Reacher – sezon 2 – recenzja odcinków 1-3

popkulturowcy.pl 1 rok temu

Jeden z serialowych asów wytwórni Amazona powrócił po niecałych dwóch latach przerwy. Choć czas oczekiwania na kolejną ekranizację był dość długi, naprawdę warto było na nią czekać. Drugi sezon od pierwszych minut przypomina nam, dlaczego serial odniósł wcześniej tak duży sukces. Trzy dotychczas wypuszczone odcinki wystarczyły by móc na nowo rozkochać się w serii.

Reacher, były major żandarmerii wojskowej i genialny śledczy wciąż podróżuje od miasta do miasta, od czasu do czasu natrafiając na problemy, które wymagają rozwiązania. Jego samotny, koczowniczy tryb życia przerywa jednak wiadomość Neagley, od dawnej znajomej z jego jednostki. Tajemnicze morderstwo kolegi z zespołu przyciąga uwagę Jacka, który wspólnie z przyjaciółką rozpoczyna śledztwo. gwałtownie okazuje się, iż zabity kompan nie był jedynym, i iż ktoś najprawdopodobniej poluje na wszystkich członków dawnej Specjalnej Jednostki Śledczej.

Póki co o nowej serii można powiedzieć przede wszystkim, iż jest naprawdę dobrze. Fani serialu od razu przypomną sobie za co polubili pierwszy sezon. Reacher jest tym samym bystrym twardzielem co wcześniej. Tym razem jednak u jego boku widzimy kolegów z wojska, równie inteligentnych co ich dowódca. To co mi się naprawdę spodobało to sposób przedstawienia właśnie drugoplanowych bohaterów i ich relacji z główną postacią. Nie są oni jedynie tanimi wersjami majora, którzy nie dorastają mu do pięt, a on jedynym i ostatnim „bystrzachą”. Widać, iż są ulepieni z tej samej gliny, kombinują w podobny sposób i niejednokrotnie choćby przewyższają inteligencją Jacka. Dzięki temu ich kooperacja wypada naprawdę wiarygodnie i sensownie.

Lekko mógłbym przyczepić się do scen akcji. W pierwszym sezonie był ich naprawdę ogrom i zrealizowane były z olbrzymim rozmachem. Choreografie walk oraz sceny wymiany ognia były naprawdę godne podziwu. W drugim sezonie mam wrażenie, iż walki są nieco bardziej „ospałe”. Zupełnie jakby od poprzednich odcinków minęło co najmniej 10 lat, a nie 2. Sam Reacher, a w zasadzie jego odtwórca jest mniej żwawy, bohater często ma dużo większy problem z poradzeniem sobie z przeciwnikiem niż wcześniej. Rozumiem, jednak iż w niektórych momentach miało to na celu pokazanie, iż Reacher mimo swoich umiejętności nie jest niepowstrzymany i gdy trafia na groźniejszych oponentów musi się po prostu bardziej przyłożyć. Liczę jednak, iż i akcja rozkręci się tak mocno jak fabuła.

fot: kadr z serialu

Historia jest ciekawa, i choć nie jest to oryginalna opowieść, to na pewno dobrze zadaptowana przez scenarzystów. Śledztwo naprawdę potrafiło zaciekawić, ale to co prawdziwie przyciąga to sama postać Reachera, a także jego świty. Ritchson po raz kolejny udowadnia jak świetnie pasuje do książkowego pierwowzoru, stanowiąc idealną mieszankę kupy mięcha, którą znamy z dzieł Childa, i niezwykłej bystrości. Reszta zespołu również dobrze sobie radzi, dobrze wyeksponowana jest ich odmienność i to, iż każde z nich ma jakiś swój atut, który co pewien czas popycha śledztwo do przodu. Dzięki temu nie mamy wrażenia, iż całość dźwigana jest na barkach głównej postaci.

Reacher wrócił na Prime Video w naprawdę wielkim stylu. Twórcy chyba zrozumieli swój błąd, który popełnili każąc fanom czekać tak długo, skoro już wzięli się za produkcję 3 sezonu. To akurat świetna decyzja. Po seansie nowych odcinków pewne jest jedno – im więcej Reachera, tym lepiej.


Źródło grafiki głównej: Amazon Prime Video
Idź do oryginalnego materiału