchawki 3mk LifePods docierają do nas w pudełku z solidnego kartonu, po którego kolorystyce od razu można rozpoznać producenta. Zamiast designerskich wodotrysków – konkret i prostota. I dobrze, bo słuchawki nie udają sprzętu, którym nie są, a w zamian dostajemy na start najistotniejsze informacje.
W środku opakowania, oprócz etui ze słuchawkami, znajdziemy niezbędne akcesoria – sensownej jakości kabelek USB-C, instrukcję obsługi i dwie pary wymiennych, silikonowych nakładek. Wielki plus dla 3mk za to, iż nakładki zapakowano w plastikowe pudełeczko z pokrywką, a nie w jednorazowy blister. Nakładki stabilnie siedzą w środku, są zabezpieczone i nie walają się po opakowaniu.
Design i jakość wykonania 3mk LifePods. Wysoki połysk, znajomy sznyt
Słuchawki 3mk LifePods wyglądają dość znajomo. Chociaż na opakowaniu dumnie wybrzmiewa „Zaprojektowane w Polsce”, to jabłkowe inspiracje są dość wyraźne. Za tym designem, który kojarzy się przecież z „Pro”, podążyły niezliczone, tanie, chińskie propozycje.
3mk stara się więc wyróżnić detalami. Wszelkie elementy sprzętowe (mikrofony, czujniki dotykowe) są niewielkie i bardzo subtelne. Podobają mi się zwłaszcza otoczone srebrną obwódką mikrofony. To drobny akcent stylistyczny, ale cieszy oko i dodaje wrażenia premium tym tanim, bądź co bądź, słuchawkom.
Samo etui ma płaskie krawędzie boczne, co poprawia znacznie chwyt, a na dodatek wyróżnia je z tłumu podobnych urządzeń. Na froncie umieszczono niewielkie logo producenta oraz trzy białe diody LED, sygnalizujące stopień naładowania etui. Na spodzie zaś jest wyłącznie port USB-C. Nie ma żadnych dodatkowych napisów i przycisków. Właśnie – etui nie wyposażono w przycisk do parowania, czemu przyjrzę się później.
Zarówno słuchawki, jak i etui wykonano z białego, lśniącego plastiku, który przyciąga rysy jak magnes. Spasowanie elementów obudowy słuchawek stoi jednak na bardzo przyzwoitym poziomie – szwy są delikatne, gdzieniegdzie zdarzają się drobne nierówności, ale widoczne wyłącznie z bardzo bliska. Etui także wykonane jest dobrze, chociaż zawias mógłby się nieco mocniej blokować po otwarciu. Z drugiej strony da się go efektownie zamknąć ruchem nadgarstka, niczym zapalniczkę albo telefon z klapką. Jest potencjał do szpanu.
Mam tylko jedno zastrzeżenie dotyczące umiejscowienia słuchawek w etui. Są ułożone głośnikiem na zewnątrz, więc podczas wyjmowania trzeba je jeszcze dodatkowo obrócić w palcach, żeby włożyć do ucha. Niby drobiazg, ale jednak trochę irytuje. I bardzo zwiększa ryzyko upuszczenia słuchawki, zwłaszcza wyjmując ją zmarzniętymi dłońmi.
Wygoda korzystania. Bez sensacji, ale (prawie) bez zarzutu
Dopasowanie do uszu
Słuchawki są bardzo wygodne i to zasługa ich zwężającej się czaszy. Jestem zdecydowanym zwolennikiem konstrukcji „z pałąkiem”, dzięki której słuchawki są mniej masywne, a przez to lepiej dopasowują się do uszu. Taka budowa dobre wpłynęła na pasywne tłumienie szumów, pchełki trzymały się uszu choćby podczas gwałtownych ruchów i rzadko miałem potrzebę ich poprawiania.
Łączność
3mk LifePods obsługują Bluetooth 5.3. Do stabilności połączenia nie mam absolutnie żadnych zarzutów, słuchawki parowały się błyskawicznie i trzymały połączenie choćby podczas odległych wędrówek po mieszkaniu. Mam jedynie dwa zastrzeżenia.
