Rauniot zapełniło we mnie pustkę po serialu Fallout. Takie „postapo” lubię

eurogamer.pl 1 tydzień temu

OPINIA | Dopiero majówka, a ja już mam za sobą jedną z najważniejszych dla mnie premier roku. Serialowy Fallout przerósł moje najśmielsze oczekiwania i całość obejrzałem na jednym, głębokim wdechu. Ale na drugi sezon jeszcze trochę poczekamy, więc pozostaje uzbroić się w cierpliwość i poszukać czegoś, co nam ten czas umili. Ja polecam wam Reuniot, czyli fińską przygodówkę „postapo”, która przywróciła mi wiarę w gry wideo.

Kusi mnie, by nazwać Rauniot „fińskim Falloutem”, ale wiem, iż byłoby to sporym nadużyciem. To gry zupełnie różne, które łączy jedynie postapokaliptyczny setting i to, iż wspomniana gra ukazała się w podobnym czasie, co serialowa adaptacja hitu Bethesdy. No i jest coś jeszcze – zarówno cykl Fallout, jak i Rauniot bardzo przypadły mi do gustu. Przede wszystkim zaś debiutancka produkcja fińskiego studia Act Normal Games nie ma w sobie nic z RPG-a. To rasowa przygodówka point and click, tyle iż z izometryczną perspektywą, która może przywodzić na myśl pierwsze części Fallouta, cykl Wasteland czy innych klasycznych przedstawicieli gatunku.

Akcja osadzona jest w Finlandii Północnej, doświadczonej najpierw serią naturalnych katastrof, a następnie - gdy świat pogrążył się w walkach o rzadkie zasoby - zbombardowaną głowicami jądrowymi. Upalny klimat, skażenie radioaktywne, kanibalizm - to tylko niektóre problemy, z którymi mierzyć się muszą Finowie i Finki, a wśród nich bohaterka gry, Aino - kobieta, którą grupa wysyła wraz z partnerem na misję odnalezienia zasilanej atomem lokomotywy. Nasze priorytety zmieniają się jednak, gdy towarzysz podróży niespodziewanie znika. Teraz naszym celem jest go odnaleźć.

Idź do oryginalnego materiału