Raport o dzieciach na WhatsAppie: Chaos, hejt i samowolka

upday.com 4 godzin temu

Chaos, hejt i samowolka - tak o tym, co dzieje się na WhatsAppie, mówią ich 10- i 11-letnie użytkowniczki. Rodzice myślą, iż komunikatory są bezpieczne i interesują się tym, co się na nich dzieje, dopiero, kiedy jest źle - mówiła PAP Anna Błaszkiewicz, redaktorka naczelna magazynu "Kosmos dla dziewczynek".


Fundacja Kosmos dla Dziewczynek we współpracy z Fundacją Deloitte przygotowała raport "Dziewczynki i komunikatory". Powstał on w oparciu o głosy 10- i 11-latek - ekspertek, które w październiku ubiegłego roku wzięły udział w zorganizowanej przez fundację Dziewczyńskiej Debacie.

"Dorośli wyobrażają sobie często, iż komunikatory - w tym WhatsApp, na którym skupia się nasz raport - są miejscem stosunkowo bezpiecznym i neutralnym, a kontakt przez nie przypomina rozmowę telefoniczną czy wymianę SMS-ów. W końcu są tam tylko koleżanki i koledzy z klasy, wymieniają wiadomości o lekcjach czy szkolnych sprawach. Tymczasem codziennością dzieci jest przebodźcowanie, przekraczanie granic, strach przed wykluczeniem i odrzuceniem, brak reguł, kontakty z przypadkowymi, nieznajomymi osobami, chaos - powiedziała PAP Anna Błaszkiewicz, redaktorka naczelna dwumiesięcznika "Kosmos dla dziewczynek".

Dodała, iż tym, co naprawdę dzieje się w komunikatorowych grupach, dorośli często zaczynają się interesować dopiero, kiedy jest naprawdę źle - np. w sytuacji wykluczenia, hejtu czy zamieszczania przez dzieci niewłaściwych treści.

Szantaż emocjonalny i nie tylko

Podczas konferencji prezentującej raport prezeska Fundacji Kosmos dla Dziewczynek Sylwia Szwed zauważyła, iż WhatsApp jest dozwolony dla osób, które ukończyły 13. rok życia. A jednocześnie to z niego najczęściej korzystają 10- i 11-latki, które wzięły udział w debacie "nie uważają, iż mają wybór" i "czują się przymuszane do tego, żeby tam być".

"Wszystkie adekwatnie relacje, które dzieją się po szkole, podtrzymywane są na komunikatorach (...). One tam rozmawiają o tym, co się wydarzyło w szkole, co było zadane z matematyki, (...) podtrzymują relacje z dziewczynkami z innych miast, (...) które poznały na koloniach, na obozach" - wypunktowała Szwed. Dodała, że "niebycie na komunikatorze oznacza bycie wykluczonym z grupy".

Przeciętna użytkowniczka WhatsAppa jest na kilkunastu grupach. Bardzo często nie zna jej pozostałych uczestników. Według Szwed dziewczynki-ekspertki zgłaszały, iż nie czują się z tym dobrze.

"Mnie dodają jakieś trzy razy dziennie do takiej grupki w stylu 'dobijamy do 200 osób'. I potem wychodzisz na 20 min., wracasz i masz ponad tys. wiadomości. Raz miałam 986 tylko z tej grupy" - przyznała jedna z nich.

Nadmiar wiadomości jest przebodźcowujący, a jednocześnie popularne na WhatsAppie są m.in. łańcuszki. "Wyślij tę wiadomość do kolejnych dwudziestu osób do godz. 20 dzisiaj. o ile tego nie zrobisz, twoja mama umrze w ciągu pięciu dni" - to przykładowa treść.

"Z jednej strony dziewczynki wiedzą, iż to żart, a z drugiej czują rodzaj niepokoju: a co o ile to się jednak sprawdzi? Jak to analizowałyśmy, to dużo w tym szantażu emocjonalnego" - powiedziała Szwed.

"Nawet my, dorośli, nie radzimy sobie z mechanizmami i algorytmami, które zostały tak zaprojektowane przez twórców aplikacji, żeby nas uzależnić. Dzieci nie radzą sobie z tym zupełnie. I trudno się temu dziwić" - dodała w rozmowie z PAP Błaszkiewicz.

"Napisać jest łatwiej"

Ekspertka ds. prawnych Fundacji GrowSPACE Poland Krzysia Gąsiorowska w komentarzu do raportu podkreśliła, iż dziewczynki, których wysłuchano, to "pokolenie, które swoją edukację zaczęło od tego, iż usiadło przed ekranami", dzięki czemu miało możliwość nauki w pandemii.

"Wtedy dostały takie dosyć potężne narzędzie, którym jest internet. Ale nie pokazaliśmy, jak sobie tam dokładnie radzić, co robić, czego nie robić. I trochę ten świat cyfrowy tych dzieci rozwija się szybciej niż rozumienie tego świata przez dorosłych" - stwierdziła Gąsiorowska podczas konferencji.

Ekspertka przywołała sytuacje, w których dzieci na komunikatorach są agresywne i przekraczają swoje granice. "Tu chodzi po prostu o jawne obrażanie. Wyzywanie się, pisanie sobie rzeczy, których dzieci w szkole nie są w stanie choćby wysłowić, wypowiedzieć, bo jakoś je to świerzbi w język. (...) Ale napisać jest łatwiej" - wyjaśniła.

Zdaniem Łukasza Wojtasika z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę realnym zagrożeniem dla dzieci korzystających z komunikatorów są także pornografia, cyberprzemoc i uzależnienia.

"Do FDDS docierają wiadomości o przypadkach uwodzenia dzieci za pośrednictwem komunikatorów zainstalowanych w telefonach - dochodzi do manipulacji, przesyłania materiałów pornograficznych w formie linków, wykorzystywania dzieci do tworzenia takich filmów" - wskazał ekspert w swoim komentarzu do raportu.

"Żeby istniał strażnik internetu - ktoś, kto pilnuje, jakie treści są tam publikowane, i usuwa te niewłaściwe" oraz "żeby rodzice nie korzystali tyle z telefonów, skoro nam tego zabraniają" - to tylko niektóre dziewczyńskie postulaty związane z używaniem komunikatorów i telefonów.

Raport "Dziewczynki i komunikatory" powstał w dwóch wersjach: dla dorosłych i dla dzieci. Obie są dostępne na stronie: kosmosdladziewczynek.pl.

Od 2005 roku obchodzony w Polsce jest Dzień Bezpiecznego Internetu - ustanowiony rok wcześniej z inicjatywy Komisji Europejskiej. Organizatorem wydarzenia jest Polskie Centrum Programu Safer Internet (PCPSI), które tworzą państwowy instytut badawczy NASK oraz Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.

PAP

Idź do oryginalnego materiału