Pierwsze to delikatne opóźnienie między dźwiękiem, a tym, co na ekranie telefona. To dosłownie ułamek sekundy (ok. 30-40 ms), który zwraca na siebie uwagę, ale nigdy w stopniu, który by rozpraszał albo uniemożliwiał oglądanie filmów czy seriali.
Drugie zastrzeżenie to natomiast wspomniany brak fizycznego przycisku parowania. Słuchawki rozpoczynają parowanie po otwarciu etui i wyjęciu ich z niego. Natomiast żeby sparować je z innym urządzeniem, trzeba najpierw rozparować z poprzednim, co można zrobić tylko z poziomu tego urządzenia. Brakuje opcji szybkiego połączenia z nowym za pomogą guziczka na etui.
Sterowanie
Słuchawki 3mk LifePods otrzymały dwa czujniki dotykowe na samej górze pałąka. Lewy i prawy czujnik spełniają inne funkcje, które opisane są w instrukcji obsługi. Mamy wszystko, czego trzeba – zgłośnienie, ściszanie, zmianę utworu, zatrzymanie czy włączanie ANC. Mogłoby być pięknie, ale czujniki dotykowe stwarzają trochę problemów.
Przede wszystkim ich położenie powoduje, iż mimowolnie wciskamy je podczas poprawiania, wkładania czy wyciągania słuchawek z uszu bądź z etui. Dzieje się to notorycznie, gdyż poprawianie trzymając za czaszę, jest bardziej precyzyjne, niż trzymając za pałąk. Ponadto uważam, iż zgłośnienie/ściszanie pojedynczym przyciśnięciem jest niepraktyczne. Pojedyncze lepiej było zachować dla zatrzymywania utworu. Zwłaszcza iż podwójne czy potrójne kliknięcie (ANC) lubi być błędnie zinterpretowane.
Słowem – czujniki dotykowe trzeba dobrze wyczuć, aby korzystać z nich bez większych przeszkód. I trzeba się nauczyć poprawiać słuchawki tak, aby ich nie wcisnąć i przypadkiem nie wyłączyć muzyki. Albo nie ogłuchnąć od nagłego zwiększenia głośności.
Jak grają 3mk LifePods? Bardzo pozytywne rozczarowanie
Widząc, iż mam do czynienia ze słuchawkami dokanałowymi TWS, na dodatek z obsługą dotykową i aktywną redukcją szumu, spodziewałem się znacznej redukcji jakości dźwięku, aby finansowo udźwignąć wszystkie bajery. Już ostrzyłem swoje pióro i przepraszałem uszy za to, co im zaserwuję. No i się rozczarowałem, bo o jakości dźwięku 3mk LifePods… nie mam sumienia mówić inaczej, niż dobrze. Choć nie mam zamiaru nie wytknąć paru wad.
Metodologia
Do testu wykorzystałem profesjonalne nagrania oddające poszczególne częstotliwości. Głównym źródłem muzyki było Spotify (jakość najwyższa). Słuchawki sparowałem z moim prywatnym iPhonem 13 Pro, a test trwał siedem dni. Podczas przeprowadzania testów korzystałem z automatycznych, fabrycznych ustawień korektora dźwięku.
Pierwsze wrażenia
3mk LifePods grają głośno, nieco płasko, ale względnie w ryzach trzymają tony niskie. W przypadku dość neutralnych utworów bas był całkiem przyjemny i miękki, nie dominując nad resztą częstotliwości. Środek jest nieźle wyodrębniony i jedynie wysokie tony mogłyby być ciut bardziej klarowne. Im bardziej akustycznie, tym lepiej, a to jest coś, czego w słuchawkach za 200 zł, na dodatek z tyloma bajerami, się nie spodziewałem. Im bardziej tłoczno oraz im intensywniejszy bas, tym więcej jednak ucieka.
Testy Audiocheck
Oto zapis wyników, jakie słuchawki 3mk LifePods uzyskały podczas odsłuchu sygnałów o konkretnych częstotliwościach. Są one w pewnym stopniu subiektywne i zależne od kondycji uszu każdej osoby. Uszy badam regularnie i wszystko z nimi jest w porządku, więc można przyjąć, iż moje wyniki są dość miarodajne. Testy były przeprowadzone z włączonym ANC oraz z poziomem głośności 75%.
- Przedział 10 – 200 Hz:
- 10 Hz – bardzo delikatne drżenie,
- 20 Hz – drżenie,
- 30 Hz – 70 Hz – drżenie i sygnał przybierają na sile,
- 80 – 160 Hz – drżenie ustabilizowane, dźwięk przybiera na sile,
- 170 – 200 Hz – stabilizacja intensywności dźwięku.
- Przedział 22 – 8 kHz:
- 22 – 18 kHz – cisza,
- 17 – 15 kHz – narastanie dźwięku,
- 14 kHz – spadek intensywności dźwięku,
- 13 kHz – gwałtowny skok intensywności dźwięku,
- 12-11 kHz – spadek intensywności dźwięku,
- 10 – 8 kHz – narastanie intensywności dźwięku.
Nagrania binauralne
Dźwięk pukania w drewniane drzwi brzmiał OK, ale nie obejrzałem się zaniepokojony po pokoju, szukając źródła dźwięku. Dość tępy bas odebrał brzmieniu naturalności i przykrył wyższe częstotliwości, przez co zabrakło głębi. Rozmieszczenie w przestrzeni było zaś poprawne.
Scena
Scena wypada całkiem nieźle jak na tę cenę. Jest względnie szeroka, choć brakuje jej nieco głębokości, przez co dźwięk potrafi sprawiać wrażenie odrobinę płaskiego. Do muzyki akustycznej, elektronicznej, klasycznej, po prostu mało „zatłoczonej” będzie jak znalazł. Natomiast bogate brzmienie muzyki rockowej, klubowej czy symfoniczne popisy w ścieżkach dźwiękowych filmów poskutkują znacznym ograniczeniem sceny. Z 50 m2 w apartamentowcu przeniesiemy się do kawalerki w bloku.
Muzyka
Dawno nie miałem do czynienia ze słuchawkami, które grają zarazem bardzo dobrze, jak na swoją cenę, a z drugiej nie da się jasno sprecyzować okoliczności, kiedy kuleją. Bas jej miękki i dobrze pod kontrolą, ale potrafi czasem stępić się i ścinać wyższe częstotliwości. Scena jest dość szeroka, ale lubi się spłaszczyć. Wysokie częstotliwości są względnie wycofane, ale bardziej szumowe dźwięki ochoczo przebijają się na pierwszy plan. Tam, gdzie spodziewałem się wiercenia uszu basem, zostałem potraktowany łagodnie. A często tam, gdzie oczekiwałem ledwie muśnięcia niskimi częstotliwościami, potrafiło srogo zadudnić.
Nie chcę być jednak zrozumiany źle – to skrajne przypadki. Całościowo słuchawki mają niezłe, zrównoważone brzmienie, bas jest naprawdę miło podkreślany (warto sprawdzić repertuar Fleetwood Mac), a szerokość sceny w Rehab Amy Winehouse niemal powaliła mnie na kolana. Z drugiej strony fenomenalnie wyprodukowany Nightclubbing Grace Jones pokazuje, iż odrobinę za dużo basu potrafi zdominować całe spektrum.
Podkreślę raz jeszcze scenę. Duck Shoot ze ścieżki dźwiękowej do The Crown, You Rock My World Michaela Jacksona czy Killer Queen Queen brzmiały znakomicie, instrumenty były dobrze odseparowane i klarowne. Im tłoczniej (Supermassive Black Hole Muse, Last Ride of the Day Nightwish, Flight z Człowieka ze stali), tym więcej ginie i scenę przejmuje środek z basem.
Co jednak mnie zaskoczyło, to twórczość Billie Eilish, bardzo lubującej się w niskich częstotliwościach. Piosenki brzmiały zaskakująco klarownie, choć intensywny bas był chwilami stępiony. Odniosłem wrażenie, iż tam, gdzie mamy mocną opozycję niskich i wysokich częstotliwości ze względnie neutralnym środkiem, tam 3mk LifePods sobie radzą. Tam, gdzie dochodzi bogaty środek, słuchawki po prostu pokazują swoją cenę. I mają do tego pełne prawo.
Podcasty, filmy, seriale
3mk LifePods sprawdzą się do treści z serwisów streamingowych, z małym „ale” – mowa oczywiście o wspomnianym opóźnieniu. Osoby wyczulone na tym punkcie powinny więc przygotować się na zgrzyt. No i tak jak w przypadku muzyki, intensywne brzmieniowo momenty mogą utracić klarowność, ale w stopniu nieutrudniającym oglądania.
Tryb transparentny działa poprawnie i ściąga dźwięki otoczenia, chociaż funkcji tej towarzyszy umiarkowany szum. Oczywiście w tej cenie nie można oczekiwać spektakularnego równoważenia tłumienia pasywnego. Jednak działanie funkcji w zupełności wystarcza do komfortowej rozmowy czy podsłuchania tego, co wokół nas.
Szkoda tylko, iż słuchawki w żaden sposób nie informują, który tryb jest akurat włączony. Niby można to rozpoznać po ich działaniu, ale przełączeniu trybu za każdym razem towarzyszy ten sam ton. Inne motywy albo po prostu mówiony komunikat byłby dużo lepszym rozwiązaniem.
Jakość rozmów
Jakość dźwięku rejestrowanego przez 3mk LifePods jest przeciętna. Dźwięk jest głośny, ale silnie skompresowany, a na dodatek nie panuje nad dynamiką i w przypadku głośniejszych tonów zaczyna nieco trzeszczeć. Ma także tendencję do nieznacznego zjadania końcówek, co jest prawdopodobnie rezultatem jakiejś formy odszumiania, gdyż tła dźwiękowego faktycznie nie słychać. Do prowadzenia rozmów się sprawdzi – moi rozmówcy nie narzekali.
Wszelkie podcasty, audycje radiowe czy po prostu „mówione” treści brzmiały satysfakcjonująco. Całkiem skuteczny tryb ANC dodatkowo zwiększał komfort słuchania tego typu materiałów.
Test 3mk LifePods – aktywna redukcja szumu i tryb transparentny
ANC w słuchawkach za ok. 200 złotych? To jedna z najtańszych propozycji na rynku i cóż, moje oczekiwania były praktycznie żadne. 3mk LifePods po raz kolejny mnie zaskoczyły. Redukcja szumu, jak i tryb transparentny są nie tylko na papierze, ale działają, na dodatek całkiem nieźle. Oczywiście, to nie poziom Apple czy Sony, ale to też poziom dużo wyższy, niż wskazuje na to cena.
Aktywna redukcja szumu działa dość subtelnie, ale faktycznie wycina część dźwięków otoczenia. Z głośności mowy robi nam się półgłos, a z szumu komunikacyjnego szczytu zostaje sobotnie popołudnie. Takie tło dźwiękowe już nie rozprasza. A włączając muzykę czy film, niemal zupełnie odcinamy się od otoczenia i dopiero porządny hałas przebije się przez ANC. W dobrej redukcji pomaga także całkiem skuteczne tłumienie pasywne.
Czas pracy na baterii
Producent deklaruje do 5,5 h działania z włączonym ANC oraz o godzinę więcej bez tego trybu. Niestety słuchawki podają stopień naładowania skokowo, co 10 %, więc trudno dokładnie ocenić tempo wyczerpywania baterii.
Z włączoną aktywną redukcja szumu i głośnością na poziomie 50%, poziom baterii wyglądał następująco:
- 12:00 – 100%
- 13:00 – 90%
- 14:00 – 70%
- 15:00 – 70%
- 16:00 – 60%
Bez ANC i z głośnością na poziomie 50%, bateria rozładowywała się tak:
- 10:00 – 100%
- 11:00 – 90%
- 12:00 – 80%
- 13:00 – 70%
- 14:00 – 70%
- 15:00 – 70%
- 16:00 – 60%
Pomijając dość dziwne „zawieszanie się” na poziomie 70%, widać wyraźnie, iż z aktywną redukcją szumu zejście do 60% było dwie godziny szybsze. Ponadto pozwala to wnioskować, iż słuchawki są w stanie spokojnie wytrzymać 10 godzin (i więcej), oczywiście przy stosunkowo niewysokim poziomie głośności. Jest zatem czego gratulować. Etui natomiast wystarczy na ok. 2 pełne naładowania słuchawek.
3mk MovePods – tańszy wariant douszny
Nie każdy jest fanem słuchawek dokanałowych i dla nich 3mk przygotowało drugi, nieco tańszy model 3mk MovePods. Typowo dla takiej konstrukcji bas jest płytszy, brzmienie nieco szorstkie i oczywiście nie znajdziemy ANC. Całościowa jakość brzmienia nie odstaje znacznie od LifePods, jest dość pełna, zróżnicowana, a scena pieści uszy. Słuchawki są lekkie i dobrze się trzymają. Jakość wykonania jest niezła, cieszy zwłaszcza matowy plastik, chociaż na etui zadbano o akcent stylistyczny w postaci obwódki z błyszczącego tworzywa.
Design łączy najpopularniejsze w tej chwili trendy i przyznam, iż pałąk mógłby być nieco mniej masywny. Jest to jednak kwestia gustu. Ponownie dostajemy dotykową obsługę, z równie niefortunnie położonymi czujnikami. Wyróżniono je jednak srebrnym panelem. Podsumowując – dostajemy praktycznie tę samą jakość dźwięku, dużo bardziej odporny na rysy matowy plastik i deklarowane 6,5 godziny pracy na baterii. Za 149 zł (cena w dniu premiery) to naprawdę solidna propozycja.
Podsumowanie recenzji 3mk LifePods
3mk LifePods są bezprzewodowe, dokanałowe, obsługiwane dotykowo, na dodatek z aktywną redukcją szumu i trybem transparentnym. Są także tanie. I na szczęście to ostatnie nie przykrywa całej reszty. Oczywiście poprawkę na cenę trzeba wziąć, ale dostajemy pakiet funkcji godnych sprzętu znacznie droższego. Na dodatek całkiem nieźle działających funkcji.
Redukcja szumu nie czyni może cudów, ale rzeczywiście wycisza tło. Tryb transparentny trochę szumi i nie grzeszy nadmierną naturalnością, ale znacznie ułatwia funkcjonowanie bez wyjmowania słuchawek. Bas lubi zadudnić, a częstotliwości potrafią się trochę wypłaszczyć, ale całościowo brzmienie bywa bardzo zrównoważone, a scena przyjemnie rozpięta. Naprawdę, spodziewałem się, iż ta recenzja będzie radosną jazdą bez trzymanki po 3mk LifePods, a finalnie… Czepiam się tylko szczegółów.
Oczywiście są niedociągnięcia. Czujniki dotykowe lubią się mylić i moim zdaniem są źle położone. Słuchawki mają drobne opóźnienie względem urządzenia nadawczego, mikrofon działa tylko poprawnie, a błyszczący plastik jest… Błyszczący i dość tani. Ale choćby ten tani plastik złożono zaskakująco misternie. 3mk LifePods nie działają ponadprzeciętnie, ale za te pieniądze są ponadprzeciętnie uczciwe i moim skromnym zdaniem rozwalcowują najbliższą konkurencję. „Designed in Poland” na opakowaniu to mile zaskakujący znak jakości.
Minusy
- kłopotliwie położone czujniki dotykowe
- błyszczący plastik zbiera rysy
- brak dedykowanej aplikacji
- przeciętna jakość mikrofonu
Plusy
- prawdziwe ANC i tryb transparentny
- dobra, jak na tę cenę, jakość dźwięku
- dobre spasowanie elementów
- nienajświeższy, ale przyjemny design
- wysoka wygoda noszenia
- świetna cena